Wątek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2012, 21:02   #256
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Barelard;
No!!! Jesteś pierwszy!!!
Pędzisz po wskazówkę.
„Odnajdźcie kolejną wskazówkę w dżungli, na bananowcu”/
No bardzo śmieszne! Na szczęście szlak jest oznaczony strzałkami!

No to dalej!...

Kiti;
Jeko były elf a teraz wilk bez problemu poruszałaś się po dżungli. Szybko też znalazłaś elficką osadę. Po powitaniu z Wyruszyłaś w las by nazbierać ziółek. Kiedy wróciłaś z nimi do wioski, rozpoczął się rytuał parzenia melisy. Elfy były dla ciebie tak serdeczne, że szybko zagadałaś się, zapominając o wyścigu! Nie mogłaś przecież odmówić świeżych elfickich babeczek i muffinków! Nawet Keeshe po kryjomu wpadła ukraść kilka!
Elves having tea by *animama on deviantART
[jak podejmiesz działanie zadanie wykonane]

Osztan, Nevis;
...Nie idzie.
- Aaaaw, będziecie płakać? – uśmiechnęła się złośliwie Keeshe, która wytrzasnęła skądś muffinki.
- Myślisz, że to takie proste? – fuknął Elsevir.
- Obstawiam, że ten rozbeczy się pierwszy – skinęła palcem na jednego z Niziołków.
- Daj im spokój! Bo ci muffinki zabiorę!!!
- D:

Ton;
[Nie dajesz rady! Zapłacić 90 sztuk złota za wsparcie - jeśli gracz zapłaci – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu]

...A na szkicu tak łatwo to wyglądało!
Za sprawą teleportacji momentalnie pojawiła się obok Keeshe, ze słodkim uśmieszkiem oczekując na kasę.
- BO CI ZABIORĘ MUFFINKI!!! – darł się gdzieś z końca miasta Elsevir.

Barbak;
Cos nawet Emanuel, który z panią tyranozaur miał dobre układy, nie za bardzo pomaga w zamontowaniu siodła...
+2 tury

Astaroth;
Pora siodłać smoka...???
+5 tur...

Barelard;

http://www.tapeta-seszele-dzungla-zi...oslinnosc.jpeg

...wszystko fajnie, tylko że krazysz po dżungli i krążysz, a strzałek już nawet nie możesz znaleźć. Ale co tam, jesteś pierwszy, jesteś pie...EeeeEEEAAAAAGH!!!...
Dziura. Wth, wielka dziura w środku dżungli?! Nie mija dużo czasu, a ktoś zagląda do wnętrza dziury...
http://www.gateway-africa.com/tribe/zulu-tribe.jpg

*
Po kilkunastu długich chwilach podróży spędzonej będąc przywiązanym do niesionej przed dwóch tubylców kłody w końcu dało się dosłyszeć dźwięk różnych bębnów. Po kolejnej chwili pojawiły się różne dzikie krzyki tubylców oraz wyłoniły się z gąszczu lasu posągi tygrysów.



Zapewne pilnujących wioski znajdującej się kilkanaście metrów dalej, którą w końcu można było dojrzeć.

stwin's deviantART gallery

Tubylcy skierowali się do centrum swojego siedliska, gdzie odbywały się jakieś rytualne tańce przed kolejnym posągiem tygrysa. Tym razem znacznie większym i będącym jeszcze podczas konstrukcji, o czym świadczyły stojące po jednej stronie rusztowania oraz pracujący przy nim pieczołowicie rzemieślnik starający się nie popełnić najmniejszego błędu.


Ogólnie tubylcy wyglądali na zadowolonych z twojej wizyty...
[media]http://www.youtube.com/watch?v=orm26nfxaUQ&feature=player_embedded[/media]

Jeden z prowadzących pochód wojowników pobiegł szybko na drugą stronę głównego klepiska, gdzie odbywały się właśnie jakieś obrzędy prowadzone przez wyróżniającego się z tłumu innych dzikusów szamana.


Nie był on jednak na tyle odważny, aby przeszkodzić w rytualnym tańcu. Reszta wojowników widząc, iż może to trochę potrwać nie zamierzała się dalej męczyć z tachaniem ciężkich kłód ze świeżo złapaną zdobyczą i po prostu zrzucili je z ramion na ziemię nie przejmując się zupełnie ładunkiem. Od razu jednak nastawili włócznie, żeby przypadkiem nikomu nie wpadł żaden głupi pomysł typu "A Może By Tak Uciec?". Zamiast tego obserwowali rytuał mając jednak na Was oko.

A było na co popatrzeć. Z drewnianej sceny skleconej z kłód wystawał zaostrzony pal, nad którym za pomocą czterech długich tyczek zakończonych dwuzębnymi widłami zawieszony był kolejny dzikus. Ten jednak chyba nie był tak zadowolony z tego faktu, gdyż wściekle wykrzykiwał jakieś słowa, które najprawdopodobniej były przekleństwami. Sądząc również po więzach krępujących nieszczęśnika najprawdopodobniej wymierzana właśnie była jakaś kara. Po bokach wąskiej sceny znajdowały się kolejne podesty, na których rytualnie tańczyło dwóch kolejnych dzikusów, będących chyba najgrubszymi mieszkańcami tej wioski.
Po kilku następnych chwilach tańców szaman jednym ze swoich podskoków skoczył w stronę zebranych tubylców, którzy rozstąpili się nagle pozostawiając mu wolną drogę do groty z rzeźbionym pyskiem tygrysa. Poruszając w podskokach nawoływał kogoś a co drugim jego słowem było Szaima.
- Ooooo, dobredobre, szaima zlukać, tu ciachciach pachpach, szaima lajkać, jajajaj, trach trach, tak!
Zniknął szybko w ciemności groty aby po kilku chwilach wybiec z niej i ponownie dołączyć do grypy tańczącej przy podestach. Plemię uspokoiło się trochę, jakby zamarli nieco w oczekiwaniu. Po kolejnej chwili z otwartej gardzieli kamiennego kota zaczęła się wyłaniać kolejna postać.

Pierwszym co można było spostrzec po wychodzącym spokojnie z cienia osobniku były skórzane wysokie buty oraz spodnie skórzanej zbroi. Za pas zatknięty był oryginalnie wyglądający sztylet, który zapewne odpowiednio wykorzystany mógł sprawić wiele nieprzyjemności.

Dalej wyłoniły się kruczoczarne dłonie pokryte gdzieniegdzie śnieżnobiałym tatuażem, a następnie zbroja. Przypominała nieco płytową, jednak także w sporej części wykonana ze skóry. Mimo wyglądu nie zgrzytała i chrzęściła tak jak metalowa płytówka, zatem nie była wykonana ze zwykłego metalu, lub z metalu w ogóle. Co poniektórym wydawała się dziwnie znajoma, a wnikliwy obserwator mógł dostrzec niewielką rysę na jednej z płyt umieszczonych na piersi wychodzącego wojownika. Zaraz potem pojawiła się także twarz właściciela owej zbroi, która również mogła wydawać się znajoma niektórym osobom, szczególnie tym okradzionym w Lesie Vegas. Wyglądała ona bowiem niemalże identycznie jak twarz drowa, który był za te rabunki odpowiedzialny. Różniła się tylko śnieżno-białym tatuażem pokrywającym twarz oraz szyję tego mrocznego elfa. Przypominał on nieco pręgi tygrysa, oraz prawdopodobnie pokrywał całe jego ciało, gdyż znikał pod zbroją. Oczy miał dość dziwne, gdyż tylko tęczówki miał białe a resztę oczy czarną. Krótko ścięte włosy również były czarno białe, a o ich kolorze decydował znajdujący się również na skórze głowy tatuaż. Dodatkowo z za prawego barku wystawała rękojeść zawieszonego na plecach po skosie sejmitara.

Kiedy skierował się w stronę scen z przygotowywaną właśnie karą prawie wszyscy tubylcy zaczęli wiwatować, śpiewać, czy inaczej podskakiwać w jakiś rytualny sposób.
- OoooooOoo szaima szaima!!! – ucieszyli się tubylcy.
- Jajaja, powpow, rachuciachu dopiachu!
- Humu humu nuku nuka apua!
- Szaima bamboocha!

Nie podskakiwali tylko ci, który trzymali włócznie skierowane w jeńców. Zamiast tego tylko szturchali nimi każdego kto jakoś podejrzanie się ruszył, czyli praktycznie przy każdym ruchu. Drow podszedł do tańczących i stanął trochę poza zasięgiem splunięć skrępowanego człowieka. Założył ręce na piersiach, a ludzie uspokoili się i zamarli w oczekiwaniu. Szaman po raz kolejny zaczął coś głośno przemawiać w niezrozumiałym języku, aż w końcu skierował się do drowa.
- OOOooOOOooo.. Wielki Szaima! Szaima okazać wielka mądrość i wydawać osonda tego przestempca! - Szaman ponownie zaczął rytualnie podskakiwać wokół mrocznego elfa, który nie był tym jakoś szczególnie wzruszony.
- On teraz nabrać skrucha i prosić o przebaczenia - wskazał na związanego człowieka, który nijak nie wydawał się skruszony.
Bardziej prawdopodobnym było, że Szaman po prostu nie był taki głupi i obawiał się przekazać dokładnie treść wykrzykiwanych przez biedaka słów.
- Na pewno... - stwierdził elf uśmiechając się przy tym z rozbawieniem.
Następnie zwinął dłoń w pięść i wystawił ją przed siebie z wyprostowanym kciukiem utrzymując go poziomo. Cała wioska niemal zamarła w oczekiwaniu na werdykt, który mógł być w zasadzie tylko jeden. Dlatego po krótkiej chwili dłoń została odwrócona o 90 stopni skierowując kciuk do ziemi. W tym momencie mieszkańcy wpadli niemalże w euforię.
- Oooo Szaima nuku nuku nununu, Szaima nyelajka, bić bić cza-cza-cza!
Do pala podleciało dwóch z nich zakładając skazanemu pętle na nogi, gdyż wywijał nimi niemiłosiernie aby tylko nie zostać złapanym. Po chwili jednak nie miał wyboru gdyż jego nogi zostały unieruchomione przez liny trzymane przez kolejnych tubylców trochę je odchylając w stronę znajdujących się po bokach podestów. Na nich z kolei kaci przygotowywali się do swojej powinności wykonując ostatnie ceremonialne podskoki oraz ustawiając się przodem do pala. Po kolejnej chwili ruszyli równo biegiem aby na końcu podestów skoczyć w kierunku nóg skazanego. W tym czasie tubylcy ponownie zamarli, a ci trzymający tyczki obniżyli trochę związanego człowieka sadzając go na niezbyt starannie zaostrzonym palu dodatkowo pełnym drzazg.
Obydwaj skaczący kaci nie chybili, tylko złapali nieszczęśnika za nogi. Widocznie nie był to pierwszy raz kiedy robili coś takiego. Jako że pal oraz sceny były dość wysokie, po złapaniu nóg tylko przytrzymali je mocno podczas gdy siła grawitacji z jaką opadali ku ziemi zrobiła swoje. Świadczył o tym także przeraźliwy i pełny bólu krzyk wbijanego na pal człowieka. Reszta wioski była jednak bardzo zadowolona, o czym świadczyły radosne okrzyki i tańce.
- Nununu sprajt jajaja!
- Przestempczość spaść do zera za żondy Szaima!
- Jajajaja Szaima good wóc, glanc polityk, jajaja!
- Wbijta na pal, być bamboocha!
Po kilku chwilach euforii ludzie postanowili przenieść gdzieś pal, najpewniej gdzieś na obrzeża wioski jako ostrzeżenie dla innych. Wyjęli go zatem z podestu i dźwigając go w kilka osób zaczęli nim wymachiwać jak trofeum nie zważając na fakt, iż nabity właśnie człowiek jeszcze żył. Najwyraźniej żaden z ważniejszych organów nie został uszkodzony na tyle aby go zabić na miejscu, jednak było pewne, że długo nie pociągnie. Tym bardziej, że jednemu z dźwigających pal się wymsknął a reszta nie zdołała go utrzymać. Upadł więc na ziemię wydając tylko głośne pac.
W tym momencie impreza zatrzymała się po raz kolejny, tym razem pozostawiając ludzi w swego rodzaju zaskoczeniu i zdziwieniu "jak to się mogło stać?".
- UUuuuuuuu... - stwierdzili praktycznie wszyscy zastanawiając się jak zinterpretować to zjawisko przyglądając się tylko leżącemu palowi z nieruchomym już człowiekiem, jakby obserwowali popsutą nie wiadomo czemu zabawkę.
Szaman będąc najprzytomniejszym z tubylców zaczął szybko coś tłumaczyć i tańczyć wokół ofiary. Reszta mieszkańców podjęła zaśpiew po czym pozbierała pal i ruszyła z nim gdzieś, najprawdopodobniej do miejsca w którym zostanie wkopany w ziemię.
Drow obserwował to cały czas z zadowoleniem i dopiero kiedy większa część wioski odbiegła kontynuować spojrzał na pojmanych uczestników wyścigu.
- No proszę, i co my tutaj mamy? - stwierdził podchodząc.
Jednocześnie dowódca grupy wojowników dopiero wtedy podszedł do Szamana obwieszczając o swojej zdobyczy.
- Co to być?! – oburzył się Szaman. – Brzydka ofiara, fe fffe, tse tse, nieładna!
- Biegać po lesie bez rozsądku to my zabrać – wyjaśnił speszony wojownik.
- Po co Szaima chcieć głupia ofiara?! Fe fe!
- Ofiara tłusta, moja myśleć my mieć catering za friko, jajaja.
- Oooo, friko, jaja, friko gut! Friko być dobra dla gospodarka wioski! Ehe ehe!

Elf uśmiechnął się tylko szeroko i po krótkim spojrzeniu na ciebie po prostu odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić.
- Albo nie, czekaj. Mam inny pomysł. - zatrzymał się i odwrócił znowu, tym razem z nieco złowieszczym uśmieszkiem na twarzy. - Raz już dostarczyli mi rozrywki i udało sie na nich trochę zarobić, to może przynajmniej jeszcze trochę rozrywki mi dostarczą.

- Dlatego proponuję mały sparing, bo oprócz nabijania na pal ta wioska zieje nudą. Będę walczył z ochotnikami z tego waszego wyścigu. Jeden z Was wygra, pójdziecie dalej. Przegrają wszyscy ochotnicy, to kończycie jako główne danie dzisiejszej uczty.. Co ty na to? - spytał wyczekując na odpowiedź, choć tak na prawdę było to pytanie retoryczne. – Nie bój się, twoi towarzysze niebawem do ciebie dołączą...

- Przywiążcie go do jednego z palów ustawionych wokół klepiska, i możemy zaczynać zabawę - rzucił do Szamana po czym skierował się do jaskini. - A, i jeszcze nie zapomnijcie złapać elfa, oraz cziemnoskórej elfki. Powinni zawsze się kręcić gdzieś w pobliżu tej grupy, a nie chcę żeby któreś z nich popsuło dzisiejszą zabawę - dodał przez ramię odchylając lekko głowę.

Tubylcy natomiast szybko wzięli się do roboty. Strażnicy przeciągnęli cię na środek placu, a Szaman popędził po resztę wioski aby zapędzić ich do roboty. Po chwili dało się usłyszeć z obrzeży wioski kolejne "UUuuuuuuu.." jakby ponownie pal z nieszczęśnikiem wypadł im z rąk. Bardziej prawdopodobne jednak było, że wszyscy rzucili się do wykonywania nowego polecenia, zapominając o porządnym skończeniu poprzedniego, przez co niezabezpieczony dobrze pal ponownie wylądował na ziemi. Nie zmieniało to jednak faktu, że po kolejnej chwili zaczęto wkopywać w ziemię nowo przytachane pale. Tym razem obyło się bez incydentów, wszystko zostało wykonane porządnie i po kolejnej chwili byłeś porządnie przywiązany z rękami skrępowanymi za plecami oraz porządną kłodą drewna.

Po kolejnej dłuższej chwili Szaima znowu wyłonił się ze swojej jaskini.
- No to jak będzie? Jesteś odważny i stajesz do walki, czy czekamy na twoich kolegów?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 20-02-2012 o 15:34.
Almena jest offline