Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2012, 17:46   #40
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dialog wspólny z Aeshadivem

Jej świat nie istniał.

Nie było niczego z tego, co pamiętała. Mózg, oszołomiony nową rzeczywistością, ciągle bronił sie przed przyjęciem nowego stanu rzeczy, ale powoli przegrywał w starciu z faktami. Jej rodzina, znajomi albo nie żyli, albo byli staruszkami, którzy pewnie o niej nie pamiętają. W kawiarni próbowali jej wciskać kit, tłumacząc, ze mogli przeżyć w bunkrach i podobne bzdety… Alex nie była małą dziewczynką. A z rachunku prawdopodobieństwa była na prawdę dobra. Popatrzyła na jedzenie na stoliku, ale nie czuła głodu.

Ktoś stanął w drzwiach, Alex niemrawo spojrzenie z kompotu na faceta. Wygladał nieszczególnie. Szukała przez moment jego imienia w pamięci, bezskutecznie. Pamiętała go jednak, razem przecież ich tu odmrażano.. chyba.

- Hej - powiedziała - jak przechadzka?
- Ah... nie przypominaj mi - Greg stał oparty o ścianę. Dyszał ciężko mimo tego, że od jakiegoś już czasu nie miał ani kontaktu z gigantycznymi zwierzakami, ani żaden egzotyczny nóż nie wbijał mu się w gardło.
- Nie wiedziałem, że można być bardziej popieprzonym niż dawniej... ale widać, że obecnie nie hoduje się kotków, piesków, ani chomików, a gigantyczne pająki służące za konie... - marudził. Po prostu ględził.
- Jeździłeś na pająku? - Alex popatrzyła na mężczyznę powątpiewająco. Cholera, kolejny ją wkręca... chociaż ta bladość.. - Byliście w jakiejś knajpie, tak? - dopytała - Coś piłeś?
- Nic nie piłem. Powalił mnie pająk wielkości samochodu, biegał wokoło mnie jaszczur długości paru metrów, a tu się okazuje, ze to są wierzchowce jakiegoś... tak to oni się nazywali. No... z dredami... no mniejsza. Paranoja po prostu. O mało zawału dziś nie dostałem. - mówił nieskładnie, to trzeba było przeżyć. Wszystko było jak na filmie w kinie 3D. Jakby oglądał Shelobę z Władcy Pierścieni na żywo... Dla niego to było za dużo jak na paręnaście godzin po obudzeniu. Jego nerwy słabły.
- Sporo wrażeń jak na jeden dzień - westchnęła dziewczyna - ja tylko ćwiczyłam aikido i dowiedziałam się o targach niewolników.- Wyciągnęła rękę - Jestem Alex. I mogę ci, w ramach odprężenia, zaproponować kompot albo sałatę - uśmiechnęła się
- Greg, miło mi - rusznikarz podał kobiecie rękę i delikatnie ją uścisnął.
- Jest tu coś do jedzenia? - żołądek Martina odezwał się w końcu. Póki co adrenalina i strach robiły swoje. Gdy opadły Greg wrócił na ziemię i ponownie zaczął odczuwać wszystkie mniej lub bardziej miłe rzeczy.
- Jak widzisz - sałata i kompot. Bardzo.. ekologicznie.
- Ta... jak zwykle, najpierw musi się coś stać, żeby ludzie zaczęli myśleć nad jakąkolwiek poprawą. - powiedział z westchnieniem.
- W sensie? Mówisz o tym żarciu? - nie zrozumiała Alex.
- W sumie to tak. Widzisz. Świat umarł... dawniej ta “ekologiczna żywność” była olewana, bo po co to komu? Wystarczyło parenaście lat i już... po wszystkim. Żyjemy w ruinach, nie na naszej planecie z 2020 roku.
-Niby wiem, ale ciągłe to do mnie nie dociera. Nie ogarniam tej rzeczywistości - powiedziała Alex i rozejrzała się po pomieszczeniu - Te sale są koedukacyjne? Miałam nadzieję, że będę mieszkać z Jules... nie żebym coś miała przeciwko tobie - dodała szybko.- Jestem padnięta, potrzebuje się przespać.
- Rozumiem, rozumiem - odparł w końcu się uśmiechając. - Nie mam pojęcia co gdzie tu jest. Choćbyś mi powiedziała przez paroma sekundami gdzie jesteśmy, pewnie i tak odpowiedziałbym tak samo. Podobni jak Ty, nie ogarniam co się wokolo nas dzieje, znajduje...
- Dzięki Greg, miałam wrażenie, że tylko ja mam to poczucie nierealizmu i że jakaś dziwna z tym jestem... Prześpię się, ledwo stoję...- Podeszła do swojej leżanki, ściągnęła buty i położyła się.- Potem pogadamy, możesz zjeść moja sałatę - mruknęła jeszcze do mężczyzny zamykając oczy.

Przytłaczające zmęczenie ogarniało jej ciało. Gdyby się nad tym zastanawia, zrozumiałaby , ze nie jest to czysto fizyczne odczucie, a raczej psychiczne. Rodzaj zobojętnienia, bierności, z którego jedynym wyjściem wydawał się być sen. Sen, który obiecywał wytchnienie i zapomnienie. I Alex skorzystała z tej złudnej obietnicy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline