Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2012, 17:16   #3
D.A.J
 
Reputacja: 1 D.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znany
Jarled zbliżał się do młyna. Był wczesny ranek, słońce jeszcze nie wzeszło. Młodzieniec szedł przez łąkę uważnie przyglądając się okolicy. Nie spodziewał się zagrożenia, najgorsze co mogło mu się stać to przemoczenie butów na rosie lub wdepnięcie w krowie łajno. Wiedział jednak że nieprędko znowu będzie blisko Viseny, blisko kochanego domu, gdzie sie urodził i wychował, że nieprędko zobaczy twarze rodziny i znajomych, że minie sporo czasu zanim poczuje znajomy zapach domu. Mimo to szedł do przodu, w końcu pokaże ile jest wart. Szybko jednak myśli o wyprawie, domu i niebezpieczeństwach zastąpiła duma z siebie i wspomnienia po ucieczce z wsi, która miała miejsce niecałe dwadzieścia minut przedtem. Ale wszystko zaczęło się od powrotu psa Uhrega. W całej Visenie było głośno, że z wyprawy do Królestwa wrócił tylko pies, a i on był ranny. Panika ogarnęła całą wieś, nikt nie miał zamiaru głodować całą zimę. Oczywiście w starym młynie zebrała się też wioskowa młodzież. I wtedy Sven - przywódca wioskowych łobuzów, zorganizował wyprawę do konwoju. Gdy zaczął przeprowadzać selekcję Jarled też się zgłosił. Oczywiście nie został wybrany, właściwie wyśmiano go, więc opuścił młyn. Podsłuchał jednak rozmowę, i gdy usłyszał że spotkanie w młynie się kończy pobiegł do wioski. Z początku próbował pogodzić się z faktem że nie idzie na wyprawę z resztą, jednak w końcu postanowił że idzie, jednak wyruszy sam

***

Jarled widział już młyn. Przyjrzał się dokładnie i zaśmiał się cicho. Jeszcze nikogo tam nie było, chociaż może po prostu stali z innej strony młyna. W końcu nie poszedł tak jak zrobiłaby to normalna osoba, tylko okrężną drogą. Gdy tak szedł dotarła do niego głupota całej wyprawy. Jakim cudem ma im się udać jeżeli nie udało się to wyszkolonym osobom. A jak on ma przeżyć jeśli idzie sam? Spojrzał za siebie, na palisadę otaczającą Visenę. I zaczął myśleć o swojej ucieczce. Po powrocie do domu zaczął się po cichu pakować. Gdy wszystko było spakowane schował torbę pod łóżko, i wyszedł z domu myśląc jak wczesnym rankiem wydostanie się z wioski. Z początku myślał że zrobi to jak zawsze czyli wyjdzie przez bramy, ale w końcu jednak przypomniał sobie że na noc bramy są zamykane. Przeszedł się więc wzdłuż palisady, i wyszukał miejsce w którym była niezbyt wysoka. Przygotował tam sobie worek ze słomą i dość duży pieniek, które schował tak aby mógł je rano wykorzystać, i wrócił do domu. Długo próbował zasnąć, ale myśli o nadchodzącej wyprawie nie dawały mu spać. W końcu jednak zmusił się do snu żeby rano być wypoczętym. Obudził się jak jeszcze było ciemno. Przez chwilę zastanawiał się czy ma iść, czy jednak nie zostać w wiosce ale szybko podjął decyzję. Wtedy uświadomił sobie że nie wie jak wyjść z domu tak aby nikogo nie obudzić. W końcu postanowił że wyjdzie przez okno. Już wyjmował sejmitar żeby wyciąć dziurę, ale nagle przypomniał sobie że jego ojciec niedawno nasmarował tłuszczem skrzypiące drzwi i może spokojnie nimi wyjść. Jarled jeszcze raz upewnił się że wszystko zabrał i wyszedł z domu. Ruszył szybkim krokiem w stronę przyszykowanego miejsca które znajdowało się niedaleko na północ od wschodniej bramy. Gdy dotarł na miejsce ustawił sobie pieniek pod palisadą, i zarzucił na nią worek z sianem aby przypadkiem nie nadziać się na kolce. Przewiesił torbę i ostrożnie aby nie narobił hałasu i nie uszkodzić broni przełożył sejmitar na drugą stronę, a następnie ostrożnie przeskoczył na drugą stronę. Wylądował bezpiecznie, zabrał broń i torbę i wyruszył w stronę ruin młyna starając się trzymać dystans od wioski.

***

Jarleda i młyn dzieliło nie więcej niż pięćset kroków. Nikogo nie było widać, chociaż pewnie reszta osób chcących iść na wyprawę właśnie uciekała z wioski. Chłopak szedł do przodu zadowolony że jest pierwszy i będzie mieć dużo czasu aby znaleźć kryjówkę. Wtedy Jarled uświadomił sobie że sam nie przetrwa w lesie. Prawdopodobnie, nikt kto idzie na wyprawę nie przetrwa ale po co dzielić drużynę. Mimo że chciał zaimponować innym, wiedział że musi iść razem z resztą drużyny. W sumie co z tego że Sven powiedział że nie idzie, wyprawa jest zbyt niebezpieczna żeby można było wybierać spośród ochotników. W końcu Jarled dotarł pod młyn i oparł się o starą omszałą ścianę i wypatrywał innych osób.
 

Ostatnio edytowane przez D.A.J : 20-02-2012 o 17:21.
D.A.J jest offline