Tiaa...czyli to czego tu brakowało. Temat w którym można zapiać z zachwytu nad ostatnio widzianym filmem
Na początek -
Miami Vice(2006).
Spodziewałem się, że ten film będzie gorszy. Dużo gorszy. Opinie znajomych nie były zbyt przychylne, więc podświadomie byłem pesymistycznie nastawiony do MV. I co? Jajco. Okazało się, że to jest całkiem porządny film. Co prawda obraz Tubbsa i Crocketta jest tu całkiem inny (i nie chodzi mi tylko o wygląd :P)ale wcale nie gorszy. Jedyne czego mi brakowało to "Crockett's Theme"(nawet w nowej wersji :P ).
8/10. Oglądać :P
(6 podejście do wysłania...)
Edit:
YES YES YES!