Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2012, 23:03   #36
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Co to za kobieta która się patelnią nie potrafi posługiwać... - rzucił kąśliwie Anthony do Amerith wycierając krew ze szpady o połę swojego oficerskiego munduru. Pokręcił z niezadowoleniem głową. Dziewczę jeno przeszkadzało w walce usiłując trafić patelnią dziwnego stwora. - Ma panienka szczęście, że umiem posługiwać się swym orężem, bo inaczej ten przerośnięty nietoperz mógłby jej zrobić krzywdę.

Były oficer piechoty morskiej zdecydowanie nie chciał słyszeć o tym, by kucharz mu się czymkolwiek odwdzięczał. Za to ta kobitka którą uratował mogłaby... Niestety większość kobiet nie wiedziała co to wdzięczność. Znaczy, nie była jakoś specjalnie urodziwa, ale po dwóch miesiącach na morzu... Jak to mówili marynarze "na bezrybiu i rak ryba".

Prawdę mówiąc Robinson również się zawiódł na Port Hope, choć nikomu by tego nie przyznał - wszak była to jego nowa szansa na życie i tak dalej. Nie należało wybrzydzać, prawda? Tak czy siak niesmak pozostał. Służąc w piechocie morskiej przyzwyczaił się do odwiedzin w bogatych portach Zjednoczonych Królestw. A tutaj mieli tylko jedną karczmę! To było po prostu straszne... Wybór trunków też pewno będzie mizerny.

Anthony wzdrygnął się wchodząc do szlacheckiej rezydencji. Robinson wprost nienawidził szlachty, chyba nawet bardziej niż Iberyjczyków. Przez jednego szlacheckiego dupka został wyrzucony z armii. Przeklęte darmozjady żerujące na ludzie! Myślą, że jak mają pieniądze to wszystko im wolno. Właściwie, to wychodziło na to, że tak... To niejako go doprowadziło do tego, że trafił na Ultimę. Ale mniejsza o to... Choć Anthony nienawidził szlachty, o dziwo, wicekról zrobił na nim całkiem dobre wrażenie. Nie wyglądał na bogatego arystokratę, więc Robinson nie odnosił wrażenia, że nie pasuje tu ze swoim wyglądem.
Posłusznie wziął sobie zydelek i na nim zasiadł, wpatrując się w de Gotta. Przysłuchiwał się rozmowie i popijał napój podany przez służącą. Miał nadzieję, że będzie zawierał alkohol, ale srodze się zawiódł. Ale nawet mimo braku alkoholu ta "czekolada" nie była taka zła. Ludzie z Dominium pewnie płacili za nią ciężkie pieniądze, więc grzechem byłoby nie spróbować.
- Najchętniej bym popłynął na tą Wyspę Jaszczurek - odezwał się w końcu. - Farmerów ani urzędnika pewno już żywych nie znajdziemy skoro nie widać ich było do miesiąca. - Poza tym chętniej przebywał w pobliżu morza. Niezbyt mu się uśmiechało zapuszczanie w miejscowe lasy, przynajmniej dopóki miał jakiś wybór.
- A co do zapłaty... Wicekról z pewnością ma odpowiednie kontakty na Starym Lądzie. Gdyby chciał z pewnością mógłby załatwić pewne sprawy... O których to porozmawiać możemy nieco później. - Choć jego wygląd mówił wiele, nie zamierzał się wszystkim chwalić, że został wyrzucony z armii.
A spróbować trzeba było... Anthony chciał powrócić do służby, walczyć podczas abordaży, brać udział w przyjęciach, bawić się w tawernach ze swoimi ludźmi. Oczywiście, gdyby Wicekról nie potrafił tego załatwić jakoś by przeżył. Dom na Ultimie i jakaś posadka na starość nie byłaby taka zła. Może zostałby miejscowym dowódcą wojsk? Wszak pewnie nie znalazłby się nikt na tym lądzie kto mógłby lepiej niż on zaplanować obronę portu przed dzikusami. Tak, to byłoby możliwe...
O ile wcześniej nie zginie podczas wykonywania misji dla de Gotta.
 
Wnerwik jest offline