Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2012, 13:56   #251
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Czterech to już tłok. Brak koordynacji i współgrania zaowocował nieudanym osiodłaniem smoka i straceniem cennego czasu. Co niektórzy wpadli nawet w jakąś paranoję. Czas na nowy plan.

Osztan przyjrzał się kartce z instrukcją od Nevisa.
- Ale czy to w ogóle jest smok? Bo skrzydeł nie widzę. – Osztan zerkał to na kartkę, to na smoka porównując oba obrazy. – Nie, to nie może być smok. Ale oprócz tych skrzydeł to nawet się zgadza. Chyba warto spróbować. Czyli tak, najpierw A, potem B, potem C. Już wiem co robiliśmy źle. Po A robiliśmy E i D zamiast najpierw zrobić B i C i kiedy robiliśmy B i C to wtedy E i D się odpinało a A się zsuwało. No to do przodu! To znaczy do dzieła!
 
Artonius jest offline  
Stary 17-02-2012, 14:50   #252
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ork spojrzał przez ramię Niziołka. Co zważywszy na różnicę we wzroście nie było trudne. Mały człowieczek dzierżył w dłoniach jakiś plan, obstrukcję montażu smoczego siodła… czy cos takiego. Sporo tam było strzałeczek, sporo literek. Barbak przekrzywił głowę raz to w prawo raz w lewo starając się zrozumieć dokładnie jak ta uprząż winna być założona. Czynił to jednym okiem, bowiem drugie cały czas jeszcze łzawiło. Klamra, która odskoczyła od gadziej łuski i trafiła go centralnie w papę na długo pozostanie na szczycie jego wrogów rasowych. Ale teraz trza było raz jeszcze z nią zawalczyć i spróbować podpiąć ją pod to zakichane siodło.
Barbak spojrzał raz jeszcze na smoka. Ten, jak to smok. Wielki, groźny… z kłami. Bez szału. Był dokładnie tym czego należało się spodziewać po smokach. Nie on pierwszy i nie ostatni. Na pewno nie wzbudził w orku. Nie ten. Co innego ten przed kilkoma chwilami. Wymienił z nim powitanie i świdrował go swym spojrzeniem. Tych przenikliwych, wszystko wiedzących oczu o pionowych źrenicach. Barbak poczuł jak przechodzi go zimny dreszcz. Jak każdy mięsień na jego ciele napina się i jest gotowy… na co? Zielony nie bardzo potrafił to określić. Rad jednak był, gdy inni członkowie tego wyścigu osiodłali Lavendera i na nim odlecieli. Na nim nie spoczywał już ten wzrok i mógł w spokoju oddać się zadaniu…
Spojrzał teraz raz jeszcze na małego człowieczka zastanawiając się jak można kolejno wykonać czynności opisane w punktach A, B oraz C i nie połamać sobie palców, ani nie zostać zjedzonym przez wyrm’a.
- Emanuelu widzisz to?
- Tia…
- Pomysły masz jakieś?
- Daj tę klamrę oznaczoną symbolem A2 i połącz ją z paskiem B1. Nie jak jest w instrukcji z B2. Klamrę A1 natomiast połącz z paskiem B2. To da ci pewnego rodzaju szelki, które dodatkowo uniemożliwią ześlizgnięcie się siodła w czasie… różnych ewolucji.
- Masz na myśli takie w których smok leci plecami do ziemi… a jego jeździec wisi głową w dół… i ma pod sobą… daleką drogę?
- Mniej więcej.
- Na pewno na to nie wsiądę!

Barbak jednak zabrał się ponownie za osiodłanie smoka stosując się do zaleceń pchły i opierając o podpatrzone wskazówki.
Emanuel w tym czasie dopilnował, aby jedna ze sprzączek dokładnie opasała nogę orka i stworzyła wokoło niej zgrabną i mocną pętlę.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 17-02-2012, 17:57   #253
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
„Co zrobiłby zły bóg, gdyby istniał? Zły bóg stworzyłby świat pełen cierpień, śmierci i zła. Dobry bóg stworzyłby świat w którym wszystko byłoby perfekcyjne i wszyscy mieliby wolną wolę”. A co zrobiłby Chaos? Stworzyłby działania potencjalnie prowadzące do cierpień, śmierci i zła, w świecie, w którym Biel stworzyła Wolną Wolę.

Ludzie są czasem zbyt prostaccy. Wszystko co jest dla nich osobiście dobre i przyjemne odbierają jako dobre i przyjemne, które powinno istnieć w dobrym świece stworzonym przez dobrego boga. To dlatego chcą aby bóg wyglądał jak człowiek, zachowywał się jak człowiek i tworzył człowieka na swoje podobieństwo, co jest automatycznie wymówką od ponoszenia konsekwencji za własne niedoskonałości.

„Dobry bóg nie stworzyłby świata w którym większość ludzi posiada tylko pozory wolnej woli. Zły bóg stworzyłby świat pełen wad tylko po to aby móc obserwować jak ludzie cierpią”. Ale załóżmy że są Siły Wyższe, które istnieją po to, aby wywyższać tych z Wolną Wolą i tępić tych, którzy nie potrafią jej używać. I, oczywiście, załóżmy, iż świat pełen wad nie jest powodem do cierpienia dla tych, którzy są tyle silni i odważni, by zasługiwać na egzystencję.

”Dobry bóg (gdyby istniał) stworzyłby świat, w którym cierpienie nie byłoby podstawą rozwoju i przetrwania. Zły bóg wmawiałby ludziom, że tak naprawdę stworzył idealny świat, ale za karę zrobił im piekło na ziemi.” Ale wśród Bieli i Chaosu pojęcie kary i cierpienia jest inne, niż wydaje się ludziom. Biel postrzega rozwój niekonieczny, wygodnicki, jako zło zagrażające przetrwaniu innych (na przykład zwierząt, czy innych prymitywnych ras), a Chaos w swym ciągu niszczenia i tworzenia stale jest w równowadze. Niszczenie jest konieczne – a, oczywiście, ludzie nie zamierzają się na nie zgadzać i egoistycznie niszczą równowagę, nie bacząc na przerwanie całości.

”Zły bóg (gdyby istniał) powiedziałby "Jestem dobrym bogiem, daje wam wolną wolę i od tego momentu za nic już nie odpowiadam". Zły bóg pod pozorem wolnej woli zrzekłby się odpowiedzialności za swoje stworzenie. Mówiłby "Zło? Ależ przecież mówię wam że tak nie wolno, a że jest inaczej? To tylko wasza wina"
I, oczywiście, jest to nasza wina. Zło nigdy nie zostało stworzone, nie było to coś, co człowiek dostał do ręki i odkrył, jak tego używać. Zło zostało nazwane kiedy zostało dostrzeżone, to Wolna Wola ludzi stworzyła zło. I, oczywiście, zostało nazwane zarówno przez Biel jak i Chaos, co oznacza, że Oba potrafią odróżniać ‘dobro’ od ‘zła’! Ci którzy utożsamiają Chaos ze złem są po prostu... nawet klerycy Bieli nimi gardzą...!

Po drugie kto kiedykolwiek twierdził, że bóg jest po to by odpowiadać za swoje twory!? Zastanawiające, bowiem gdyby odnieść to do Bieli, jej klerycy, wojownicy i wszystkie Jej dzieci, musieliby z powodu swej niedoskonałości popełniać samobójstwa, by nie kalać Ideału swą niedoskonałością!!! I fajnie byłoby żyć sobie w idealnym świecie, w którym nad każdym naszym czynem czuwa dobre bóstwo, żebyśmy przypadkiem nie zrobili głupstwa i nie zrobili sobie krzywdy, żebyśmy zawsze mieli dobrobyt, byli równi, kochali siebie nawzajem, w świcie w którym za każdy nasz grzech odpowiadałby stwórca tego świata i przebaczałby nam i wszystko wiecznie byłoby super, a do przy tym mielibyśmy Wolną Wolę, co się samo przez się wyklucza z tym powyżej... Ale przecież zasługujemy na to, bo się tak staramy w życiu, a co mamy!? Grzechy, błędy, cierpienie... Dlaczego dlaczego dlaczego, przecież to takie niesprawiedliwe!!! Każdy kleryk by się uśmiał nad takim failowym lamentem...

„Jeśli bóg istnieje i jest wszechwiedzący, to wiedział do czego doprowadzi jego postępowanie. Wiedział o prześladowaniach religijnych, o walkach między religiami: wiedział do czego doprowadzą religię tych którzy oddają mu hołd. Jeśli nie zrobił nic aby temu zapobiec to albo jest bogiem złym, albo w ogóle nie istnieje.”
Oczywiście, że wszechwiedza to bzdura. Z drugiej strony co do prześladowań, to wybacz, ale jeśli wyznajesz Biel, zgadzasz się na jeden warunek: umrzeć za nią i Jej ideały i musisz mieć tego świadomość. Nie ma jedności, są różne rasy, wierzenia, kultury, zawsze znajdzie się ktoś komu Biel będzie obca i to chyba nie jest raczej zaskakujące dla ciebie...?

„Bóg mógłby przeciwdziałać katastrofom naturalnym, pożarom, trzęsieniom ziemi, skażeniu czy incydentalnym wypadkom. Jeśli bóg istnieje, to widzimy, że nie robi tego, czyli nie chce tego robić. Widocznie uznaje, że w cierpieniu nie ma nic złego.”
Po pierwsze Wolna Wola a więc czynienie zła, śmiecenie, skażanie i podpalanie bez konsekwencji bo dobry bóg jest za nas odpowiedzialny i za nas posprząta, jest czymś, z czego klerycy płaczą, niekoniecznie ze śmiechu, biorąc pod uwagę powagę, z jaka niektórzy ludzie wymagając takich rzeczy od świata i boga. Po drugie katastrofy naturalne były zanim pojawił się człowiek i nie ma powodu by bóg ludzi ratował tylko ludzi przed nimi – żyjemy na tym świecie wspólnie, jeśli giniemy to wszyscy, proces niszczenia i odnawiania nie jest czymś, przed czym mamy prawo uciekać i żądać by nas ktoś przed tym osłaniał. Chaos istnieje i istnieć musi, wraz ze wszystkim co niesie ze sobą, dla równowagi. Tak po prostu jest. I nie należy doszukiwać się w tym głębszego sensu, gdyż Chaos nie słyszy pytania „dlaczego”. I o ile modlitwy o ocalenie do Bieli są oczywiście czymś co ma nam pomóc, o tyle żadne dziecko Bieli nie wymaga 100% skuteczności tych modlitw. Prosimy o wytrwanie w bólu, o odjęcie bólu, dodanie odwagi i sił, o ocalenie, czasem, ale śmiesznym byłoby żądać gwarancji życia dostatniego i wiecznego tu, na ziemi. Jesteśmy śmiertelni, to coś oznacza... Śmiertelni mają to do siebie, że umierają.

„Dobry bóg (gdyby istniał) sprawiłby, że wszyscy automatycznie trafilibyśmy do nieba. Dobrzy, źli, moralni czy nie... wszyscy. Bo bóg jest kochający i wybaczający.”
Co jest, oczywiście, kompletną bzdurą. Ideę przebaczenia pomimo wszelkich wad i czynów stworzyli ludzie by usprawiedliwiać swe niedoskonałości i czyny. Zobaczmy zatem; żyjemy sobie w równości, dobrobycie, bez chorób, bólu, cierpienia, cokolwiek zrobimy – dobro czy zło - i tak będzie nam przebaczone, to bóg jest za nas odpowiedzialny i on ma po nas sprzątać, a my rób ta co chce ta z wolną wolą i na koniec do nieba. Powiedzmy szczerze – bardziej wygodnickiej wizji życia i życia po śmierci człowiek stworzyć sobie nie mógł. A do tego możemy bezkarnie czynić zło mając pewność że nie wpłynie to na dobrobyt ludzi wokół bo przecież ich też dobry bóg pilnuje! Buahahahhaah!?

Kiti zauważyła, jak Barbak powitał się z Lavenderem. Nie było to zwykłe powitanie.

Popełniamy błędy, oczywiście. Wszyscy. Wolna Wola jest tym, co nam na to pozwala, a błędy wynikają z tak wielu uwarunkowań, iż są praktycznie nieuniknione. Nie ma świętych śmiertelnych i nie ma świętych nieśmiertelnych. Jedni nie rozumieją drugich i nie zrozumieją nigdy.

Problem był tylko jeden. Skoro zauważyło się że popełniło się błąd, dlaczego nie próbować go naprawić? Dlaczego tracić wiarę, że nic nie ma sensu? Nawet jeśli sensu nie ma... wiara jest czymś, czego nie wolno nam tracić. Są bowiem demony, które tylko czekają by pożreć naszą duszę i naszą Wolną Wolę.

A dlaczego warto o to walczyć i za to umierać? A dlaczego to tak bolesne uczucie, spotkać starego znajomego po latach i usłyszeć od niego z zawodem w głosie „zmieniłeś się...”?

Widziała dziwny blask w oczach Lavendera.
Poczuła nagle przytłaczający ból i smutek, rozdzierający duszę Wojownika Światła.
Wolałaby wrócić z wojny śmiertelnie ranna i skonać na rękach swoich braci, widząc dumę w ich oczach i obietnicach ze nie zmarnują tego poświęcenia, niż wrócić do braci i obiecać im, że na kolejnej bitwie postara się bardziej.
Smok nadal jednak wierzył, ale Kiti nie mogła patrzeć na jego ból.

- Udało się, udało udało! – zakrzyknęła radośnie Kiti, biegając wokół założonego siodła. – Ton, nie ociągaj się!!! Strasznie dużo czasu tu straciliśmy!!! Musimy tyle nadrobić, szybko szybko szybko!!!
Obowiązkiem kleryka było zakończyć tę kłopotliwą sytuację. Jeśli Lavender i Barbak zechcą wrócić do tematu, to obaj mają przecież Wolną Wolę i dużo czasu.

Barbak nie był zły, Barbak po prostu... odbiegał od standardów Bieli, jakie znała Kiti. Musiała go lepiej poznać. Póki co błagała smoka, by ten wreszcie wystartował.

To były najpiękniejsze chwile od bardzo bardzo bardzo dawna!

Kiedy wylądowali, Kiti się rozbeczała.
- Wybacz, Lavender! – chlipała. – Ja nie wiem... ja nie potrafię!... Chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak! Chciałabym spojrzeć na niego inaczej, nie jak na zdrajcę! Chciałabym zrozumieć, dlaczego on się tak zachował! Dlaczego teraz się tak zachowuje! Dlaczego już nie widzi tego, co przez całe życie chciał ujrzeć! To nie powinna być moja sprawa, nie znam go, nie rozumiem, ale nie chcę go odrzucać, nienawidzić, nie potrafię go zrozumieć, przebaczyć, doprowadza mnie to do szału! Musi istnieć powód, dla którego on jest taki a nie inny! Musi dać się coś z tym zrobić!
- Kiti, czasem Wolna Wola potrzebuje trochę czasu – uśmiechnął się Lavender.
- Ile!?
- Życie nie jest przewidywalne, może się urwać w każdej chwili. Do tego czasu jednak wszystko jest jeszcze możliwe.
- To trochę długo! Chociaż nic nie wiadomo tak naprawdę, brrr to straszne!
- Z duszami nigdy nic nie wiadomo, do czego są zdolne – uśmiechnął się smok. – Siostro, musisz wierzyć, że Biel się nie pomyliła, wybierając jego. Nie wolno ci tracić tej wiary. Ja jej nie straciłem. I wierz mi, niespokojna dusza ma świadomość, że ktoś o niej pamięta i wierzy w nią.
- To bardzo trudne. Nie wiem czy potrafię.
- Hm – uśmiechnął się smok. – On mówił dokładnie to samo. Też nie wiedział. Wiele razy wątpił. Czasem nie różnimy się aż tak bardzo.
- Ale jak można wierzyć w skuteczność kogoś kto...!? Kto... nawet nie wiem jak to...!!!
- Kogoś, kto nadal nie dotarł do mety? Byle Do Przodu. Póki walczy trzeba wierzyć, że może wygrać. Kiti, zrobił wiele dobrego i popełniał błędy, jak my wszyscy. Możemy go potępić i pozostawić na pastwę losu lub wierzyć, że otworzy znów oczy. Ma Wolną Wolę, nikt nie ma prawa zmuszać go do wyboru drogi. Pozostanę jednak przy swojej wierze – uśmiechnął się smok.
Kiti uśmiechnęła się słabo.
- Chciałabym mieć taką wiarę, jak ty, Lavender.
Smok niemal się zaśmiał.
- Kiedy byłem w twoim wieku, byłem pisklakiem i obrażałem się na cały świat z powodu nieudanego polowania. Minęło trochę lat, nim nabrałem wiary, z którą byłem w stanie rzucić wyzwanie samemu Shabranido.
- My nie mamy tyle czasu...
- Nie, ale łączy nas jedno, Wolna Wola. To dzięki niej śmiertelni wojownicy Bieli i klerycy pokonują nieśmiertelne demony, pozbawione wolnej woli. Jeśli wątpisz w jej potęgę, spytaj o nią Astarotha – uśmiechnął się Lavender.
- Nie nie nie, dzięki, teraz wierzę!!!

Pożegnała się ze smokiem i z łezką w oku obserwowała, jak znika wysoko na niebie. Nawet nie wiedziała, kiedy znikł i przestala go widzieć. Oraz wziąć się za zadanie! Początkowo chciała wybrać się na festyn i złożyć pojazd, ale jak zobaczyła szkice Tona i porównała je ze swoim

http://images03.olx.pl/ui/11/24/92/1...WA-SPARKLE.jpg

Postanowiła jednak utopić smutki w melisie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 17-02-2012, 23:51   #254
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard czuł się znowu przytłoczony hałasem, osobnikami różnymi i w ogóle całokształtem imprezy (o mało co nie potkną się nawet o jakiegoś kundla).

Jednakże wspomnienie zabawy z Indianami ostudziło szybko chęć próbowania elfich herbatek, o których słyszał niejedno. Zebrał się w sobie i uczynił wszystko co tylko mógł aby nieco upodobnić się do reszty rozrywkowych ludków, a jednocześnie nie wyglądać jak dziwadło.
Jego zmartwienia o wygląd szybko się skończyły gdy wpadł na ryczącego kolesia

Szybko się oddalił i przyłączył do grupki przy wskazanej we wskazówce platformie.
'Raz kozie śmierć' stwierdził i wskoczył na platformę uwijając się z robotą.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 19-02-2012, 20:27   #255
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
No dobra, Tomisław już zrobił wszystko. Teraz powinien być ranking, ale nigdzie go nie było Pojawiła się znów elfka i cośtam mówiła, ale Tomisław wolał wtedy dłubać sobie w uchu z bezmyślnym wyrazem twarzy. Nic nie zrozumiał prócz tego, że plagiatujemy harego poterka część czwarta co to były jakieś hecemece ze smokami. Co każdy w kulki grał i bezczelnie oszukiwał, a całe te zawody były bardziej skorumpowane niż polska liga piłki nożnej, a to już osiągnięcie jakich mało. OK, no to czas dosiąść smoka i lecież w przestworza! Nie. Właściwie to nie. Są problemy. Tomisław wsiadł do kabiny



i powiedział Czy leci z nami pilot? a dwarfy dały mu płytę na pożegnanie z filmem.



Tomisław wzruszył ramionami i wzbił się w przestworza. Latał sobie w prawo, lewo, lewo, kółko, kółko, kwadrat, prosto - z kodem na niezniszczalność nie bał się, że smok spadnie. W tym czasie spotkał Kapitana Knykcia, który z niewiadomych przyczyn pojawił się na pokładzie smoka. Chyba ukradł komuś jakieś cukierki i teraz się ukrywał. Nieistotne. Lecimy dalej!

Nie. Niestety nie! Pojawił się tytan!



Tytan kontra Smok? No i tyle widzieliśmy smoka. Dzięki gładkiej gadce Tomisław dogadał się jakoś z Tytanem



i ten go nie spalił swoimi piorunami. Kapitan Knykieć już wcześniej ulotnił się. Jak już Tytan sobie poszedł robić co tam Tytany robią to Tomisław się ździebko zdenerwował, bo ci od Byle Do Przodu znów będą mieli jakieś problemy. I ogółem "u mad". Jeszcze z tą elfką dało się dogadać, ale ten elf to nie elf, bo Tomisław raz widział jak elf ochrzaniał kogoś z ekipy i miał taką twarz:



No dobra, ale dość tego. Trzeba coś wymyśleć, żeby dotrzeć na miejsce. I wtem pojawiło się stado tyranozaurów, a jeden z nich zatrzymał się i zapytał: Problem?



Tomisław opowiedział mu całą historię, a tyranozaur postanowił pomóc, bo przecież łażenie ze stadem bez sensu jest podobne jak łażenie z Tomisławem bez sensu. I tak problemy Tomisława na tym odcinku wyścigu skończyły się, bo przecież z tyranozaurem mógł dotrzeć wszędzie.

 
Anonim jest offline  
Stary 19-02-2012, 21:02   #256
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Barelard;
No!!! Jesteś pierwszy!!!
Pędzisz po wskazówkę.
„Odnajdźcie kolejną wskazówkę w dżungli, na bananowcu”/
No bardzo śmieszne! Na szczęście szlak jest oznaczony strzałkami!

No to dalej!...

Kiti;
Jeko były elf a teraz wilk bez problemu poruszałaś się po dżungli. Szybko też znalazłaś elficką osadę. Po powitaniu z Wyruszyłaś w las by nazbierać ziółek. Kiedy wróciłaś z nimi do wioski, rozpoczął się rytuał parzenia melisy. Elfy były dla ciebie tak serdeczne, że szybko zagadałaś się, zapominając o wyścigu! Nie mogłaś przecież odmówić świeżych elfickich babeczek i muffinków! Nawet Keeshe po kryjomu wpadła ukraść kilka!
Elves having tea by *animama on deviantART
[jak podejmiesz działanie zadanie wykonane]

Osztan, Nevis;
...Nie idzie.
- Aaaaw, będziecie płakać? – uśmiechnęła się złośliwie Keeshe, która wytrzasnęła skądś muffinki.
- Myślisz, że to takie proste? – fuknął Elsevir.
- Obstawiam, że ten rozbeczy się pierwszy – skinęła palcem na jednego z Niziołków.
- Daj im spokój! Bo ci muffinki zabiorę!!!
- D:

Ton;
[Nie dajesz rady! Zapłacić 90 sztuk złota za wsparcie - jeśli gracz zapłaci – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu]

...A na szkicu tak łatwo to wyglądało!
Za sprawą teleportacji momentalnie pojawiła się obok Keeshe, ze słodkim uśmieszkiem oczekując na kasę.
- BO CI ZABIORĘ MUFFINKI!!! – darł się gdzieś z końca miasta Elsevir.

Barbak;
Cos nawet Emanuel, który z panią tyranozaur miał dobre układy, nie za bardzo pomaga w zamontowaniu siodła...
+2 tury

Astaroth;
Pora siodłać smoka...???
+5 tur...

Barelard;

http://www.tapeta-seszele-dzungla-zi...oslinnosc.jpeg

...wszystko fajnie, tylko że krazysz po dżungli i krążysz, a strzałek już nawet nie możesz znaleźć. Ale co tam, jesteś pierwszy, jesteś pie...EeeeEEEAAAAAGH!!!...
Dziura. Wth, wielka dziura w środku dżungli?! Nie mija dużo czasu, a ktoś zagląda do wnętrza dziury...
http://www.gateway-africa.com/tribe/zulu-tribe.jpg

*
Po kilkunastu długich chwilach podróży spędzonej będąc przywiązanym do niesionej przed dwóch tubylców kłody w końcu dało się dosłyszeć dźwięk różnych bębnów. Po kolejnej chwili pojawiły się różne dzikie krzyki tubylców oraz wyłoniły się z gąszczu lasu posągi tygrysów.



Zapewne pilnujących wioski znajdującej się kilkanaście metrów dalej, którą w końcu można było dojrzeć.

stwin's deviantART gallery

Tubylcy skierowali się do centrum swojego siedliska, gdzie odbywały się jakieś rytualne tańce przed kolejnym posągiem tygrysa. Tym razem znacznie większym i będącym jeszcze podczas konstrukcji, o czym świadczyły stojące po jednej stronie rusztowania oraz pracujący przy nim pieczołowicie rzemieślnik starający się nie popełnić najmniejszego błędu.


Ogólnie tubylcy wyglądali na zadowolonych z twojej wizyty...
[media]http://www.youtube.com/watch?v=orm26nfxaUQ&feature=player_embedded[/media]

Jeden z prowadzących pochód wojowników pobiegł szybko na drugą stronę głównego klepiska, gdzie odbywały się właśnie jakieś obrzędy prowadzone przez wyróżniającego się z tłumu innych dzikusów szamana.


Nie był on jednak na tyle odważny, aby przeszkodzić w rytualnym tańcu. Reszta wojowników widząc, iż może to trochę potrwać nie zamierzała się dalej męczyć z tachaniem ciężkich kłód ze świeżo złapaną zdobyczą i po prostu zrzucili je z ramion na ziemię nie przejmując się zupełnie ładunkiem. Od razu jednak nastawili włócznie, żeby przypadkiem nikomu nie wpadł żaden głupi pomysł typu "A Może By Tak Uciec?". Zamiast tego obserwowali rytuał mając jednak na Was oko.

A było na co popatrzeć. Z drewnianej sceny skleconej z kłód wystawał zaostrzony pal, nad którym za pomocą czterech długich tyczek zakończonych dwuzębnymi widłami zawieszony był kolejny dzikus. Ten jednak chyba nie był tak zadowolony z tego faktu, gdyż wściekle wykrzykiwał jakieś słowa, które najprawdopodobniej były przekleństwami. Sądząc również po więzach krępujących nieszczęśnika najprawdopodobniej wymierzana właśnie była jakaś kara. Po bokach wąskiej sceny znajdowały się kolejne podesty, na których rytualnie tańczyło dwóch kolejnych dzikusów, będących chyba najgrubszymi mieszkańcami tej wioski.
Po kilku następnych chwilach tańców szaman jednym ze swoich podskoków skoczył w stronę zebranych tubylców, którzy rozstąpili się nagle pozostawiając mu wolną drogę do groty z rzeźbionym pyskiem tygrysa. Poruszając w podskokach nawoływał kogoś a co drugim jego słowem było Szaima.
- Ooooo, dobredobre, szaima zlukać, tu ciachciach pachpach, szaima lajkać, jajajaj, trach trach, tak!
Zniknął szybko w ciemności groty aby po kilku chwilach wybiec z niej i ponownie dołączyć do grypy tańczącej przy podestach. Plemię uspokoiło się trochę, jakby zamarli nieco w oczekiwaniu. Po kolejnej chwili z otwartej gardzieli kamiennego kota zaczęła się wyłaniać kolejna postać.

Pierwszym co można było spostrzec po wychodzącym spokojnie z cienia osobniku były skórzane wysokie buty oraz spodnie skórzanej zbroi. Za pas zatknięty był oryginalnie wyglądający sztylet, który zapewne odpowiednio wykorzystany mógł sprawić wiele nieprzyjemności.

Dalej wyłoniły się kruczoczarne dłonie pokryte gdzieniegdzie śnieżnobiałym tatuażem, a następnie zbroja. Przypominała nieco płytową, jednak także w sporej części wykonana ze skóry. Mimo wyglądu nie zgrzytała i chrzęściła tak jak metalowa płytówka, zatem nie była wykonana ze zwykłego metalu, lub z metalu w ogóle. Co poniektórym wydawała się dziwnie znajoma, a wnikliwy obserwator mógł dostrzec niewielką rysę na jednej z płyt umieszczonych na piersi wychodzącego wojownika. Zaraz potem pojawiła się także twarz właściciela owej zbroi, która również mogła wydawać się znajoma niektórym osobom, szczególnie tym okradzionym w Lesie Vegas. Wyglądała ona bowiem niemalże identycznie jak twarz drowa, który był za te rabunki odpowiedzialny. Różniła się tylko śnieżno-białym tatuażem pokrywającym twarz oraz szyję tego mrocznego elfa. Przypominał on nieco pręgi tygrysa, oraz prawdopodobnie pokrywał całe jego ciało, gdyż znikał pod zbroją. Oczy miał dość dziwne, gdyż tylko tęczówki miał białe a resztę oczy czarną. Krótko ścięte włosy również były czarno białe, a o ich kolorze decydował znajdujący się również na skórze głowy tatuaż. Dodatkowo z za prawego barku wystawała rękojeść zawieszonego na plecach po skosie sejmitara.

Kiedy skierował się w stronę scen z przygotowywaną właśnie karą prawie wszyscy tubylcy zaczęli wiwatować, śpiewać, czy inaczej podskakiwać w jakiś rytualny sposób.
- OoooooOoo szaima szaima!!! – ucieszyli się tubylcy.
- Jajaja, powpow, rachuciachu dopiachu!
- Humu humu nuku nuka apua!
- Szaima bamboocha!

Nie podskakiwali tylko ci, który trzymali włócznie skierowane w jeńców. Zamiast tego tylko szturchali nimi każdego kto jakoś podejrzanie się ruszył, czyli praktycznie przy każdym ruchu. Drow podszedł do tańczących i stanął trochę poza zasięgiem splunięć skrępowanego człowieka. Założył ręce na piersiach, a ludzie uspokoili się i zamarli w oczekiwaniu. Szaman po raz kolejny zaczął coś głośno przemawiać w niezrozumiałym języku, aż w końcu skierował się do drowa.
- OOOooOOOooo.. Wielki Szaima! Szaima okazać wielka mądrość i wydawać osonda tego przestempca! - Szaman ponownie zaczął rytualnie podskakiwać wokół mrocznego elfa, który nie był tym jakoś szczególnie wzruszony.
- On teraz nabrać skrucha i prosić o przebaczenia - wskazał na związanego człowieka, który nijak nie wydawał się skruszony.
Bardziej prawdopodobnym było, że Szaman po prostu nie był taki głupi i obawiał się przekazać dokładnie treść wykrzykiwanych przez biedaka słów.
- Na pewno... - stwierdził elf uśmiechając się przy tym z rozbawieniem.
Następnie zwinął dłoń w pięść i wystawił ją przed siebie z wyprostowanym kciukiem utrzymując go poziomo. Cała wioska niemal zamarła w oczekiwaniu na werdykt, który mógł być w zasadzie tylko jeden. Dlatego po krótkiej chwili dłoń została odwrócona o 90 stopni skierowując kciuk do ziemi. W tym momencie mieszkańcy wpadli niemalże w euforię.
- Oooo Szaima nuku nuku nununu, Szaima nyelajka, bić bić cza-cza-cza!
Do pala podleciało dwóch z nich zakładając skazanemu pętle na nogi, gdyż wywijał nimi niemiłosiernie aby tylko nie zostać złapanym. Po chwili jednak nie miał wyboru gdyż jego nogi zostały unieruchomione przez liny trzymane przez kolejnych tubylców trochę je odchylając w stronę znajdujących się po bokach podestów. Na nich z kolei kaci przygotowywali się do swojej powinności wykonując ostatnie ceremonialne podskoki oraz ustawiając się przodem do pala. Po kolejnej chwili ruszyli równo biegiem aby na końcu podestów skoczyć w kierunku nóg skazanego. W tym czasie tubylcy ponownie zamarli, a ci trzymający tyczki obniżyli trochę związanego człowieka sadzając go na niezbyt starannie zaostrzonym palu dodatkowo pełnym drzazg.
Obydwaj skaczący kaci nie chybili, tylko złapali nieszczęśnika za nogi. Widocznie nie był to pierwszy raz kiedy robili coś takiego. Jako że pal oraz sceny były dość wysokie, po złapaniu nóg tylko przytrzymali je mocno podczas gdy siła grawitacji z jaką opadali ku ziemi zrobiła swoje. Świadczył o tym także przeraźliwy i pełny bólu krzyk wbijanego na pal człowieka. Reszta wioski była jednak bardzo zadowolona, o czym świadczyły radosne okrzyki i tańce.
- Nununu sprajt jajaja!
- Przestempczość spaść do zera za żondy Szaima!
- Jajajaja Szaima good wóc, glanc polityk, jajaja!
- Wbijta na pal, być bamboocha!
Po kilku chwilach euforii ludzie postanowili przenieść gdzieś pal, najpewniej gdzieś na obrzeża wioski jako ostrzeżenie dla innych. Wyjęli go zatem z podestu i dźwigając go w kilka osób zaczęli nim wymachiwać jak trofeum nie zważając na fakt, iż nabity właśnie człowiek jeszcze żył. Najwyraźniej żaden z ważniejszych organów nie został uszkodzony na tyle aby go zabić na miejscu, jednak było pewne, że długo nie pociągnie. Tym bardziej, że jednemu z dźwigających pal się wymsknął a reszta nie zdołała go utrzymać. Upadł więc na ziemię wydając tylko głośne pac.
W tym momencie impreza zatrzymała się po raz kolejny, tym razem pozostawiając ludzi w swego rodzaju zaskoczeniu i zdziwieniu "jak to się mogło stać?".
- UUuuuuuuu... - stwierdzili praktycznie wszyscy zastanawiając się jak zinterpretować to zjawisko przyglądając się tylko leżącemu palowi z nieruchomym już człowiekiem, jakby obserwowali popsutą nie wiadomo czemu zabawkę.
Szaman będąc najprzytomniejszym z tubylców zaczął szybko coś tłumaczyć i tańczyć wokół ofiary. Reszta mieszkańców podjęła zaśpiew po czym pozbierała pal i ruszyła z nim gdzieś, najprawdopodobniej do miejsca w którym zostanie wkopany w ziemię.
Drow obserwował to cały czas z zadowoleniem i dopiero kiedy większa część wioski odbiegła kontynuować spojrzał na pojmanych uczestników wyścigu.
- No proszę, i co my tutaj mamy? - stwierdził podchodząc.
Jednocześnie dowódca grupy wojowników dopiero wtedy podszedł do Szamana obwieszczając o swojej zdobyczy.
- Co to być?! – oburzył się Szaman. – Brzydka ofiara, fe fffe, tse tse, nieładna!
- Biegać po lesie bez rozsądku to my zabrać – wyjaśnił speszony wojownik.
- Po co Szaima chcieć głupia ofiara?! Fe fe!
- Ofiara tłusta, moja myśleć my mieć catering za friko, jajaja.
- Oooo, friko, jaja, friko gut! Friko być dobra dla gospodarka wioski! Ehe ehe!

Elf uśmiechnął się tylko szeroko i po krótkim spojrzeniu na ciebie po prostu odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić.
- Albo nie, czekaj. Mam inny pomysł. - zatrzymał się i odwrócił znowu, tym razem z nieco złowieszczym uśmieszkiem na twarzy. - Raz już dostarczyli mi rozrywki i udało sie na nich trochę zarobić, to może przynajmniej jeszcze trochę rozrywki mi dostarczą.

- Dlatego proponuję mały sparing, bo oprócz nabijania na pal ta wioska zieje nudą. Będę walczył z ochotnikami z tego waszego wyścigu. Jeden z Was wygra, pójdziecie dalej. Przegrają wszyscy ochotnicy, to kończycie jako główne danie dzisiejszej uczty.. Co ty na to? - spytał wyczekując na odpowiedź, choć tak na prawdę było to pytanie retoryczne. – Nie bój się, twoi towarzysze niebawem do ciebie dołączą...

- Przywiążcie go do jednego z palów ustawionych wokół klepiska, i możemy zaczynać zabawę - rzucił do Szamana po czym skierował się do jaskini. - A, i jeszcze nie zapomnijcie złapać elfa, oraz cziemnoskórej elfki. Powinni zawsze się kręcić gdzieś w pobliżu tej grupy, a nie chcę żeby któreś z nich popsuło dzisiejszą zabawę - dodał przez ramię odchylając lekko głowę.

Tubylcy natomiast szybko wzięli się do roboty. Strażnicy przeciągnęli cię na środek placu, a Szaman popędził po resztę wioski aby zapędzić ich do roboty. Po chwili dało się usłyszeć z obrzeży wioski kolejne "UUuuuuuuu.." jakby ponownie pal z nieszczęśnikiem wypadł im z rąk. Bardziej prawdopodobne jednak było, że wszyscy rzucili się do wykonywania nowego polecenia, zapominając o porządnym skończeniu poprzedniego, przez co niezabezpieczony dobrze pal ponownie wylądował na ziemi. Nie zmieniało to jednak faktu, że po kolejnej chwili zaczęto wkopywać w ziemię nowo przytachane pale. Tym razem obyło się bez incydentów, wszystko zostało wykonane porządnie i po kolejnej chwili byłeś porządnie przywiązany z rękami skrępowanymi za plecami oraz porządną kłodą drewna.

Po kolejnej dłuższej chwili Szaima znowu wyłonił się ze swojej jaskini.
- No to jak będzie? Jesteś odważny i stajesz do walki, czy czekamy na twoich kolegów?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 20-02-2012 o 15:34.
Almena jest offline  
Stary 19-02-2012, 23:52   #257
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była zadowolona. Piękny las, miłe elfy i karnawał!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2nEgLNIsrs8&feature=related[/media]

Elfy wiedziały, że jedną z zawodniczek jest była elfka a teraz wilczyca, więc na szczęście nikt nie chciał przerobić jej na płaszcz ani buty. Na dodatek poczęstowali ją babeczkami i muffinami! Elfy są super! Głównie dla innych elfów, jednak.





©Alm;D


Siedzieli na drzewach, popijali melisę i jedli muffinki. Żyć nie umierać. No i był tu też Elsevir! Z nią!!! Był tutaj!!!
- A znacie to?! On mówi: pójdziesz ze mną? Ona: Jasne! On: ^^ Ona; dokąd? On; Czy wy baby musicie wszystko tak komplikować?!
- A to?!

Zaar kompletnie zalany, po kłótni z Xerem wpada do wynajmowanego pokoju w knajpie dzielonego z Elfem i drze się zaciekle:
Z; Mam dość was, iblithów!!! Dość powierzchni!!! Pozabijam was wszystkich!!! Pozarzynam! Wypatroszę!!! Spalę waszą ziemię i nasikam na wasze prochy!!! Zabiję..!!! (łapie za broń i rzuca się do drzwi)
Elfka próbuje go uspokoić ale nie daje rady. Kiedy drow wypada na korytarz z bronią w ręku, Elfka łapie go za szyję i całuje w policzek.
Z; spalę...! (całus) O_O'
Elfka; Skarbie, nie krzycz ;(
Xer (z demoniczną radością nadbiega) Gotowy!!! Chodźmy palić wiochy!!!
Z; [spogląda na elfkę] Palenie może poczekać, kretynie!... Złota zasada podmroku; kobieta nie może czekać!
Xe; aw ;-( (odchodzi)
Z; (łapie elfkę i zarzuca ją sobie na ramię, głową w dół)
Elfka; O_O wth!
Z; (idzie pijackim krokiem do pokoju, zatacza się, kręci się w kółko) Gdzie do cholery jest moje łóżko?!
[nieudany rzut na znalezienie łóżka po pijaku - drow upuszcza elfkę do balii z wodą po kąpieli]
Z; No! *^^*
Elfka; (panika) Skarbie, najpierw zdejmij zbroję!
Z; A tak, oczywiście! Zbroja...
(trzy nieudane rzuty później) Elfka leży na łóżku i je owoce z koszyka, obserwuje drowa, który leży na podłodze, z rękami zaplątanymi w pasy od własnych naramienników.
Z; mocując się z własną zbroją - Chyba złamałem sobie rękę... ;/
Za moment; Xer próbował podglądać pod drzwiami, widzi jak elfka wychodzi, a potem wraca z medykiem. Xer podsłuchuje, zza drzwi padają teksty typu: - Jakim cudem on tę rękę tam wepchnął?! - Zostawcie mnie, sam sobie świetnie radzę z własnym oprzyrządowaniem!!! - Panie doktorze, czy to naturalnie wygina się w tę stronę?!

- A to?! Drużyna siedzi przy stole i je obiad w knajpie. Dwarfka; Podajcie mi sól... (nikt nie podaje więc sięga ręką) Drow; Czego mi tu z tą ręką, myślałem że chcesz mi żarcie podebrać! Dwarfa; Ta? Drow; Będę go bronił, ugryzę! MG (rzuca i podsumowuje krytyk): Kiedy sięgałaś po sól, drow odgryzł ci rękę...
- Ahahah albo to, przy tym samym obiedzie: dwarfka: soku z cytryny komuś? Drow; w oko se siknij!!!
- Ten sam obiad; Mg; coś cię zgaga łapie... Drow; Dolałaś mi czegoś do herbaty?! Elfka i Dwarfka jednocześnie; Skądże!...
- Hihihi! Mg; w ciemności widzicie dwa świecące punkciki. Elfka; oczy?! Mg; Yhym. Elfka; Omg!... Ale czekaj, może to nasz Drow...? Dwarfka; Strzel w jedno oko, niech krzyknie, to poznamy po głosie!
- Mg: niewiarygodnie potężnym ciosem drwarfka zabija bestię... Xer; no to komara w pokoju już nie mamy, teraz jest dziura w ścianie...
- Dwarfka, Drow, Elfka, wampir i demon schodzą do podziemi. Drow; Przestaniesz mi świecić tą pochodnią po oczach?! Nic nie widzę w tym świetle!!! Wampir; Ja też... Elfka; Ale muszę coś widzieć tam jest całkiem ciemno!!! Drow; Nie możesz świecić tą pochodnią i oślepiać wszystkich! Nie bierz pochodni! Elfka; muszę! Wampir; Nie... Elfka; jesteśmy drużyną, pójdziemy na kompromis!... Xer; ta, weźmiemy zgaszoną pochodnię...
- Dwarfka i Drow pojmani. Mg; Zbiry zerkają na was i chichoczą złowrogo... Dwarfka; Czy oni mnie zgwałcą?! Drow; Nie rób sobie nadziei, hyhy...!

Po pogawędkach przy melisie powoli trzeba było się zbierać. Kiti ociągała się, tym bardziej że miała przy sobie Elsevira.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 20-02-2012, 00:34   #258
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Ogólnie nie było źle. Konstrukcja stała, a nawet była w stanie jeździć. Drobnym problemem było, że miała wyglądać tak:


A wyglądała tak:


Za to jaki napęd! Zwłaszcza, gdy Ton zje fasolę.

Na szczęście pomocną dłoń okazała Keeshe. I zaraz dostała w nią sakiewkę z 90 złotymi monetami. Oraz katalog Praktikera.

- No to super, że pani po zakupy skoczy. Bo bez nowych narzędzi się nie wyrobię. Kupi pani: gumówkę ściernicową stołową, szlifierkę oscylacyjną, młotowiertarkę udarową, wkrętak elektryczny automatyczny z kontrolą momentu, blachowkręty z wiertłem pod klucz Torx, zestaw kluczy nasadowych i płąskooczkowych, siekiery, ciosła, ośniki, heble, lakierobejcę palisander półmat, (…), wichajster z dynksem, ze dwa tegesy, paczkę cosiek, widżet, ale bez takiegotego, kilka baracheł, albo szpejów, jeden pipszytyk i może jeszcze kilka popierdółek, mogą być z dzyndzelkiem, ale lepiej bez fafkulca.

Z nowymi narzędziami na pewno się uda!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 20-02-2012, 15:41   #259
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Złowieszcze elfy prowadzące teleturniej dopadły Tomisława i kazały mu rzucać kostkami. Kości były dziwne, bo spodziewał się sześciennych, a zamiast tego dostał takie duże 100ścienne. Razem z Tyranozaurem sobie poradzili, ale i tak było ciężko.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-02-2012 o 15:43.
Anonim jest offline  
Stary 20-02-2012, 16:55   #260
 
Sir_Michal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodzeSir_Michal jest na bardzo dobrej drodze
- Ops. To chyba moja wina. Miałeś rację Osztan. Należy uwzględnić skrzydła, przy nakładaniu siodła. Ale to nic, zaraz mu je domaluje.




Wystarczyło spojrzeć na minę Osztana:
- No dobra, poddaję się. To co masz może jakiś lepszy pomysł? - zaczął niziołek z niemałym wyrzutem. - Za chwilę dojdę do wniosku, że niepotrzebnie tu stoimy. Pewnie bylibyśmy już na miejscu gdybyśmy poszli piechotą!
 
Sir_Michal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172