Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2012, 22:55   #111
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Cierń niepomna na działania innych skupiła się tylko na swoim własnym celu. Nie wiedziała, co robiła Dzierzba, nie zdawała sobie sprawy z poczynań Albrechta i Kary. Nie interesowały jej nawet czyny Księgi. Robiła to, co jej zdaniem powinno zostać zrobione. Walczyła o przerwanie rozpoczętego rytuału nie wiedząc jak daleko na drodze do jego ukończenia znajdowali się odszczepieńcy zanim ona i jej towarzysze wtargnęli do pomieszczenia.
Kapłanka szybko przekonała się jak blisko ukończenia swego planu byli heretycy. Zbiegli tylko, dlatego iż wiedzieli, że nikt i nic nie było w stanie powstrzymać tego, co wypełzało z krypty ukrytej pod podłogą. Stara groza budziła się z uśpienia, aby ponownie objąć we władanie te tereny.

Althea odskoczyła najdalej jak potrafiła od makabrycznego posągu. Obca, plugawa moc popłynęła w dół ku równie plugawej i skażonej złem istocie. Grythel nadchodził. W tej właśnie chwili ci, którzy nie byli w stanie zmierzyć się ze starym czarnoksiężnikiem powinni uciekać w popłochu. Księga nakazał alchemikowi i wojowniczce zostać w piwnicach. Błąd! Powinni ruszać, czym prędzej póki jeszcze mieli szansę wydostać się z podziemi. Nie zdążyli jednak, bo przebudzony potwór wyważył właśnie ostatnie drzwi. Metalowa krata rąbnęła z hukiem o ścianę a z dziury w podłodze wyłonił się on. Sitha. Tak go oceniła w pierwszym momencie Cierń, ale jednak nie. To był elf. Nie dość, że przeklęty przez praktyki, którym się oddawał za swego życia to jeszcze skażony przez brudną krew nieluda połączoną w ohydnym związku z człowiekiem. Lata spędzone w podziemiach nie przyczyniły się na korzyść stwora. Wyglądał potwornie, ale to było nieistotne. Najważniejsze, co wyczuwała od niego Althea i co zdecydowanie musiał wiedzieć także Księga było to, iż czarownik wciąż był słaby. Posiadał tylko szczątkową moc swej dawnej siły. Drugi kapłan przygotował się by dać odpór upiorowi. Cierń czuła jak jej brat w wierze sięgał po Haki Kary. Elf natomiast wyciągnął wysuszoną dłoń w stronę dwójki i kapłanów i Althea zrozumiała, czego stwór łaknął. Ich krwi. Kiedy jej się napije uzyska dostęp do pełnej mocy i wtedy nawet okoliczne Świątynie nie dadzą rady na powrót go uwięzić. Co zatem mogli zdziałać? Nie dać się zabić? Wątpliwe. Ostrzec innych kapłanów w mieście? Możliwe. Pokonać go w dwójkę? Absurdalne.

Althea przechyliła głowę i wykrzyknęła do Albrechta i Kary zmieniając rozkazy wydane im przez Księgę.

- Nic tu po was. Nie dajcie ujść przywódcy loży.

Myślała, że zrozumieją, iż to tylko wybieg, aby posłać ich po posiłki, pomoc a przede wszystkim, żeby ostrzec każdego innego kapłana w mieście o powstałym zagrożeniu. Kobieta zrozumiała, mężczyzna nie. Cierń miała ochotę zaśmiać się gorzko z własnej bezsilności. Nie chciała tracić niepotrzebnie czasu. Dołączyła do drugiego kapłana w połączonej modlitwie prosząc o Haki Varunatha. W międzyczasie zobaczyła jak Dzierzba, szalona i niepokorna kobieta stanęła z orężem przeciwko czarnoksiężnikowi. W takim razie Kara poszła sama i musiała się przedrzeć na powierzchnię. Cierń modliła się nie tylko o Haki, ale także i o to by wysłana wojowniczka dała radę w potyczce z przywódcą loży. Nadal nie odkryto jego tożsamości, ale kapłanka dostrzegała pewna prawidłowość. Grythel był owocem zakazanego związku człowieka i sithy tak jak i łuczniczka, której głowę Anah cisnęła pod nogi monstrum. Zatem pozostawał jeszcze jeden mieszaniec, który krążył blisko dziedziczki, thara i samej sprawy. Taki, któremu z jakiś powodów bezgranicznie ufano. Sprawny i niebezpieczny. Althea była przekonana, że jeśli nawet nie zajmował miejsca przywódcy loży to był, chociaż członkiem zboru.

Haki uderzyły wpijając się w ciało Grythela, potem łańcuchy napięły się i wyszarpnęły kawałki zasuszonego maga. Czarnoksiężnik zaskrzeczał wyschniętym gardłem a potem wydał z siebie przenikliwy nieludzki pisk. Dźwięk, który wbijał się poprzez uszy prosto w mózg, magiczna nuta, którą czarownik próbował zmasakrować umysły swych przeciwników. Cierń zagryzła wargi i przeciwstawiła się czarom ożywieńca. Zaczerpnęła tchu i nie bawiąc się w żadne półśrodki warknęła w stronę alchemika.

- Idź za Karą! Zawiadomcie Świątynie!

Potem dobyła przytroczony do pasa bicz i przywołała modlitwę o Broń Sprawiedliwości. Była gotowa pierwszym ciosem smagnąć Albrechta gdyby ponownie nie posłuchał jej rozkazu. Mężczyzna jednak nie zamierzał się tym razem spierać kapłanką i ruszył biegiem w kierunku gdzie chwilę wcześniej znikła Kara.

Cierń widziała jak Księga ponownie złożył dłonie do modlitwy. Nie rozpoznawała, jakiej miał zamiar użyć, więc musiała to być rzecz dostępna kapłanom wyższych kręgów. Kiedy jej pejcz obrósł cierniami niczym łodygi cierniokrzewu Althea zaczęła uderzać w ciało czarnoksiężnika usiłując skupić jego uwagę na sobie i przy okazji wyrwać nieco fragmentów ze zmumifikowanego ciała. Konsekrowana broń zwijała się w rękach kobiety niczym żywa a z każdego miejsca, w które uderzyła unosiła się dymiąca smuga. Tak jak chciała Grythel skierował się w jej stronę. Czarownik uniósł rękę i Cierń poczuła jak niewidzialna siła schwyciła jej ciało i poderwała je do góry aż pod sufit. Później ta sama moc puściła ją niespodziewanie i kapłanka grzmotnęła plecami o kamienną posadzkę. Zbierając się po tym uderzeniu z podłogi przez otwory w masce dojrzała jak Grythel zmierzał teraz w stronę skoncentrowanego Księgi. Althea złapała za trzonek bicza i podjęła próbę ponownego smagnięcia znienawidzonego bytu.
 
Ravanesh jest offline