Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2012, 22:22   #105
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Skupianie się na drodze już nie pomagało jako balsam na napięte nerwy. Płacz Ethiena tłumiony bezskutecznie przez Dorothy dodatkowo pogłębiał przygnębienie Liberty.
Nic nie mogło jednak zagłuszyć wirujących w głowie myśli.
Pytania bez odpowiedzi przelatywały przez jej głowę.
Czy szczepionka naprawdę mogła opóźnić moment kiedy zamieni się w bezrozumną istotę pragnącą jedynie jednego: żywego mięsa? Czy wystarczy jej czasu by odeskortować rodzinę w bezpieczne miejsce?
Czy szalony plan przebicia się do rodziców miał jakiekolwiek szanse powodzenia?
I najważniejsze pytanie:
Czy cała ta walka miała jeszcze jakikolwiek sens?
Tak łatwo byłoby przestać uciekać, przestać walczyć. Co takiego było w życiu, że człowiek trzymał się go kurczowo ze wszystkich sił?
Na to pytanie akurat doskonale znała odpowiedź.
Cholerna nadzieja!
I choć Liberty czuła, że dla niej nie ma już nadziei, jednak myśl o szansie jaką może dać siostrze i dzieciom kazała jej walczyć. Iść dalej i nie ustawać w wysiłkach.
Potem, kiedy będą już bezpieczni na wodzie lub w jakimkolwiek innym miejscu. Będzie mogła się poddać.

Teraz przede wszystkim nie mogła im pozwolić odkryć swojej tajemnicy. Głównie Dorothy nie mogła się dowiedzieć. To mogłoby ja załamać. Jeszcze nie mogła wiedzieć, ale jednocześnie wtedy obecność Liberty w samochodzie mogła być dla nich zagrożeniem...
Może na następnym postoju powinna zamienić się samochodami z doktor Boven? Gdyby jednak wirus się aktywował Thomson nie zawahałby się pociągnąć za spust. Tego była pewna.
Albo poprowadzi pickupa, a Dorothy przejmie po niej kierownicę Land Rovera. Nathan mógł zająć się bratankiem.
Odruchowo potarła ukryte pod tkaniną spodni miejsce. Czuła tam niewielkie pulsowanie. Na samą myśl o tym co może to oznaczać oblała ją fala gorąca.
Jej czas kurczył się w zastraszającym tempie.

Ponure rozważania przerwał jej widok wyłaniającego się zza kolejnego zakrętu drogi miasteczka. Mimo panujących już nocnych ciemności i braku prądu, nie było ciemne. Łuna nad miastem rozświetlała horyzont.
Pożar.
Wywołany raczej przez żywych niż martwych. Zombie nie dobierali się do niczego co nie poruszało się siłą własnych, żywych mięśni, nie tykali więc raczej niczego, co mogłoby wzniecić ogień.
Jej wnioski potwierdziły się po chwili wraz z pojawieniem się kolejnych błysków. Zdecydowanie bliżej ktoś strzelał z broni palnej.
Ludzie...
Żywi...
Po chwili mocny huk sprecyzował jacy..
Wojsko, a może zaskoczeni przez martwych ludzie Umbrelli. Z całą pewnością jednak ktoś dobrze wyposażony.
Czyli potencjalnie albo raczej zdecydowanie niebezpieczny.

Liberty uruchomiła krótkofalówkę i wcisnęła guzik:
- Spróbujmy się przebić bocznymi drogami. Myślę, że lepiej ominąć strzelaninę.

Nie patrzyła na czarną taflę jeziora. Nawet jeśli byłyby tam łodzie, przenoszenie pojemników ze szczepionką zajęłoby zbyt wiele czasu, a poza tym to był zamknięty akwen. Jeśli chcieliby się z niego wydostać potrzebowaliby samochodów. Znalezienie równie dobrych jak te, którymi obecnie podróżowali z pewnością byłoby niemożliwe.
Poza tym to przecież była woda...
Całkiem dużo wody...
 
Eleanor jest offline