Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2012, 02:15   #50
Velg
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
- Dobrze, Tempus wam sprzyja! – zakrzyknął z satysfakcją.

Obrona lewej burty szła im całkiem nieźle. Bahadur – nie umniejszając swojej roli – musiał przyznać, że w niemałym stopniu była to zasługa jego towarzyszy. Bez pomocy egzotycznej kobiety i jej łuku czy dzielnego marynarza obrona rozsypałaby się, zanim caliszyta miałby szansę zebrać choćby kilku marynarzy. Nie, żeby był zazdrosny o ich wkład w bitwie – od małego uczono go, że dobry dowódca winien wykorzystywać talenty towarzyszy broni, a nie kraść im zasługi...

W każdym razie, Pesarkhal był miło zaskoczony ich kompetencją. A jeśli Ashrak dorównywał swej siostrze umiejętnościami, to powinien z łatwością rozprawić się z potworem z dzioba.

Jednak już jeden rzut oka na prawą burtę pokazał, że z działań tej części załogi nie mógł być dumny. Nawet naśladownictwo jego działań, które w innych okolicznościach miło łechtałoby caliszycką dumę, wypadało raczej blado. Zmełł przekleństwo... po raz kolejny tego dnia.

Nawet nie chodziło o to, że nie mógł się rozdwoić i organizować obrony na przy burtach jednocześnie. Po prostu, na prawej burcie nie było już zanadto czego organizować – marynarze byli w rozsypce, stopniowo osaczani przez trupy. Nawet gdyby się tam zjawił, to zanim ustawiłby ich w szeregi, nie byłoby komu tych szeregów zapełniać...

- Courynn... muszę prosić, abyś pilnował szyku z prawej strony. Noa... chciałbym, abyś ustrzeliła wszystkich skurwysynów, z którymi my nie damy sobie rady – rzucił do towarzyszy, modląc się, aby posłyuchali.

- Na Bhaelrosa, prawa burta, DO MNIE! – ryknął. Poddanie prawej burty niewiele już zmieniało, a otwierało to nowe możliwości – Tak, BIEGNIJCIE TUTAJ, JAKBY WAS KRAKEN ŚCIGAŁ! – ryczał dalej...

O wiele więcej przestraszonym matrosom mówić nie trzeba było. Czmychnęli przed martwiakami, jak tylko mogli – teraz już jego głowa w tym, by ich zorganizować.

- Wy, z bosakami i kijami, ciasno przy szalupie! - rozkazał, wskazując na odgradzającą ich od prawej burty, długą szalupę - Oprzyjcie się o nią i pchajcie ponad nią, co tylko lezie! - wykrzyknął.

Powinno być dobrze - z nadmiarem osób z takim rodzajem broni zmagał się już dawno, a tak dało się ich wykorzystać. Trupy nie były na szczególnie inteligentne, więc mógł domniemywać, że ileś z nich zniszczą...

A poza tym, ubezpieczał się przed atakiem z drugiej strony i zmniejszał potrzebny kapitał ludzki. Na to, że na formowanie szeregów z drugiej strony starczy mu ludzi, nawet się nie łudził...

- Ty, z rapierem! I ty z kordelasem! Na ten bok! - rozkazy dla tych z inną bronią były już bardziej szczegółowe. Wydał jeszcze kilka, po czym stanął na jednym z końców szyku.

W efekcie, od lewej burty odgradzał ich uformowany wcześniej dwuszereg, a od prawej - przeszkoda na pokładzie. Obroną wąskich przesmyków między krańcami szyku, a szalupą miał zająć się z jednej strony on, a z drugiej - Braegen... oczywiście, z pomocą kilku marynarzy. Jako że dość niedawno cofnął linię obrony lewej burty, te luki nie powinny być zbyt szerokie. Ustawienie było czysto obronne... ale w to, że bez reorganizacji tej całej zbieraniny z prawej burty będzie się dało przejść do ataku, nie wierzył.

Sparował tarczą cios jakiegoś truposza i szybką ripostą posłał go na pokład...odskoczył, gdy następny próbował go przekłuć mieczem, doskoczył, przekłuł go... i znów...

- Towarzysze, trochę musimy tak wytrzymać - mruknął do pozostałych najemników, kiedy tylko wyczuł chwilę, gdy umarlaki nie nacierały tak mocno na jego pozycję - Chcę ich trochę nauczyć drylu i przeorganizować przed jakimś kontratakiem... - dokończył, wskakując znów na swoją pozycję.

- Wy, koło środka szalupy! ZBLIŻCIE SIĘ DO SIEBIE! I zmieńcie chwyt! Matka nigdy nie pokazywała ściany włóczni, czy chorzyście?! - zaczął korygować walkę poszczególnych matrosów...

W tym wszystkim, nie zauważył nawet, że broń któregoś z trupów przerwała okalający jego tarczę materiał. I walczył z całkowicie osłoniętą tarczą - z arcybogatymi caliszyckimi zdobieniami widocznymi dla każdego...
 

Ostatnio edytowane przez Velg : 17-02-2012 o 12:18. Powód: Poprawka stylistyczna.
Velg jest offline