Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2012, 17:13   #3
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Nikko odłożył karty świadomy, że jeśli spróbuje dalej grać straci fundusze na nocleg. Nie miał dziś ochoty na spanie pod chmurką. Chciał jeszcze trochę podtrzymać rozmowę, by sykać odrobinę więcej informacji.
- Czyli dzięki tej książce można zaoszczędzić mnóstwo czasu i machania maczetą - powiedział z uśmiechem. - Tylko jakoś mi się nie śpieszy na tamten świat.
Młody Zond wyglądał jak typowy rewolwerowcze. Długi płaszcz, kowbojski kapelusz i colt przy boku. Młodzieniec miał niezłego cela i potrafił strzelać z biodra, ale najlepiej się czuł z nożem w dłoni. Nimi potrafił czynić cuda. Co prawda odmiennego zdania były potwory na jakie polował, ale hej, nie można zadowolić wszystkich prawda?
Nikko był przede wszystkim myśliwym. Nie miał sobie równych wśród dzikich ostępów i opuszczonych budowli, był w stanie wytopić wszytko, od zwykłego lisa do wściekłego wendigo kończąc. W miastach się dusił. Nie lubił tłoku ulic i nieustannego hałasu. Z drugiej strony takie wieczory jak ten, przy kartach w zadymionym pomieszczeniu zaliczał do udanych. Gdyby się jeszcze trafiła jakaś dziewczyna, mądra i ładna, dzień byłby wspaniały. Przegrał, to fakt, ale jeszcze się odkuje. Kto z resztą czepia się gdy próżnia się kieszenie martwego wampira lub innego potwora w ten deseń?
- Tylko czy ktokolwiek ostanio widział to "dzieło" - powiedział jak by do siebie łowca. - Nie widzę powodu tego całego zamieszania. Dobra, fajny sposób na krwiopijców, ale ludzie przeważnie lubą swoją egzystencje na tym ziemskim padole i nie porzucają jej dla jakiejś przyszłej nagrody. Przynajmniej ja nie. Komu to w ogóle potrzebne? Chyba że ktoś znalazł Alfę wampirów, ale jak dla mnie to jakaś pokręcona legenda. Tyle się ich namnożyło, że pewnie stanieje kilka taki "alf". Jak myślicie?

To było dość... bezczelne. Młody łowca albo był bardzo pewny siebie albo szalony odzywając się tymi słowami do Szalonej Trójcy. Nie mniej ich twarze wyrażały wiele emocji spośród których nie szło doszukać gniewu. To niedowierzanie i rozbawienie górowały. Pierwsza jak zwykle odezwała się Anna, ona zawsze miała coś do powiedzenia:
- Podoba mi się ten chłopczyk - przejechała paluszkiem po karminowych dolnej wardze nieznacznie rozchylając usta.
- Jest głupi - warknął Ogar nagle niezadowolony poczynaniami madame Savoy. Stół drgnął delikatnie pod wpływem kopniaka jakim miał zostać obdarowany łysy starzec.
- Jak dla mnie gra jest warta świeczki - podjęła szybko tuszując nietakt kolegi, po czym już spokojniej kontynuowała - Nie staje się młodsza, nie mam potomstwa, a wiadomo, że wraz z wiekiem coraz trudniej zrobić unik. W końcu zginę, więc jeżeli moja śmierć ma sprawić, że za jednym zamachem zginie setka wampirów, to niech tak się stanie.
Sawicki w zastanowieniu przeniósł wzrok na kobietę o kręconych włosach. Westchnął jakby utrapiony jej niesfornością i beztroską.
- Znalezienie wampirzego gniazda nie jest bardzo ciężkie - wziął do ręki szklankę whisky i przyjrzał się bursztynowemu płynowi w jej wnętrzu, by w kilka sekund odstawić osuszone szkło z trzaskiem na blat stołu - Nikt tego nie robi, bo to samobójstwo. Ale jeśli zakładamy, że i tak koniec końców wchodzisz do ich sypialni po to by umrzeć, to ja mogę znaleźć tę sypialnię. Jeśli przyniesiesz książkę Savoy, to... a co mi tam. To nawet pójdę z nią, by się upewnić, że kobieta nie zabłądzi w drodze do wampirzego księcia - zawiesił jakby znudzony wzrok na Nikko, czekając na odpowiedź i pozostając zupełnie niewzruszonym na śmiertelne spojrzenia rzucane przez niezależną, kudłatą Annę.

- Dobra - powiedział młody łowca i włożył na głowę swój czarny kapelusz. - Pogrzebie i popytam. Ale gdy już przyjdzie do polowania to uprzedzam, nie jestem typem męczennika. Znajdę wam tę książkę i pójdę na polowanie, z samej przyczyny że nie lubię wampirów. Rytuał będzie już w waszym interesie.
Nikko skłamał. Żal my było Anny i nie chciał by umierała w tak głupi sposób. Prędzej sam spali wampirzego księcia niż pozwoli na rytuał. Niech ten stary Ogra, lub Sawicki się poświęcają jak sobie chcą. Dlatego pójdzie z nimi, by gdy jadzie taka potrzeba znokautować Annę i wynieść ją z gniazda.
Taki już był.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 19-02-2012 o 17:45.
Dragor jest offline