Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2012, 11:56   #41
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Atuar tylko westchął, gdy Veras zgłosił się na ochotnika. Jednoręki wyglądał na zarozumiałego dupka, a sądząc po wypowiedziach (w tym i wygłoszonej przed chwilą) - był takim zarozumiałym dupkiem. Wielki strateg nie wiadomo skąd, z mądrościami dobrymi dla dzieci, co ledwo od ziemi odrosły. I zamiast pozostać w najważniejszym dla całej wyprawy miejscu, na Gryfie, u boku kapitana, wybiera się na wycieczkę z powodu (jeśli sądzić po rzucanych spojrzeniach) jakiejś spódniczki. Jeśli takim słowem można było określić chodzącą w spodniach Chui. Co wcale nie znaczyło, że dziewczyna nie warta była zainteresowania. Wprost przeciwnie.
Otwarte zatem było pytanie, czy Veras był idiotą niegodnym zaufania, czy też tylko takiego udawał, co tym bardziej nie kwalifikowało go do miana osoby, której można zaufać.

Zderzenie szalupy z napuchniętym truposzem było pierwszym, ale nie ostatnim zdarzeniem z cyklu “w morzu pływają nie tylko ryby”. Ciało było napuchnięte, co świadczyło o tym, iż przebywało w wodzie od jakiegoś czasu. Czemu więc nie poszło na dno, lub nie zostało skonsumowane przez jakiegoś potwora?
Przyczyn mogło być kilka, a odpowiedź mogła się znaleźć na statku, do którego płynęli.

W końcu dopłynęli.
- Kulit kayu - powiedział cicho Atuar, dotykając medalionu i zwracając się z prośbą do Ubtao.
Natychmiast poczuł, jak jego skóra twardnieje. Sprawdził jeszcze, czy otrzymane od Bahadura piórko znajduje się w bezpiecznym, acz łatwo dostępnym miejscu. Nigdy nie było wiadomo, czy magiczna kotwica nie będzie do czegoś potrzebna. Być może będzie stanowiła ostatnią deskę ratunku.
Chwycił zabraną ze statku linę. Wystarczył jeden rzut, by łapy kotwiczki zaczepiły się o reling. Atuar solidnym węzłem przywiązał szalupę.
- Nie zapomnijcie o latarniach - powiedział jeszcze i zaczął się wspinać na pokład.
Istniała magia, dająca tyle samo lub więcej światła, ale były też zaklęcia, które magię rozpraszały. A oliwa mogła służyć nie tylko do oświetlania...

Być może bardziej rozsądną rzeczą było oddanie pierwszeństwa komu innemu, ale nie po to człowiek pcha się w jakieś awantury, by w razie czego kryć się za plecami kompanów. Poza tym zawsze można byli liczyć na pomoc Sylve, który nie potrzebował takich drobiazgów jak lina, by móc się znaleźć kilka metrów wyżej.
Ledwo znalazł się na pokładzie chwycił za kuszę.

Leżący na pokładzie mężczyźni wyglądali na utrupionych w zaciętej walce. Broń w rękach, rany na ciele. To jednak nie dawało odpowiedzi na pytanie, kto ich zabił. I dlaczego.

Zapewne dostrzeżony przez Chui magiczny blask wart był zainteresowania, ale szansa odnalezienia jakiegoś świadka wydarzeń...
- Cudem by było odnalezienie kogoś żywego - powiedział - ale magia - machnął ręką w stronę dziobu - nam nie ucieknie. Możemy zatem sprawdzić, czy ten jęk to złudzenie, czy jakaś pułapka.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2012 o 15:51.
Kerm jest offline