Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2012, 15:25   #7
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Wilhelm powoli i ostrożnie posuwał się do przodu. Ale nawet to nie uchroniło go przed kilkoma potknięciami. Jeżeli wszystko dookoła jest barwy mniej lub bardziej czarnej, to trudno jest zauważyć jakiś wystający korzeń czy inną dziurę w ziemi. Ale nawet te potknięcia nie zdołały go zniechęcić. Gdyby rycerze wycofywali się z pola walki po nabiciu sobie pierwszego guza nikt nigdyby nie walczył. Dlatego dzielny boży sługa parł naprzód w nadziej dopadnięcia dowcipnisia, który smoka udawać postanowił. Ravenwidl był zdecydowany i zawzięty.
Z początku wydawało się mu to bardzo proste. Będzie szedł w kierunku z którego dochodził dźwięk, aż w końcu natrafi na jego źródło. Niestety, to co w teorii jest banalnie proste w praktyce okazuje się niezwykle trudne.
Owszem fałszywy smok ryczał i to często, więc nie trudno było go lokalizować. Ale gdy Wilhelm zbliżył się już do niego bestyja zawyła z innej strony. Niestrudzony paladyn przeszukał miejsce w którym mógł był się ukrył dowcipniś, ale niczego nie znalazł. W ciągu dnia mogło być inaczej, ale tu za jedyne oświetlenie robił mu słaby blask księżyca tłumiony dodatkowo przez drzewa i skały.
Smok ryczał coraz głośniej z innej strony, czego wojownik zignorować nie mógł. Dlatego ponownie ostrożnie stawiając każdy krok skierował się w stronę źródła hałasu. I tym razem gdy rycerz był tuż tuż bestyja w tajemniczy sposób zmieniała swoje położenie. Gdyby miał do czynienia z prawdziwym smokiem słyszałby przynajmniej szum jego skrzydeł. Wilhelm dopuszczał możliwość szybkiej zmiany swojego położenia przez tak duże stworzenie. Powszechnie było wiadomo,ze smoki są niezwykle szybkie i zwinne. Ale już bezgłośna zmiana swojego położenia nie wchodziła w grę. Toteż Czerny Rycerz zaczął podejrzewać, że w tej całej zabawie bierze udział więcej niż jedna osoba. A pewności co do tego nabrał gdy jeszcze kilkakrotnie gadzina w cudowny sposób pojawiała się w innym miejscu.
Coraz bardziej zdyszany, nawet dla zaprawionego wojownika taka nocna eskapada była dość forsująca, i wściekły Ravenwild chciał za wszelką cenę rozwiązać zagadkę.
W ciemnościach coś się poruszyło i chyba przypadkowo złamało jakaś gałązkę. Rycerz błyskawicznie odwrócił się w kierunku tego hałasu. Z napiętą i gotową do wystrzału, i to już od dawna, kuszą wojownik powoli ruszył. W ciemnościach zamigotały dwa punkciki. Zarośla, skały i te dwa świecące punkty. Pomimo mroku jaki panował mieniły się niczym drogocenne kamienie, a nawet lepiej. Wilhem musiał przyznać, ze piękniejsze rzeczy nie widział w życiu. Owe klejnoty zgasły na chwilę, ale tylko na chwilę. A gdy ponownie zamigotały w słabym blasku księżyca były jeszcze większe i jeszcze piękniejsze.
Ravenwild zatrzymał się w momencie gdy krzaki w których ukryte, a w zasadzie na których zdawały się rosnąć owe klejnoty, poruszyły się.
Dwa lśniące punkty zgasły ponownie. A gdy Wilhelm ujrzał je ponownie towarzyszyło im warknięcie.
Nie było to jednak warkniecie wilka, to było bardziej jak syknięcie.
I wtedy go zobaczył. Z położonymi uszami. Na ugiętych łapach. Gotowy do skoku. Wilhelm zobaczył zbliżającego się do niego rysia. To jego oczy były owymi przepięknymi klejnotami, które tak zachwyciły rycerza. Piękne i jakże niebezpieczne.
Drapieżnika zatrzymał się na chwilę i zaczął węszyć. Wojownik wiedział doskonale, że jeżeli zacznie uciekać, to zginie. Dlatego bardzo powoli zaczął się wycofywać. Bardzo powoli i bardzo ostrożnie. Nie mógł sobie pozwolić na stracie z oczu rysia. Ale i oczu z tyłu nie miał.
Z myśliwego Ravenwild stał się zwierzyną. Drapieżnik tym czasem ponownie warknął ostrzegawczo i postąpił kilka kroków na przód.
Rozszarpany przez pospolitego drapieżnika. Cóż za banalna śmierć dla pogromcy potworów. Rycerz przełknął ślinę. A uczynił to tak gośno, ze miał wrażenie, że zaraz ptaki poderwą się z okolicznych drzew. Ale nic takiego się nie stało. Ryś postąpił tylko kawałek na przód.
Czarny Rycerz zadział instynktownie. Nawet nie to, że zobaczył iż drapieżnik szykuje się do skoku. On to po prostu wyczuł. Nawet nie celował. Ręka sama ustawiła się na odpowiedniej pozycji i sama zwolniła cięciwę. Bełt poszybował.
Bezwładne ciało niedoszłego łowny runęło bezwładnie tuż przed nogami paladyna. Chwilę jeszcze ciałem zwierzyny targały drgawki. A Ravenwild przyglądał się leżącemu u swoich stóp zwierzęciu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie słyszy już ryków smoka. Cisza. Absolutna cisza panowała dookoła.
I w tej ciszy do uszu paladyna dotarł kolejny dźwięk. Rycerz równie szybko odwrócił się. Równie instynktownie podniósł kusze i nacisną spust. Ale bełt tym razem nie poszybował, gdyż go tam nie było. Sługa Zeusa zobaczy za to uciekającą w mroku postać. Tego był pewien, to był człowiek. Dzieliło ich kilkadziesiąt metrów. Rycerz rzucił się w pościg. Teraz już nie zwracał uwagi na to gałęzie, kamieni czy dołu. Jego priorytetem było dopaść człowieka, który przed nim uciekał.
I ten brak uwagi przypłacił bolesnym upadkiem. Szybko jednak podniósł się nie równe nogi. Niestety, zwierzyna którą ścigał umknęła mu. Ale nie na długo. Do uszu rycerza dotarł odgłos upadku i przekleństwa. Ruszył w tamtym kierunku. Tym razem jednak ktoś czuwał nad nim, w ostatniej dosłownie chwili zatrzymał się. Inaczej skończyłby jak ścigany przez niego człowiek, czyli koziołkując w dół. Wprawdzie wzgórze nie było strome, ale i tak nieszczęśliwiec musiał się mocno poobijać. Zresztą sam fakt, że ucieczkę podjął utykając na prawą nogę sam mówił za siebie.
Wilhelm ostrożnie począł schodzić z wzniesienia, cały czas oczywiście nie spuszczając z oczu uciekiniera. W ślad za nim dotarł do jaskiń.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline