Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2012, 18:16   #260
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Kiedy już oddalili się od stojących im na drodze strażników. Kiedy Cypio doszedł do siebie. Katrina spojrzała na niego oceniając w jakim jest stanie, po czym zostawiła go wraz z Nyhmem twierdząc, ze ma jeszcze coś do załatwienie i skręcając pospiesznie w pierwszy napotkany zaułek. Rozejrzała się z uwagą dookoła i nie widząc nikogo ani też niczego podejrzanego pospiesznie sprawdziła co udało jej się zdobyć w czasie "łowów" jakim się chwile wcześniej oddawała.
Zadowolona ze zdobyczy, schowała je do bagażu, i zaczęła się rozglądać gdzie by tu jeszcze zakupić potrzebną broń do walki jaka ich czekała.
Wyszła na ulicę i spytała pierwszego napotkanego przechodnia:
- Można gdzieś tu w mieście zakupić wodę święconą, czy też jakieś eliksiry co zwalczają wampiry?
- Wodę święconą? To chyba w każdej dobrej świątyni sprzedają. A eliksiry, to można kupić w dowolnym sklepie alchemicznym. A po co panience?- zdziwił się zaczepiony mężczyzna.
- A bo wybieram się w podróż do narzeczonego, gdzie będziemy ślubne przygotowania kończyć i wolę mieć zabezpieczenie, przed wszelkim takim niespodziankami. Nigdy nie wiadomo kiedy na jakieś takie paskudztwo człek się natknie. - wytłumaczyła swą potrzebę Katrina.- A najbliższy sklep alchemicki gdzie? Tylko nie taki z jakimiś tandetnymi podróbkami. - dodała zerkając na rozmówce.
-”Oczy bazyliszka”, tam.- wskazał palcem nieduży sklepik, na którego szyldzie bazyliszek obejmował fiolkę z zielonym płynem.
- Dziękuję. - entuzjastycznie odpowiedziała dziewczyna i pospiesznie udała się w stronę sklepiku. Weszła z impetem do środka i kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do półmoroku panującego w sklepiku, podeszła do stojącego tam mężczyzny mówiąc:
- Potrzebuję wody święconej i co tylko możesz mi zaproponować do walki z wampirami.
-Wampiry... Ojej.- chudy alchemik wyglądał na rzeczywiście zatrwożonego słysząc te słowa. Podrapał się po głowie. spoglądając na swą klientkę.


Zwłaszcza na jej pierścień, ten który dostała od Gaccia.- Śliczny kawałek biżuterii. Bardzo śliczny.
- Czy ja trafiłam do jubilera czy do alchemika? Nie potrzebuje byś waść podziwiał mój pierścień tylko byś mnie zaopatrzył w broń przeciw tym zimnokrwistym bestiom.- odpowiedziała zniecierpliwiona Katrina, Gaccio był coraz dłużej przetrzymywany przez tą bladolicą wywłokę, a ten tutaj o biżuterii prawił marnując jej czas.
- Mam kilka fiolek krwawego wina. To poksytoksyna, która działa jak zwykła trucizna, ale tylko na nieumarłych. Można nią pokryć ostrze lub grot, by potem zranić nim wampira. Esencja czosnku czyni ją dość groźną. Można ją również wypić, a wtedy wampir który w ciągu dwunastu godzin spróbuje twojej krwi, będzie miał niemiłą niespodziankę.- uśmiechnął się alchemik i zerknął lubieżnie na pierścień.-A może masz ochotę go sprzedać, dam dobrą cenę za niego.
- A może masz ochotę sprawdzić na sobie jego osobisty urok? - spytała Katrina w parodii uśmiechu wykrzywiając usta. - Nie jestem zainteresowana sprzedażą. Czy te twoje krwawe wino może pokryć ostrze lub grot razem z olejkiem pobłogosławienia broni, czy będą sobie przeszkadzać? I jaka cena tego wina? - dopytywała się dziewczyna o to co w tej chwili ją ciekawiło, ignorując spojrzenie alchemika.
Alchemik zatrwożył się słysząc o uroku. Zbladł niemalże wydając z siebie.-Hssssss....
Po czym dodał.-Nasmarowane ostrze jest użyteczne tylko do jednego ciosu, potem znów trzeba nasmarować kolejną fiolką. Olejek pobłogosławienia broni może być używany razem z poksytoksyną. A cena jest 250 sz za fiolkę. Mam ich tylko sześć na składzie. Może jeszcze miksturę mądrości sowy, chce panien zakupić ? Przyda się coś na wzmocnienie ochrony przed ich dominującym spojrzeniem.
- I też ją muszę łyknąć? I ile za nią chcesz? - spytała Katrina, która w myślach już liczyła ile eliksirów ma i na co są oraz ile ich będzie musiała wypić. Na samą myśl o tym aż się wzdrygnęła.
- Eliskiry się pije.-stwierdził alchemik w odpowiedzi. Po czym spytał.- A jak masz na imię panienko?

- A jakieś różdżki? Bo w sumie nie wiem czy się tak opijać chcę. - rzekła Katrina pomijając milczeniem swe imię.
- Mam jeszcze... o właśnie. Eliksiry ukrycia przed nieumarłymi. Bardzo przydatne, choć... wampiry nie są aż tak głupie. Mimo to będziesz niewidoczna dla nich.- rzekł alchemik przeszukując półki. Po czym zerknął na dziewczynę. - Nie. Różdżek nie robię i nie sprzedaję. Jedynie eliksiry i... różne takie do picia i wąchania.
- To te krwawe wino wezmę wszystkie sześć fiolek. - stwierdziła Katrina i po zastanowieniu się dodała: - Sowiej mikstury nie chcę, mam różdżkę. Coś na niewidzialność też chyba. Po ile ona?
-Tanio. Pięćdziesiąt sztuk złota od fiolki.- rzekł w odpowiedzi alchemik.
- Poszukaj może coś jeszcze przydatnego mi znajdziesz. A wodę święconą? - spytała Katrina uśmiechając się do niego i dodając - Jako dobrej klientce co tyle fiolek kupuje chyba jakiś rabat mi dasz, albo coś w bonusie?

- Dobrej klientce... Też mi coś. - burknął alchemik, ale zadrżał pod jej wzrokiem i złowrogim błysku światła na oczku pierścienia.- Kilka fiolek ognia alchemicznego do tego wszystkiego, może być?
- Aaaaaa chętnie. A co z tą wodą święconą? - zgodziła się łaskawie dziewczyna.
- Mam wodę święconą, przeklętą, wodę prawa i chaosu. Ale w niewielkich ilościach.- odparł alchemik zdejmując trzy fiolki.- Kupuję u kapłanów. Sam jej nie wytwarzam.
- To może bardziej mi się opłaca u nich kupić, bo ty pewnie dorzucasz jakąś swoją cenę i zedrzesz ze mnie kasę do ostatniej sztuki złota. - zaczęła się zastanawiać na głos dziewczyna - Która z tych wód jeszcze mi się przyda dla tych wampirków? Tylko mnie nie okantuj, bo... - machnęła wymownie pierścieniem tuż przed jego nosem.
-Żadna.. chyba że coś przywołują.- drgnął nerwowo alchemik.-Gdzieżbym śmiał, pani. Hssssss...

- To po ile ta woda święcona i ile jej masz? I która z nich może mi się przydać do przywołania takiego wampirzego pomiotu? - Katrina doszła do wniosku, że może na takie przywołanie wampira będzie jednak im przydatne.
- Nie o tym mówię. Jeśli jest wśród nich mag, to pewnie przyzywa bestie... jak to mag.- stwierdził alchemik. - No i zapewne coś chaotycznego lub praworządnego. Na praworządne bestie, najlepsza jest woda chaosu, na chaotyczne woda prawa.
- Wezmę te sześć fiolek wina i tych na niewidzialność też sześć. Wody święconej ile masz i po ile? No i nie zapomnij tego obiecanego ognia alchemicznego dołączyć. - mruknęła dziewczyna zastanawiając się co jeszcze by tu zakupić.
-Tak jest, pani.- mruknął w odpowiedzi alchemik z dużym wigorem biorąc się za pakowanie jej zakupów.
- To po ile ta woda święcona?!- ryknęła głośniej Katrina, bo już któryś raz z kolei nie dostała odpowiedzi na swe pytanie i zaczęła tracić cierpliwość.
- 25 sztuk złota. Cena świątynna.- jęknął jakby został smagnięty biczem.
- A ile jej masz? - spytała już ciszej.
-Trzy. Nie trzymam jej zapasów.- syknął.
- Heh... marnie, ale niech będzie te trzy. - stwierdziła dziewczyna rozglądając się co by tu jeszcze sobie zakupić, po czym spojrzała na pakunek przygotowany przez alchemika i spytała:

- To co mi już zapakowałeś?
- Wszystko czego chciałaś, pani.- syknął alchemik.
- A ile tego ognia dodałeś? Mam nadzieję że nie jeden. - rzekła sięgając po złoto by mu zapłacić za zakupione eliksiry.
-Cztery.-odparł alchemik z wyraźną niechęcią względem dziewczyny.
- Dziękuję.... miło z twej strony. - podsumowała Katrina sięgając po jedną z fiolek i oglądając ją z uwagą:


- To to wino prawda? - spytała dla pewności.
-Tak.-rzekł alchemik mrużąc oczy lekko.
- Czyli dla pewności... mogę trochę wylać na ostrze, a resztę wypić i te bladolice paskudy będą miały podwójną niespodziankę jak mnie spotkają? - spytała chowając fiolkę spowrotem.
- Zdecydowanie, pani. - odparł alchemik, garbiąc się nieco.
- A może masz coś co sprawi, że taki osobnik zostanie sparaliżowany i zatrzymany w miejscu? - spytała Katrina odliczając monety by zapłacić za wybrane eliksiry.
-Na to wystarczy kołek w serce. Zwykły kołek wbity w ten organ sprawia, że wampir popada w odrętwienie. Fachowcy nazywają ten stan torporem.- rzekł alchemik z uśmiechem.-Za takiego wampira... hmm... znajdą się kupcy na niego.
- Oooo a ja zawsze myślałam, że jak mu się kołek w serce wbije to on się w proch rozleci, a tu proszę... odrętwieje i można z nim robić co się chce. Całe życie się człowiek uczy. Może mi polecisz sklep, w którym mogę nabyć te zwykłe kołki? Byle nie za daleko i by nie trzeba było ich zamawiać, tylko od razu zakupić. - rzekła Katrina podając mu odliczoną kwotę.
-Zależy jaki kołek i jak się go wbije. Najpierw musi być obezwładniony, albo przyszpilony do ziemi.- stwierdził alchemik i wzruszył ramionami.-Nikt nie sprzedaje coś, co można wystrugać po prostu. Najlepiej z osikowego drewna.

- Przecież nie będę tracić czasu na szukanie osikowego drewna i struganie. Może jakiegoś stolarza polecisz? Nie mam czasu na marnowanie. - dopytywała się dalej dziewczyna.
-To struganie kołków, a nie rzeźbienie w drewnie. Byle głupek to potrafi.- bryknął alchemik.-Nie potrzebujesz stolarza, tylko kogokolwiek co ma nóż, drewno i dużo wolnego czasu.
- Łatwo mówić, trudniej zrobić. - stwierdziła Katrina po czym zerknęła na niemłodego alchemika i uśmiechając się do niego spytała - Ty chyba głupkiem nie jesteś? I jakiś nóż posiadasz?
- Znajdziesz w porcie wielu nierobów.- burknął alchemik coraz bardziej poirytowany.
- Port zamknięty, jakieś wodne potwory do miasta z niego wypełzły i zamęt sieją. No cóż... to tyle na temat głupoty. - odrzekła dziewczyna zabierając zakupy. - Dziękuję za "dobre rady" i eliksiry. Dużo klientów życzę, choć uśmiech i milsze traktowanie zapewne bardziej by sprzyjało ich napływowi. - ruszyła w stronę drzwi zastanawiając się czy wystarczy jej kołek, który posiada czy lepiej poszukać tych nierobów w porcie.

Katrina wychodząc ze sklepu rozejrzała się w około i skierowała swe kroki do nowego portu w celach znalezienia kogoś kto by jej te kołki wystrugał. Znalazła w nim nudzącego się marynarza, dogadała się z nim i dając połowę zapłaty umówiła, na odbiór wystruganych kołków. Sama zaś udała się do świątyni aby dokupić jeszcze fiolek z wodą święconą. Jak wojna to wojna, im więcej amunicji tym większa szansa na wygraną. Nabywszy wodę święconą wróciła do portu i lżejsza o 120 sz wepchnęła do bagażu 12 kołków. Podziękowała marynarzowi i udała się do karczmy, gdzie na wyprawę przeciw wampirom szykowała się reszta wspóltowarzyszy. Podeszła do szynkarza i zapłaciła mu za wynajęcie pokoju, gdzie zaciągnęła pozostałych. Rozłożyła swoje zdobycze i zakupy mówiąc:
- To napewno nam się przyda do walki z tymi poczwarami. Proponuję by każdy zabrał sobie to co uważa, że mu się przyda.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline