Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2012, 10:42   #100
arm1tage
 
arm1tage's Avatar
 
Reputacja: 1 arm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumny



THE TEAM

Za oknami auli uniwersytetu berlińskiego przeleciało stado ptaków, trzepotaniem skrzydeł i głośnym skrzekiem okazując brak jakiegokolwiek zainteresowania tym co działo się wewnątrz.

... chcę wierzyć, że jesteście Państwo tylko bezstronnymi badaczami.- kończył zdanie wykładowca.

Koroniew przysłuchiwał się z pewnym zwątpieniem. „Po co komu ta wiedza?” spytał siebie samego w duchu. Skoro jednak była okazja do zdobycia wiedzy, Piotr nie miał zamiaru jej zmarnować. Sam był amatorem historii, a zwłaszcza dziejów Rusi i Słowiańszczyzny przedchrześcijańskiej, więc odezwał się do uczonego:
-Oczywiście, że jesteśmy bezstronnymi badaczami i nie musi się pan obawiać, że wiedza, którą nam pan tu wykłada, zostanie wykorzystana w zły sposób. Natomiast mam do pana parę pytań o mitologię i magię słowiańską, z czasów przed Chrystusem, o ile oczywiście nasz przywódca- tu Rosjanin spojrzał z ukosa na Whitmana- nie będzie miał nic przeciwko. Czy mógłby pan nam przedstawić ten problem? Czy magia słowiańska miała jakieś związki z Nocą Kupały, Jarymi Godami, Dziadami? Skąd czerpano moc do czynienia guseł? Czy istniała jakaś magiczna moc czerpana od Światowida, Mokszy, Chorsa, czy innych bóstw słowiańskich, nie wspominając o różnych istotach nadnaturalnych? I czym jest dokładnie to „Trzykrotnie Dziesiąte Królestwo”? I wreszcie, po wprowadzeniu chrześcijaństwa magia nie osłabła bardzo? A jak tak to dlaczego?

- Obawiam się profesorze, że brakłoby czasu aby odpowiedzieć na te wszystkie pytania – odezwał się Whitman. - Umówmy się zatem, że jeśli nie mają one niczego wspólnego z tematem wykładu wrócimy do nich jeśli zostanie nam trochę czasu.

- Moi państwo – Malcolm podniósł się z siedziska i odwrócił do zebranych – pamiętajcie, że czas profesora jest ograniczony i zadawajcie tylko pytania związane z celem dla którego zebraliśmy się tutaj.
Whitman uśmiechnął się do von Treskowa – Proszę kontynuować profesorze.

- Tak...- powiedział jakby do siebie profesor - W takim razie...Będę trzymał się programu. Pani...- zwrócił się do Antonii - ...odpowiem tylko, że jako źródeł znacznej potęgi przynależnej magom upatrywano jednak w magii wysokiej. Jako taka, wymagała ona gruntownego wykształcenia. Mag powinien orientować się w takich dziedzinach jak historia, filozofia, religioznawstwo, nauki przyrodnicze, znać języki obce. Jak już wykazywałem, dostęp do takiej wiedzy był nieosiągalny dla kobiet. Oprócz tego magia wysoka wymagała sporych nakładów finansowych. Mag musiał nie tylko zaopatrywać się w rozmaite księgi, składniki, klejnoty, często bardzo cenne, ale także przygotować cały arsenał szat, rekwizytów, odpowiednie pomieszczenie, biżuterie magiczną...Do tego poważne praktyki magiczne miały odbywać się w occultum, czyli specjalnym i drogim laboratorium magicznym. Dopiero wszystko to, jak wierzono, miało zapewnić moc nieporównywalną z oddziaływaniem magii niskiej, jak czasami się ją nazywa“ludowej”.

Antonia jednak wróciła do swojego rysunku. Dorzeźbiła kozłu elegancki cylinder. Teraz cokolwiek przypominał Barona Samedi, a Antonia bardzo lubiła tego strasznego, ale zawsze eleganckiego i szarmanckiego boga.

- Zakładając faktyczną celowość i potrzebę takiego typu... inwestycji - jeżeli przyjmujemy, że nie była to najzwyczajniejsza w świecie potrzeba splendoru i odróżnienia się od “ludu” - to są to jednak pieniądze wyrzucone w błoto. To próba ujarzmienia nieujarzmionego za pomocą bogactwa , zakładanie wybijanego diamentami wędzidła na sztorm. Czy w swoich studiach pokusił się pan o oddzielenie teatru - od działań stricte należących do szeroko pojmowanego czarostwa?

- Nie wiem, czy żartuje Pani, czy też bierze mnie pod włos. - poprawił okulary stary profesor - Wydawało mi się, że podkreśliłem już wcześniej swoje stanowisko w tej sprawie. Lecz dobrze, powtórzę.

Uśmiechnął się, chyba właściwie po raz pierwszy.

- Robiąc to, o czym Pani raczyła wspomnieć, przestałbym być człowiekiem nauki. Czarostwo na całym świecie jest jednym wielkim teatrem. Wiemy to, bo źródła teatru biją właśnie w starych obrzędach. W świecie, gdzie nie było tak mocnych rozgraniczeń na sacrum i profanum rodziła się forma — niegdyś związana z ceremoniami religijnymi — która ustawicznie się przekształcając i zatracając z czasem aspekty „świętości", wyewoluowała w końcu w coś, co zwiemy teatrem...A że przecież człowiek nie tylko obserwował, ale reagował na świat, będący mu domem, ale i bezdrożem, zrodziły się w nim emocje: strach lub zachwyt. Gdy po raz pierwszy wystukał stopami rytm w tańcu, gdy założył pierwszą maskę — poczuł może, że nie jest już igraszką chaosu, lecz bierze udział w g r z e sił napędzających świat, i że współtworzy porządek. Pytał niemej Siły coraz natarczywiej i wydawało mu się, że otrzymuje coraz więcej odpowiedzi; komplikował się mit i formy ekspresji — taniec, śpiew, muzyka. Może więc nasz „narząd" odbioru jest predysponowany do tego, by postrzegać scenę świata jako miejsce, gdzie toczy się pojedynek sił, które opanowują przestrzeń dzięki napięciu istniejącemu między nimi… A czyż to właśnie nie jest istotą dramatu? I człowiek czuł ten niepojęty dramat świata i swe uczucia u k a z a ł. Założył maskę, i choć wiedział, że udaje, jednocześnie stapiał się z tym, kogo maska miała przedstawiać. Zakreślił „świętą przestrzeń", by odgrodzić ją od zwykłego toku życia — i tam tańczył i śpiewał. Grał. Świętował. Budował kamienne kręgi i świątynie, by oddalić je od profanum. Malował ciało, wkładał inne niż zwykle szaty. Cały stawał się „inny". U końca tego procesu już świta teatr, kostium, rekwizyt, aktor. Wreszcie opracował kanony i konwencje ruchu „scenicznego" i dialogu. A wszyscy niemal antropolodzy kultury i teatrolodzy są zgodni co do tego, że nasz teatr wywodzi się z obrzędu ku czci Dionizosa.

Zwolnił nieco.

- Tymczasem w świecie magii...- zmienił nieco ton - Jedni grają wielkie przedstawienia dla mas, potrzebując niezbędnego ku temu blichtru i efekciarstwa. Innym wystarczają ofiary ze zwierząt lub palenie ziół, gdy na widowni siedzi jedynie rodzinna wioska. Mechanizm pozostaje jednak ten sam. Niezależnie od świadomości czyniącego ten teatr, że to co czyni jest w istocie teatrem właśnie.

Gebhrad obrócił się ku Koroniewowi.
- Pana pytania są niezwykle ciekawe, ale magia słowian to rzeczywiście, mimo nielicznych źródeł, wymagający większej ilości czasu temat. Idąc za radą sponsora, spróbujemy wygospodarować nieco czasu na te zagadnienia pod koniec wykładu. Chcę jednak wyrazić swój podziw, że dotarł Pan w swych badaniach do tych charakterystycznych nazw rytuałów. Tak rzadko osoby spoza naszego kręgu kulturowego są świadome występowania takich obrzędów...No cóż...Nie pozostaje mi nic innego, jak przejść do ustalonego porządku i zgodnie z moim planem...- popatrzył na kartkę - ...przejść do osoby Guido Karl Anton Lista, lepiej znanego jako Guido von List. Wykorzystamy go jako swego rodzaju bramę, która poprowadzi nas w część wykładu dotyczącą okultystycznej historii nazizmu.

Profesor rozpoczął od przedstawienia postaci okultysty austriackiego, który jako pierwszy połączył w swoich pismach ideologię volkistowską z okultyzmem i teozofią. oraz dokonał interpretacji pisma runicznego. Twórcę ariozofii, którą dość szczegółowo omówił von Treskov. Arozofia w jego przedstawieniu była rasistowską i okultystyczną doktryną stworzona wewnątrz Ruchu Ludowego w Niemczech, opowiadającą się za dominacją rasy aryjskiej i głoszącą jej panowanie nad światem. Według Lista w dawnych zamierzchłych czasach czysta rasa Atlantów zstąpiła na ziemię prosto z nieba. Zamieszkiwali oni kontynent Atlantydę aż do czasu katastrofy którą przeżył tylko jeden z mieszkańców. Udał się on na tereny dzisiejszego Tybetu gdzie stał się ojcem czystej rasy Ariów. Rozprzestrzenili się oni po Europie mieszając się z rasami "gorszymi" przez co utracili oni swoje boskie cechy. Według Lista najczystszymi przedstawicielami rasy aryjskiej byli Niemcy.

Zdaniem wykładowcy, zapoczątkowany przez tę filozofię okultystyczny neopogański kult, to prawdziwe korzenie społecznej doktryny nazistów - nie zaś, jak zwykli sądzić niektórzy badacze, uznać za jej twórców przywódców NSDAP. Przy okazji okazało się, że delikatnie mówiąc większość słuchaczy nie ma wielkiego pojęcia co oznacza ten skrót - co stanowiło przyczynek do krótkiego, przyspieszonego kursu historii powstania i rozwoju nazistowskich Niemiec. Zeszło sporo czasu, zanim można było powrócić do samego Lista.

Gebhard opowiedział dalej, jak ewoluowały poglądy Lista. Mistyk nadał swojej religii dualistyczny charakter. Podzielił ją na dwa związane ze sobą kulty. Pierwszy - armanizm miał być przeznaczony dla elity społecznej która miała badać ezoteryczną wiedzę. Armanizm zakładał także że Boga da się poznać metodami naukowymi i to było zadaniem elity. Najwyższy kapłan wyłoniony spośród tej elity miał być królem rasy aryjskiej. Druga forma kultu - wotanizm miała być przeznaczona dla niższych klas społecznych i polegać na propagowaniu wśród ludzi germańskich mitów, wierzeń oraz obrzędów i rytuałów. Wotanizm miał przywrócić równowagę człowieka i natury. Natomiast po śmierci człowiek - według wyznawców ariozofii - miał odradzać się po raz kolejny w innym ciele. Założone w 1905 roku towarzystwo Guido von Lista sprawiło, że religia stała się bardzo popularna w całych Niemczech zyskując wielu zwolenników. Potem zaczęły mnożyć się kolejne stowarzyszenia.

- W tym...- mówił von Treskov - Towarzystwo Thule. Organizacja która raz na zawsze zmieniła historię . Ich ideologia była wprost inspirowana ariozofią. Postanowili jednak pójść dalej niż List iż aktywnie przeciwdziałać dominacji Żydów w Niemczech i zrobić wszystko oczyścić rasę aryjską przywracając jej dawną świetność. Do Towarzystwa szybko dołączyło wielu ludzi wśród których znajdowali się przemysłowcy, artyści, profesorowie czy dziennikarze. Towarzystwo szybko rosło w siłę i w szczytowym okresie swojego istnienia liczyło około 1 500 członków w całej Bawarii. Symbolem Towarzystwa stała się swastyka.

Odczekał moment, jakby się zamyślił, a potem kontynuował.

- Przyszedł burzliwy rok 1918. Świat powoli podnosił się z ruin. Krwawe szaleństwo przetoczyło się przez Europę zabierać życie 20 000 000 ludziom. Niemcy zostały rzucone na kolana i zmuszone do wypłaty olbrzymich rekompensat. Weterani wrócili do domu nie mogąc wrócić do dawnej pracy i będąc często kalekami. Czasami nie mieli domów do których mogliby wracać... Fala nędzy przetoczyła się przez kraj doprowadzając do klęski głodu. Niegdyś wielki naród śniący o potędze stał się swoim własnym cieniem. W tych okolicznościach dwóch wysoko postawionych członków Towarzystwa Anton Drexler i Karl Harrer postanowiło wziąć sprawy we własne ręce i założyło Niemiecką Partię Robotników. W tym czasie służący w niemieckim wojsku kapral o nazywający się Adolf Hitler został oddelegowany do szpiegowania DAP jako potencjalnego niebezpieczeństwa dla Republiki Weimarskiej. Jednak zachwycony antysemicką, antykomunistyczną, i socjalistyczną ideologią oraz osobą Anton Drexlera szybko stał się jednym z najaktywniejszych działaczy. DAP zostało przemianowane w 1920 na Narodowo-Socjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei , NSDAP). Najwyższe kierownictwo nowej partii zostało zdominowane przez członków Towarzystwa Thule.





THE POINT-MAN

Czas płynął. Nastał wieczór, dnia w którym odbył się wykład. Na zarzuconych w różnych miejscach wędkach zaczynały tymczasem pojawiać się większe i mniejsze rybki. Niektórzy działali nawet szybciej, niż mieli. Dotyczyło to jednak zwykle tych łatwiejszych spraw.
Na założonej specjalnie do tego celu szyfrowanej skrzynce mailowej Smitha pojawiły się nowe wiadomości. Przeglądał je, jednocześnie chodząc po pokoju i pakując się na poranny wylot do Los Angeles. Parę wiadomości posiadało załączniki, którymi były elektroniczne wersje książek. Wielu książek o religiach, wierzeniach, szamańskich i czarnoksięskich praktykach na różnych kontynentach. To, o co prosił i jeszcze więcej. Zdecydowanie zbyt wiele, by wszystkie przeczytać. Jednak jego komputer zamienił się właśnie w małą bibliotekę, która mogła się przydać. Dodatkowo przy każdej pozycji był adres miejsca w którym można było zamówić wersję papierową, w innych przypadkach były to już tylko adresy bibliotek. W kolejnej wiadomości Anthony znalazł listę osób. Nazwiska fascynatów. Były pogrupowane według różnych kategorii. Naukowcy. Kontrowersyjni samoucy którzy zyskali pewien rozgłos. Ludzie mający się za spadkobierców dawnych czarnoksiężników. Astrologowie. Iluzjoniści. Uznani healerzy. Niemal do każdego wierzenia było przyporządkowane nazwisko i namiar. Wydrukował sobie na początek stronę ze współczesnymi okultystami. Wzrok wyłowił jedno nazwisko, jako lokalizację mające oznaczony adres w Berlinie oraz innego delikwenta, stacjonującego w Los Angeles. Smith przez chwilę zastanawiał się nad następnym ruchem.

Cichy dzwięk oznajmiający kolejnego maila przywołał go przed ekran. Wiadomość zawierała namiar na człowieka nazwiskiem Muammar Nasser. W tej samej chwili zadzwonił telefon.

- Powinienieś mieć już na skrzynce. - relacjonował kontakt - Facet jest Arabem, ale od lat mieszka i pracuje w Stanach. Jeden z najbardziej znanych trenerów od świadomego śnienia. Uczeń samego Carlosa Castanedy. Kimkolwiek by kurwa nie był ten Carlos, to w tamtym środowisku dostają na te oba nazwiska orgazmu. Moi ludzie już wszystko załatwili z Nasserem, temat jest umówiony. Musiałem przebić gażę paru filmowych gwiazdek których miał w harmonogramie, ale to nie będzie chyba dla Ciebie problemem. W każdym razie czeka na Twój telefon. Wszystko masz w mailu.




THE TEAM

Profesor von Treskov chodził między ławami starej auli, nie przestając mówić.

- Patrząc na ideologię narodowego socjalizmu trudno nie zauważyć wielu wspólnych cech z systemami religijnymi. Nazizm był czymś więcej niż systemem politycznym. Był neopogańską religią z osobą Adolfa Hitlera jako mesjasza rasy aryjskiej. Sam Hitler nie darzył szacunkiem chrześcijaństwa. Powiedział nawet kiedyś: "Chrześcijaństwo to wynalazek chorych umysłów. Wojna skończy się któregoś dnia. Wtedy będę uważał, że końcowym zagadnieniem mojego życia stanie się rozwiązanie problemu religii." Swastyka zastąpiła chrześcijańskie krucyfiksy jako ośrodek kultu. Religia nazistowska nie miała Boga. Zamiast jego centrum całego kultu stał się Adolf Hitler. Ludzie oddawali mu hołd na wiecach będących wypaczoną formą chrześcijańskich procesji. Pod koniec wojny udział w różnego rodzaju pochodach poparcia dla partii czy uczestnictwo w wiecach norymberskich było niemalże obowiązkowe. Żeby udowodnić tezy nazizmu powstała organizacja do badań archeologicznych - Ahnenerbe. Jej badacze w poszukiwaniu artefaktów aryjskiej przeszłości jeździli po całym świecie - Szwecja, Bliski Wschód, Tybet, Francja, Polska, Ukraina. Do obrony nowej wiary przed wrogami powołano organizację militarną mająca wszelkie cechy zakonu rycerskiego - SS (Schutzstaffel). Członkowie SS mieli być przyszłą elitą społeczeństwa niemieckiego. Do SS przyjmowano tylko najlepiej wyglądających, i mających najwięcej cech aryjskich Niemców. Symbolem SS stały się dwie białe runy sig na czarnym tle. Na czele SS stało 12 generałów którzy zbierali się na wspólne narady w sali stylizowanej na zwór dworu króla Artura przy okrągłym stole. W społeczeństwie naziści propagowali stare pogańskie święta i zwyczaje. Zwalczali też wpływy chrześcijaństwa. Żeby kontrolować ludzkie umysły używali mitologii, legend oraz zinterpretowanych na swoją korzyść przepowiedni Nostradamusa.

Powracający na katedrę profesor napił się wody.

- Adolf Hitler uważał legendy za coś jak najbardziej poważnego. - zaczął znowu - Sam poszukiwał zaginionego miejsca które pozwoliłoby mu kontrolować nieograniczoną moc Vril dzięki której mógłby wygrać wojnę. Hitler dążył także do zrealizowania celów swojej religii - oczyszczenia rasy aryjskiej i odebrania należnego jej miejsca w świecie. Żeby to zrobić wywołał wojnę którą na tle wierzeń członków NSDAP i samego Hitlera można nazwać wojną religijną. Miał solidne wsparcie. Heinrich Himmler. Wierzył w to że jest zreinkarnowanym królem niemieckim Heinrichem który powstrzymał inwazję Słowian a teraz wrócił na ziemię żeby dokończyć swoje dzieło. Był dowódcą SS i spotykał się ze stojącymi na czele dwunastoma generałami przy okrągłym stole. Razem z Ahnenerbe poszukiwał Świętego Grala. Był zarządcą sieci obozów koncentracyjnych w samych Niemczech jak i na terenach okupowanych i był bezpośrednio odpowiedzialny za politykę rasową i eksterminację całych narodów. Dzięki wyniszczaniu "niższych ras" w obozach koncentracyjnych i programowi eugenicznemu rasa aryjska miała zostać oczyszczona i odzyskać swoją utraconą boską moc. Drugim człowiekiem pomagającym Hitlerowi w świętej wojnie był wynajęty przez niego okultysta Karl Maria Willigut. Zajmującym się badaniem starogermańskich run. Willigut wierzył że zostały one podarowane ludzkości przez Odyna i za ich pomocą odczyta zaginioną wiedzę. Stał się osobistym doradcą Adolfa Hitlera w sprawie ezoteryki oraz popularyzatorem pogańskich kultów w Niemczech. Był nazywany "Rasputinem Hitlera". Partia nazistowska stała się jedyną organizacją okultystyczną. Ludzi którzy sprzeciwiali się jej prymatowi czekał gorzki los. Doszło nawet do tego że ojciec Towarzystwa Thule - von Sebottendorf - musiał uciekać do Turcji po tym jak śmiał sugerować że jest twórcą doktryny Hitlera.

Von Treskov usiadł, chyba nieco zmęczony. Upił duży łyk wody. Potem powiedział, już wolniej i spokojniej.

- III Rzesza przegrała swoją Święta Wojnę. Wielu nazistów na czele z Hitlerem nie mogło przeboleć tego wydarzenia i popełniło samobójstwo. Von Sebottendorf, kiedy dowiedział się o przegranej Niemców rzucił się do Bosforu. Reszta zginęła na wojnie, podczas bombardowań lub została stracona po procesach norymberskich. Wydaje się, że świat uwolnił się od ludzi uznających siebie za elitę używających swojej ściśle strzeżonej wiedzy do dominacji nad innymi.

Zamilkł. Słuchacze, mający w pierwszej chwili to milczenie za kolejną pauzę, zdziwieni popatrywali na wykładowcę - bo milczenie przeciągało się. Profesor siedział w dziwnym zamyśleniu, tylko powolny ruch jego unoszącej się piersi wskazywał w ogóle na fakt, że jeszcze żyje.

-Proszę mi wybaczyć lekkie sprostowanie. - wtrącił Anthony - SS było zbiorem skurwielstwa. Wybaczy profesor słownictwo, ale tego inaczej się nie da określić. Bynajmniej nie zajmowali się ochroną “religii”. Chronili kwadratowowąsikowatego Adolfika w sposób prewencyjny, co w pewien sposób może pretendować do jej ochrony. Skoro uważali go za mesjasza... Takie tam przyjemne rzeczy wykonywali. Egzekucje w celu zastraszenia, zabijanie podżegaczy do buntu i niezadowolonych w armii niemieckiej, mordowanie w obozach koncentracyjnych. SS było paramilitarne i nie przedstawiało żadnej wartości bojowej. To gówno torturowało pokonanych. Tylko w tym byli dobrzy.

Chwilę trwała cisza.

- Za rzekomą ochronę nie uznaję masowych mordów - dodał Smith.
 
__________________
MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach."
Gracz: "Przeszukuję. "

Ostatnio edytowane przez arm1tage : 16-02-2012 o 13:16.
arm1tage jest offline