" To ten rodzaj trwogi, który można dostrzec gołym okiem..."- pomyślała wpatrując się we mgłę. Chociaż załoga nie wydawała się odpowiednio uzbrojona do walki, komfort psychiczny dawał Noi fakt, że na pewno mieli już z podobnymi problemami do czynienia. Zachowanie Lanthisa i jego ludzi tego dowodziło. " Lecz skoro wiedziałeś, że to pułapka czemu odesłałeś tamtą cyrkową zgraję, co kuglarzu ?" zadawała sobie pytanie przenosząc spojrzenie to raz za burtę, to na Lanthisa. Statek , który dryfował gdzieś niedaleko padł ofiarą podobnej zasadzki i to wywołało w sercu kapitana współczucie ? "Odzew jakiegoś zniewieściałego bożka ? Jeśli tak, to jesteś głupcem Elfie... Lecz jeśli nie...". Pomysł aby Lanthis podróżował po morzu ograbiając statki widma z ich bogactw, też wydawał się mało realny. " Więc komu wadzi Twoja wyprawa, skurczybyku ?"
Z zamyślenia wyrwał ją kobiecy krzyk, gdzieś na dziobie okrętu. - Ragar! - wrzasnął Lanthis - Zaatakowali Elissę!
Noa odprowadziła gromadę prowadzoną przez Bosmana wzrokiem, raczej mało się przejmując tym co dzieje się z elfką. " Jeśli dała się zaskoczyć w takiej sytuacji to jest ułomna... A może ktoś jej tam dobrze robi ?".
Wydawało się jej oczywistym, że w takiej sytuacji pojawienie się zagrożenia jest oczywiste. W dodatku ktoś taki jak Nawigatorka, sprawiająca wrażenie obeznanej w przygodach z kapitanem Lanthisem, nie powinna dać się tak łatwo zaskoczyć. " Albo więc zaatakowało ją coś naprawdę silnego... Albo nie jest warta więcej niż zapijaczona kupa gówna z pierwszej lepszej karczmy Athkatli.
Kolana się pod nią ugięły, kiedy pierwszy podmuch uderzył w burtę okrętu. - Zaczyna się zabawa, bracie ! Niech noc Ci sprzyja w tych łowach ! - wrzasnęła w bok naciągając cięciwę w łuku.
Krew w niej wręcz zawrzała. Dawno nie miała okazji zapomnieć o podchodach do ofiary, rozmowach, knuciu, łapaniu za słowa czy zwyczajnych torturach. Za to nie znosiła życia w Amn. Teraz powracały wspomnienia z dżungli Chultu, gdzie sprawy były o wiele prostsze. Przeciwnik stoi przed tobą i zabije Ciebie, jeśli Ty nie zabijesz wcześniej go.
Pierwsza strzała przeleciała obok Courynna, wbijając się w czoło topielca i oddając go z powrotem w objęcia żywiołu. Tropcielka wystrzeliła jeszcze sześc razy, strącając przy tym obślizgłe istoty z burty okrętu. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie jak wielkie są rozmiary pułapki , w którą wpadli. "A to jeszcze nie danie główne."
Cofnęła się nieco w głąb pokładu, by mieć lepszy obraz sytuacji. Nieumarli wdzierali się na pokład a z każdą chwilą ich zawziętość w tym działaniu zdawała się powiększać. "Póki istnieje taka możliwość, lepiej trzymać się z dala od burty i atakować z dystansu."
Kolejne strzały poszybowały pomiędzy marynarzami, strącając podgniłych jegomościów w dół.
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys" |