Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2012, 16:33   #42
Velg
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
- Tabarif, jeśli mogę – zaczepił kapłana – Wyglądasz na człowieka odpowiedzialnego. Chciałbym więc, żebyście na czas eskapady przejęli pieczę nad tym – wyciągnął z szaty jakiś talizmam. Z pierza, sądząc po wyglądzie.

- To... magiczna kotwica. Jak się wyrzuci ją za burtę, to unieruchomi okręt – przygryzł wargi. Zastanawiał się, jak powiedzieć następne zdanie, aby nie dać po sobie poznać jakiejś nadmiernej przesądności – Zapewne nie będzie potrzebna, ale... jeśli to jakiś statek-widmo, o jakich tyle opowieści krąży, to prosiłbym, żebyście unieruchomili go tak przed ucieczką.

- Dziękuję. - Atuar dodatkowo skinął głową. - Mam nadzieję, że nie będzie to potrzebne, ale w razie konieczności wykorzystam bez wahania.

Schował piórko do kieszeni.

***

- Dwuszereg, na Anachtyra, DWUSZEREG! Broń krótka z przodu, długa z tyłu! – reakcja Bahadura na abordaż była niemal instynktowna. Martwiaki przedostały się na pokład, więc bosaki i harpuny przestawały być użyteczne przy bezpośrednim strącaniu ich z burt.

Ba!, przestały być użyteczne do praktycznie czegokolwiek. Długość broni drzewcowej utrudniała jej wykorzystanie przy pojedynkach. W najlepszym interesie obrońców było, żeby walczyli w szyku – inaczej ichnia przewaga mogła się znacznie skurczyć. Dokładniej, ideałem było zepchnięcie wrogów z pokładu.

- Do czorta, DO SZEREGÓW! - wydarł się, obalając jakiegoś młodszego marynarza na deski pokładu. Stosunki z załogą niby mieli już dostatecznie napięte, ale ucieczka części załogi niezbyt poprawiałaby ich sytuację. Pozostało więc przestraszyć ich bardziej niż wrogowie...

Szybkim krokiem zabiegł drogę dwóm kolejnym marynarzom, niemal przemocą wpychając ich w formowany szyk. Świetnie, jakoś to zaczynało wyglądać... Martwiak, który próbował zajść szeregi od boku, padł od zamachu Bahadurowej szabli.

- No, świetnie, tak trzymać! – przekrzykiwania harmidru ciąg dalszy.

W skryciu ducha dziękował Anachtyrowi i Sharess za Couryna na pokładzie. Marynarz przekłuwał martwiaków, jakby był Tempusem wcielonym – licho wie, jaka panika by wybuchła, gdyby nie stali między młodszymi załogantami a martwiakami...

Formacja zaczęła jakoś sobie radzić – przednie szeregi umożliwiły tylnym kłucie, a tylne pomagały odpychać napastników. Oczywiście, taktyki nie dawało się zaadaptować zbyt indziej. Było po prostu zbyt mało miejsca...

Wreszcie, Bahadur poczuł, że może na chwilę spuścić z oka walczących marynarzy. Trzymali się już dość mocno – więc sus na burtę nikogo zgubić nie mógł. Skoczył więc przez szeregi martwiaków, akrobatycznie przemykając pod szpadą jakiegoś truchła. Przypadł do burty – i na sekundę wyjrzał zza niej. Spodziewał się dojrzeć jakieś łodzie czy szalupy, z których zombie mogły prowadzić abordaż. Nie ujrzał nic takiego...

Zmełł przekleństwo. Więc truchła nie przypłynęły jakimiś łódkami? Sterowanymi – choćby – przez nekromantów? Zrzucenie do wody nic im nie robiło? Niby tłumaczyło to, dlaczego topielcy byli tak opuchnięci od wody, ale... A niech to! - już chciał wysyłać ludzi na niższe układy, aby przez bulaje wystawili bosaki i odepchnęli takie jednostki. Najlepiej uprzednio obrzuciwszy je oliwą, a później – podpaliwszy...

No, plany trzeba było zmienić – więc po ścięciu łba potwora, który sięgnął kościanymi pazurami do jego gardła, i powrocie między szeregi, nic takiego nie nakazał.

- Hejże, RÓWNAĆ SIĘ, a chyżo! – zarzucił znów komendą. Nic nowego nie wniósł, lecz wiedział, że w chaosie bitwy ludzie lubią mieć poczucie, że ktoś nad nimi czuwa. Dlatego – obok innych przyczyn – oficerami niższego stopnia zostawali często osobnicy głośni, a krzykliwi – Rozrąbywać, nie zrzucać! Toć to pływać potrafi!

- Nic tu po waszych talentach! Za dużo ich, i zbyt zwyczajni! – rzucił do pozostałych ze swej pozycji na prawym końcu jednego z szeregów – Jeśli chcecie naprawdę pomóc, biegnijcie pomóc nawigatorce, bo tam coś silnego być musi! A ty, druidzie – jeśli tylko możesz, spiesz po swego zwierza!
 

Ostatnio edytowane przez Velg : 15-02-2012 o 18:04.
Velg jest offline