Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2012, 19:46   #48
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Morze. Dopiero w łódce Yagar uświadomił sobie jak bardzo nie lubi morza.
Kołysanie sprawiało, że posiłek niemal podchodził mu do gardła, a przez mgłę ledwo co widział. Nie podobała mu się ta sytuacja - niełatwo było posłać magiczny pocisk w coś czego nie było widać. I do tego musiał wiosłować. W rodzinnym Thay, ani podczas podróży do Amn jakoś nie miał okazji by spróbować tej czynności. Odkąd tylko dotknął wiosła od razu mu się to nie spodobało.
- Praca fizyczna - mruknął pod nosem. - Dobre dla niewolników.

Wiosłowali przez jakiś czas, aż do czasu gdy ich szalupa w coś uderzyła. Yagar wychylił się i z zainteresowaniem przyjrzał się pływającemu truposzowi. Widział wiele trupów powstałych na przeróżne sposoby - od trucizny, poprzez sztylet czy magię - ale topielca jeszcze nie widział. Skrzywił się. Nie spodobały mu się zbytnio. Wyglądały... nieestetycznie.

Wszedłszy na pokład od razu zwrócił uwagę na magiczną poświatę na dziobie karaweli. Wyglądała tak samo jak poświata z "Czarnego Gryfa", ani chybi było więc to po co tu przybyli. Chciał się jeszcze przypatrzeć trupom, gdyż ich położenie budziło ciekawość, lecz wtem do jego uszu dobiegł jęk.
- Okręt wygląda na od dawna opuszczony. Małe są szanse na to by ktokolwiek tu żył. Albo to złudzenie albo jakiś nieumarły szuka posiłku, więc nie ma sensu tam iść - stwierdził. Ale najwyraźniej reszta "drużyny" była innego zdania. Ich problem. O dziwo, jednoręki rycerzyk również nie przejął się tajemniczym jękiem. Wytatuowany mag spojrzał na niego mrużąc powieki. Blondynek coś knuł czy po prostu okazał się nieco sprytniejszy od reszty tej zgrai?
- Mam nadzieję, że tym swoim mieczykiem machasz równie gibko co wchodzisz po drabinkach - rzekł do niego. Oznaczało to tyle, że zgodził się na propozycję kaleki.
Dla pewności zdjął z pleców lekką kuszę - swój niedawny nabytek - i załadował bełt.
- Chodźmy. Idziesz przodem - dodał. Jeśli coś miało na nich wyskoczyć to najpierw zaatakuje jednorękiego dając magowi czas na wystrzelenie bełtu i rzucenie czaru.
 
Wnerwik jest offline