Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2012, 17:00   #96
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nadrabianie strat - Rozmowa z Antonią + Rozmowa z Koroniewem

-Że dać ci palec, a upierdzielisz rękę po łokieć. Nie bądź pazerny, Tony. To przez waszą pazerność, białasy, wasze działania mają tragiczne skutki. Mogę o tym pomyśleć. Ale to filigranowa robota, długa rozmowa, misterny i szczegółowy temat. To, że szybko zacznie się to, czego byliśmy dziś świadkami w śnie o hotelu, nie ułatwi tego ani trochę. Pomyśl raczej, co chciałbyś, aby wcisnął jako element ochrony swego ucznia. Bo mogę go tak przerazić, że narobi w gacie i zacznie myśleć, co się stanie jak to samo przydarzy się i jego uczniowi. Innymi słowy, możemy spróbować zmodyfikować ochronę naszego celu. W jednym, może dwóch punktach, jak mi się fartnie. Ale mówiłam - jestem dzieckiem szczęścia.

Myślał o zupełnie czymś innym, ale taka możliwość była równie dobra. Można było ukierunkować Putina na ochronę w danym punkcie, co mogłoby im jeszcze pomóc.
Co by było, gdyby Premier Federacji Rosyjskiej skupił się na utrzymaniu w ryzach miejsc, które mogłyby im zaszkodzić?
Całkiem interesujące rozwiązanie.

-Mam nadzieję, że bogowie naprawdę cię kochają, bo to otwiera całkiem nowe możliwości. Bardziej chodziło mi o wyciągnięcie informacji, czego nauczył Putina, ale to, o czym mówisz jest świetne. Nie wiedziałem tylko, że takie wejście na odległość jest precyzyjne i niebezpieczne. Nie jestem pewien do którego momentu możesz się posunąć, więc czasem nie bardzo wiem o co proszę lub pytam.

-Jest sporo osób, które to potrafią. To nie jest żaden ewenement. Możesz się już zacząć zastanawiać nad setkami swoich wizyt u fryzjera, setkami razy, kiedy charchnąłeś sobie na ziemię i poszedłeś dalej. Jeden twój włos w rękach kogoś, kto wie, co robić - i będziesz miał ekstrakcję bez technologii, taką, jaka powinna być. Co więcej - użycie somnacidu można wykryć w testach moczu i krwi. Wejścia czarownika - nie da się. Nie naukowymi sposobami. A inne to przecież brednie...

Smith z drgającymi z rozbawienia kącikami ust spojrzał na dłoń własną i Antonii.
-Jak będziesz chciała mnie odwiedzić, to uprzedź. Spróbuję się wtedy uspokoić-powiedział z całych sił próbując zachować spokój, lecz w końcu nie wytrzymał i wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.

-Ja to ja. Pokręcę się, zafunduję bolesny wzwód i pójdę swoją drogą. Krzywdy wielkiej nie zrobię, gołębią mam naturę. Inni to inni.

-Uważaj, bo jeszcze się przyzwyczaję-powiedział, po czym dodał szybko:

-Naturalnie do twojej gołębiej natury i...

-Już myślałam, że do wzwodu. Masz jeszcze jakieś pytanie? Sklep mi zamkną, a muszę się jeszcze zrobić na bóstwo-odparła Chemiczka.

-Nie. To wszystko ode mnie. Chociaż... Kiedy chcesz lecieć do Rosji? W tym miesiącu będę się wybierał w tamte rejony, załatwić kilka spraw.
Aż palił się do odwiedzenia Delfina.
Najchętniej wybrałby się tam już teraz, natychmiast, w tej chwili.

-Kiedy chcę? Nigdy najlepiej. Polecę, jak postawię lab.
Potaknął, po czym wskazał kieliszek.

-Widziałem gdzieś lepsze naczynia. Masz szklanki, bo półśrodki nie przynoszą rezultatów?
Zaczął dokładnie przyglądać się wózkowi, z którego wyjął największe szkło, jakie tylko znalazł.

-Posmakujmy tego twojego kaktusa...


-Robisz dokładnie to, co ci powiem. W tej kolejności, w której powiem. Od momentu zakończenia rozmowy masz tydzień na uformowanie ekipy dowolnej wielkości składającej się z samych zaufanych osób.
Tydzień.
Po najwyżej tygodniu lecicie do Rosji, Białe Lisy. W różne miejsca kraju. Nie lecicie tam hołotą.
Na miejscu tropicie największych czarowników i szamanów. Nie przesłyszałaś się, moja droga. Chcę mieć o nich pełną dokumentację w przeciągu dwóch tygodni.
W sumie chcę mieć za trzy tygodnie raport. Płacę za lot i wyżywienie. I teraz słuchaj mnie uważnie. Nadstaw ucha. Nadstawiasz już? Jak zesram się z radości, widząc to, co przygotowaliście to wy będziecie mogli przez miesiąc podcierać się banknotami.
Dopieśćcie mnie, a się odwdzięczę. Powodzenia. Czas start.


Duży wyświetlacz zgasł po naciśnięciu czerwonego przycisku, zwiastując włączenie blokady.
To był już ostatni telefon.

Podszedł do stolika z włączonym tabletem, na którym znajdowała się duża mapa świata podzielona na kolorowe strefy.

Ameryka Północna pokolorowana na jasny odcień błękitu oznaczona była białym Reniferem.
Ameryka Południowa pławiąca się wraz z wyspami w pomarańczu zawierała w swych granicach węża - Czarną Mambę.
Europa w czerwieni z Niedźwiedziem Polarnym w centralnym miejscu.
Afryka na zielono sygnowana pająkiem - Czarną Wdową.
Australia - Tygrys na żółtym tle.
Azja jako jedyna została podzielona na dwie części. Pierwsza, której północna granica była wyznaczana przez południową Rosji sfioletowiała, mając w swym "godle" Szerszenia.
Cała Rosja trwała w szarości.

Smith skopiował ostatni obrazek przedstawiający Lisa Polarnego i wkleił na środek mocarstwa.
Zapisał mapę.

-Polowanie na czarownice ogłaszam za rozpoczęte-mruknął cicho, włączając aplikację.
Otworzyło się czarne okno będące jednym, wielkim polem tekstowym.

"Bądź tak dobry i poproś do mnie Blackwooda, a po godzinie Koroniewa. Jeśli możesz. Powiedz, że u mnie jest ciszej."

Wiadomość wykorzystywała staroświeckie kanały wykorzystywane przez pierwsze pagery.
Może właśnie dlatego, że odbiorcą był staroświecki pager.
Włączył uprzednio zneutralizowany zagłuszacz, po czym położył się na łóżku, przeglądając swój komputerowy notatnik.


1. Nobody - sprawa x
2. Blackwood - finansowanie
3. Koroniew
4. Spotkanie
4a). Whitman - Eakhardt
5. Eakhardt - walizka
6. Fox - Niemka
7. Brighton - ubezpieczanie, sprawa x
8. Laboratorium
9. Delfin
10. Ramos - laboratorium, Delfin, Żwirek i Muchomorek
11. Spotkanie

Otwarty był również dokument zatytułowany "Archiwum X", w którym wszystkie dane wypisane były hasłowo.
"24.03.2003r., około 14, Perth, Market Street, Centerpoint, wejście główne. Katie. 8 lat.
Nichole, brązowe włosy, czerwona kamizelka, spódniczka, około 28 lat. Nie sama. Jakiś facet.
4 kontakty: Twoja siostra naszych rękach. Jeśli żyła rób wszystko Ci każemy. Czekaj kontakt.
KABOOM! Blank wszystkie serwery, akta (policyjne, administracyjne, ...)."

Rozległo się pukanie, zaś Smith szybko wyłączył urządzenie, które wepchnął w skrytkę w materacu.

Otworzył drzwi, w których stanął Turysta, zaś Inżynier uśmiechnął się szeroko, gestem zapraszając gościa do środka.


Rozległo się pukanie do drzwi, które Smith otworzył jednym, zdecydowanym szarpnięciem.
Koroniew.

-Wchodź-zaprosił Anthony, zamykając drzwi za Szóstką.

-Lepiej mówmy w naszym ojczystym języku - tutaj jest raczej mało znany. No więc, dlaczego mnie do siebie wezwałeś?-odezwał się po rosyjsku, zaś starszy mężczyzna wzruszył ramionami.

-To chyba jeden z najbezpieczniejszych pokojów. Zabezpieczyłem przed podsłuchami, ale nie mam nic przeciwko.

Nie do końca była to prawda. Wolał angielski i byłby wielce zobowiązany, gdyby nikt nie usłyszał, że posługuje się wschodnioeuropejsko-azjatycką mową na gruncie prywatnym.

-To może zanim powiesz po co mnie sprowadziłeś, pozwól że ja spytam cię o zdanie. Otóż, martwi mnie ta sytuacja. Team nawalił i to nieźle, w trakcie tego treningowego zejścia, a gdyby doszło do czegoś takiego w trakcie akcji, to byłaby murowana katastrofa. Musisz za to także wiedzieć, że choć mam wiele umiejętności, to nie potrafiłbym w razie katastrofy zastąpić Forgerów.

-Nikt nie byłby w stanie ich zastąpić. Moja “zmiennokształtność” jest we śnie dokładnie taka, jak w rzeczywistości. Mogę maznąć sobie krechę pod okiem, ale szczególnie Fałszerzy nie da się zastąpić-odparł Smith.

Fałszerze są nie do stracenia. Podobnie jak ich Czarnoksiężnik - Architekt. To była trójka ich magików, sztukmistrzów, natomiast magia zawsze daje przewagę nad osobami nie potrafiącymi się nią posługiwać.

-Właśnie staramy się wyeliminować czynnik ryzyka. Antonia wzięła się za objawy, ja zaczynam szukać przyczyny i postaram się ją jakoś naprawić. Innymi słowy, można powiedzieć, że do pewnego stopnia współpracuję z Chemiczką i mamy zamiar pozbyć się problemu. Lub problemów. Nie chcę jednak nikogo nakręcać przeciw nikomu, a to, co mamy wymaga sprawdzenia, więc wstrzymamy się na razie z wyrokowaniem-dodał Inżynier.

-Czyli masz zamiar zrobić z tym porządek. Ale mam pewne wątpliwości - co do Teamu, Nie mogłem wprost nikogo zaatakować, muszę ci zaufać. Ale mógłbyś mi coś powiedzieć na temat tych ludzi? Chciałbym wiedzieć z kim mam pracować.

Koroniew dobrze kombinował. Dobrze było wiedzieć choć trochę na temat swoich współpracowników.
Szczególnie przy tak poważnym zadaniu.
Piotr myślał podobnie do Anthony'ego.

-Kilka słów mogę powiedzieć. Zacznę od samej góry. Malcolm Whitman, pracowałem z nim jakiś czas temu. Zna się na tym, co robi i ma sporą wiedzę z klasycznych ekstrakcji. Profesor William Eakhardt, genialny Architekt i wcale nie przesadzam. Nie zwykłem tego robić. Zna rosyjski, więc nie jesteśmy jedyną dwójką władającą tym językiem. Antonia Ramos, świetna, choć specyficzna Chemiczka z Brazylii. Ma sporą wiedzę... Paranormalną? Może raczej niekonwencjonalną. Dawno temu wyciągnęła mnie i cały zespół. Sądzę, że można jej ufać.
Amy Fox, Fałszerka od Malcolma. Nie miałem okazji oglądać jej w akcji, ale podobno jest artystką w swoim fachu. John Cryer, wężowo śliski Fałszerz... Nie, to złe porównanie. Nie jestem polonistą... Chodzi o to, że umie się wykręcić z wielu rzeczy. Jak na mój gust jest dobry. Bardzo dobry. Dominic Nobody, Chemik od Chemiczki. Jego działań też jeszcze nie zdążyłem zaobserwować, ale nie sądzę, by Antonia poleciła byle kogo. Christopher Rhul, nasz Solo. Taki trochę Rambo. Nie przebiera w środkach, wybierając najskuteczniejsze. Ciężko dostrzec w nim subtelność, ale po zderzeniu z nim wielu może nic nie widzieć. Ekstraktor zaciągnął do nas naprawdę świetnego Solo. Miranda miała być moim Wingiem... Wielka szkoda, że tak się stało. I na koniec, Thomas Blackwood, nasza inspekcja, Turysta. Nie nastawiaj się jednak na to, że będzie nieprzydatny. Nie został oddelegowany do takiego zadania bez powodu.


Wyliczanka dobiegła końca. Powiedział coś o każdym, mając nadzieję, że powiedział prawdę.
Prawdziwość kilku jej elementów była wręcz oczywista. Innych kilka w tak sposób się zapowiadała.

-To widzę, że ty i Malcolm dobraliście doborową załogę. Ale jakoś nie widziałem na razie wiele profesjonalizmu. Będziemy musieli nauczyć się koordynować nasze działania, a ponadto niektórzy muszą sobie uświadomić, co znaczy słowo hierarchia.
W tym momencie, Smith musiał przyznać rację Koroniewowi. Przy próbie uspokojenie i dojścia przyczyny oraz sposobu przeciwdziałania prawie nikt nie współpracował.
Wszyscy chcieli wyjaśnienia podanego na tacy, nikt nie pomógł przy jego konstrukcji.

-Ciężko wojskowym współpracować z osobami nie mającymi z taką formacją nic wspólnego. Nie zamierzam słuchać rozkazów Antonii ani nikogo innego poza Malcolmem, ale jeśli zacznie dziać się coś analogicznego, podobnego lub kompletnie innego, lecz równie niebezpiecznego co ostatnio, zaś Chemiczka, dla przykładu, krzyknie, żeby spróbować zająć czas jakiegoś demona czy innego ścierwojada, to mam zamiar posłuchać. Wiadomo jak podczas akcji wygląda działanie. Każdy może nagle wbiec na pole bitwy z wrzaskiem, żeby się kryć, bo leci bomba.
Ale bynajmniej nie mam zamiaru stać bezczynnie lub słuchać tonu, jakiego Chemiczka użyła w stosunku do Malcolma. I tu masz dużo racji.
Chcesz coś jeszcze wiedzieć?


Zdecydowanie łatwiej było rozmawiać o tym z ludźmi mającymi jakiekolwiek pojęcie o wojsku czy dyscyplinie w jej oddziałach.

-Rozumiem o co ci chodzi-odparł Sixth Man, zaś Inżynier miał ochotę się roześmiać.
Wreszcie! Nareszcie rozmawiał z kimś, kto zdaje sobie sprawę czym jest rozkaz, jakie niesie za sobą konsekwencje i kto jest w mocy go wydać.

-Przecież sam walczyłem na wojnie, nieprawdaż? Nie wiem czy wiesz, ale jeszcze 10 lat temu walczyłem na Kaukazie z islamistami. Jesteś pewnie świadom, jakie rozkazy nam wydawano, ale cóż mieliśmy robić? Były słuszne, bo pochodziły od dowódcy. Oni odpowiadają za całokształt operacji, a choć tamte walki można uznać za ludobójstwo, to nie zawahałbym się ich wykonać. Myślisz sobie, co chcę ci przez to przekazać? To proste. Wykonam każde rozkazy, o ile nie będą bezpośrednio prowadziły do śmierci. Ale najpierw muszę się upewnić, że wierchuszka wie co robi. Pamiętaj, na razie będę obserwować, zwłaszcza ciebie i Whitmana. Zawdzięczam ci życie, ale nie znaczy to, że będę ślepo posłuszny. Na to już za późno.

Tu również miał rację. Ślepe posłuszeństwo nakazom zawsze było bardziej wygodne.
Wykonując rozkaz od osoby będącej w mocy jego wydania, zawsze jest się chronionym. Zawsze niewinny jest wykonujący, a zlecający.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline