Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2012, 13:08   #47
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Jednoręki siedział spokojnie w łódce głaszcząc swój rapier miarowo. Zawsze go to uspokajało, świadomość tego że wciąż ma dłoń, którą może chwycić oręż, wciąż nie jest bezbronny, a w tej mgle nie chciał być bezbronnym. Nie był to normalny opar, był przerażający bardziej niż zgiełk bitew w których to Fortney brał udział.

Kiedy łódka uderzyła w gnijące ciało mięśnie na twarzy szlachcica nawet nie drgnęły. Widział już w życiu stosy płonących ciał, ludzi nabijanych na pale, czy takich którzy w ciężkich ranach czołgali się po ziemi błagając swe bóstwa o litość. Topielec był po prostu kolejnym trupem do kolekcji wspomnień. Mim oto strateg zaniepokojony był czymś innym. Sporo tych ciał dryfowało bezwiednie w drugim kierunku niż ich łódka czyli w stronę Czarnego Gryfa , czyżby jego przepuszczenia były słuszne? Czyżby zapach mięsa, miał zwabić do ich okrętu jakieś potwory? A może... same ciała były tymi potworami? Mim oto Fortney zachował te uwagi dla siebie i tak by nie zawrócili, a tak przynajmniej dalej mógł udawać głupca.

Gdy łódka dobiła do karaweli, została rzucona lina z podczepioną doń kotwiczką. Oczywiście Fortney nie mógłby tak wejść na statek, dla tego z plecaka wygrzebał własną linę, przystosowaną do jego kalectwa. Otóż był to sznur z licznymi grubymi metalowymi prętami, które tworzyły coś na styl stopni, ot prymitywna sznurowa drabinka. Fortney zarzucił ją tak by hak zaczepił się o burtę a potem ku zdziwieniu wszystkich niedowiarków zaczął wchodzić po niej jak kot. Co jakiś czas jedynie jego stopy dotykały kiwających się prętów, gdy lewa ręka szukała nowego oparcia, zaś on balansował ciałem niczym wprawny akrobata. Nie dużo czasu zajęło mu dostanie się na pokład.

Gdy wszyscy zaczęli przejmować się zasłyszanym jękiem- ewidentną zasadzką- Fortney westchnął tylko rozkładając ręce i powiedział. - Rozumiem wasze szlachetne zapędy, ale nie dostaliśmy rozkazu ratowania niedobitków, którzy równie dobrze mogą okazać się przynętą by wciągnąć nas w walkę z bogowie wiedzą tylko czym. -po tych słowach dobył swego zdobnego rapiera i wskazał nim świecący element statku. - To powinno być naszym celem. Jak zauważyliście blask jest niezwykle podobny do tego wytworzonego przez magiczny sprzęt Kapitana. Nie znam się szczególnie na magii ale zapewne istnieje możliwość, że te dwa przedmioty są ze sobą w jakiś sposób powiązane. Tak więc należy to jak najszybciej zbadać, bo może dzięki temu pozbędziemy się tej mgły i pomożemy naszym towarzyszą, którzy na statku zapewne walczą teraz z nie wiadomo czym. -mówiąc to zakręcił rapierem i czujnie trzymając bron i rozglądając się ruszył w stronę blasku dodając.- Jeżeli jednak chcecie iść szukać niedobitków, to przynajmniej proszę Ciebie byś poszedł ze mną, bowiem na pewno znasz się na magii stokroć razy lepiej niż ja. -to mówiąc wskazał wytatuowanego maga.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline