Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2012, 09:58   #103
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Pisk rozległ się nagle kompletnie przywracając mnie do przytomności. Trochę przysypiałem. Przetarłem oczy. Siedziałem na tyłach starego antykwariatu. Z tego co wiedziałem jego historia sięgała jeszcze czasów XIX wieku, gdy spirytyzm stawał się modny. Okultystyczne fascynacje nazistów rozwinęły ten interes do dość sporych rozmiarów budując również jego światową renomę. Po zdobyciu Berlina przez Armię Czerwoną część książek specjalna grupa NKWD wywiozła do Moskwy razem z właścicielem. Jak to bywało z nazistami i ten znalazł wspólny język ze stalinowcami i kilka lat później powrócił do Berlina otwierając na nowo antykwariat. Posiadając idealny zmysł polityczny nigdy nie miał większych kłopotów. Niewiele osób w Berlinie wie, że to stary agent najpierw NKWD, a teraz KGB. Jego pseudonim to Zajac. Jak na osiemdziesięciosześcioletniego mężczyznę trzymał się niezwykle dobrze. Wyprostowana sylwetka, czujne i odrobinę groźne spojrzenie i niezwykle blada acz mało pomarszczona skóra sprawiała dość upiorne wrażenie. Dawniej wyglądał znacznie lepiej i nie chodzi o wiek - po prostu bardziej przypominał człowieka. Na zdjęciach zawsze posiadał poważny wyraz twarz, czasem również głęboko zamyślony. Nigdy dużo nie gadał choć jego raporty były i są dokładne i rzetelne.

Nie chcąc nadwyrężać gościnności nie mogłem jednak znieść pisku i odstawiłem czajnik na bok wyłączając również gaz. Zajac nadal znajdował się wśród półek. Powiedział, że zna ten styl i szybko ustali autora. Czas dłużył się. Może powinienem wziąść na moment jakąś księgę i przejrzeć ją? Stojąc nadal przy czajniku zwróciłem uwagę na zasłonę oddzielającą zaplecze od pokoju starego. Powoli zbliżyłem się do niej nasłuchując czy Zajac nie przyłapie mnie... i w sumie na czym? Byłem raz czy dwa w tamtym pomieszczeniu, nie ma tam nic nadzwyczajnego prócz przeróżnych obrazków religijnych pochodzących z różnych rejonów świata. Zresztą to antykwariat specjalizujący się w sprawach okulstycznych i religijnych, więc nie dziwne, że zbierał takie fante. Nigdy nie stanowiło to tajemnicy. Dziś jednak wyraźnie zasłonił jakby coś ukrywał. Może kogoś? Odsunąłem lekko zasłonę i spojrzałem do środka. Pokój wyglądał tak samo jak zawsze ze swoim półmrokiem - okno do połowy było zasłonięte walizką podróżną. Powoli wszystko zlustrowałem. Musiał być jakiś niepasujący element, bo czemu miałby zasłaniać? Może z powodu nieporządku? Ale ta kwestia nie zmieniła się... może coś leży na stoliczku? Nic tam nie ma nadzwyczajnego prócz jakiejś książki, ale nie wygladała na bardziej niezwykłą niż te wystawione na sprzedaż. Roześmiałem się w myślach, gdy przyszedł mi na myśl portret Hitlera - nie, Towarzysz Zajac nie może być posądzany o takie rzeczy i to śmieszne. Zresztą rzeczonego portretu tutaj nie było, a jedynie kogoś z głową słonia. Coś jednak jest nie tak. Przypatruję się dość dokładnie i coś mi umyka. Coś słabo widocznego. Może gdyby okno było bardziej odsłonięte. Spojrzałem w kierunku światła i wtedy to zobaczyłem! Zza walizki lub z jej wnętrza wystawał kawałek żółtego materiału. Zupełnie takiego samego jak opisany we fragmencie książki! Wtem usłyszałem kroki. Zajac wracał.

Na szczęście zdążyłem odsunąć się od jego pokoju, a gdy on już wszedł (chodził dość wolno mimo tego, że był w stanie nawet biegać) to zasłona wisiała nieruchomo niczym monolit. Dość pospolitym głosem i bez żadnego obcego akcentu po rosyjsku powiedział, że niestety nie znalazł księgi, której kartka była częścią. Zapytał raz jeszcze skąd ją mam, a ja zgodnie z prawdą odpowiedziałem mu, że wypadła z tej, którą ostatnio pożyczałem. Zamyślił się przed chwilą i oznajmił, że choć nie wie jaki tytuł to kojarzy treść. Wypytałem go wciąż myśląc o szacie skrywanej w walizce. Okazało się, że jest to fragment rytuału długowieczności jaki opisał jeden ze szpiegów jeszcze w czasach przedwojennych. Była to część większej antologii z takimi opowieściami, w które ludzie nie wierzyli, bo każdy z autorów ostatecznie stracił zmysły, a czasem i życie w dość brutalnych aktach samobójczych.
- Większość z tego to po prostu bełkot. Szpiedzy, policjanci, proletariat, a nawet jeden angielski lord - nieważne kim byli, bo co ich łączyło to szaleństwo. Jeden z opisów w oryginale był pisany krwią, inny lustrzanym odbiciem słów i liter. - wciąż myśląc o dziwnym odkryciu zwróciłem uwagę na fakt, że mimo bladości Zajac wygląda młodziej niż na zdjęciach sprzed dziesięciu lat. Czy to możliwe, że on był głównym bohaterem rytuału długowieczności? Zatem mówił mi to wszystko, bo doskonale zna tytuł i są ludzie, którzy o tym wiedzą... mógłbym do nich dotrzeć i wszystko stałoby się jasne. Opowiadał dłużej z wyraźną próbą zniechęcenia mnie, podawania, że to był jedynie bełkot szaleńców i to zazwyczaj niewykształconych. Podziękowałem. Potem wypiliśmy herbatę i rozmawialiśmy o aktualnościach. Prawdopodobnie z przyzwyczajenia zareportował mi kilku klientów niezwiązanych z KGB. Oficjalnie już nie pracował dla nas, ale od czasu do czasu składał raporty prawdopodobnie w podzięce za lepszy poziom życia i możliwość rozwijania prywatnego interesu takiego kalibru. Po wyjściu okrążyłem cały budynek i dotarłem do wejścia na podwórze. Studnia tego budynku była wyjątkowa rozległa. Dotarłem do rogu i nie wychylając się użyłem luterka, żeby zobaczyć okno Zajaca. Zgodnie z przewidywaniami stał w oknie, a walizka już zniknęła. Odszedłem zastanawiając się czy zdradził komuś swój sekret. I czy w ogóle go zdradzi komukolwiek, bo i mi na stare lata przydałby się taki dar... zresztą jaki dar? Pewnie mi się zdaje. Staruch zakonserwował się, a żółty materiał wcale nie musiał być szatą, a zasłoną czy czymś takim. No bo przecież nieodmładza się mordując dziesiątki osób... ktoś by to zauważył. Czyżby? Stary kagiebowiec, enkawudzista i nsdaepowiec zna Berlin jak nikt inny.

To już ranek. Wypiłem szklankę wody, która stała obok mojego łóżka przysłonięta serwetką. Obok była cała butelka. Przyda się. Niedługo wybory, a jest co raz gorzej. Jeszcze tak dalej pójdzie i fałszerstwa tak łatwo nie przejdą. Świat się zmienia, a te zmiany przyspieszają. Do tej pory panowaliśmy nad wszystkim, ale powoli ta władza znika. Rozmywa się na niewiadomo kogo. Przypomniał mi się Towarzysz Zajac i słowa, które wygłosił o przyszłości. Czyżby ten czas już nastał? Teraz by miał sto naście lat, więc już raczej nie żyje. A może jednak? Wypiłem szybko wodę ze szklanki i nalałem sobie więcej.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-02-2012 o 10:06.
Anonim jest offline