Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2012, 19:27   #66
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Pochwały, podziękowania, zapłata. Wszystko zdawało się takie samo jak z Chuushinem, a jednak Sil nie czuła się nawet w połowie tak dumna z wykonanego zadania, jak z reguły. Stojąc w tym niegdyś szarym i pustym pomieszczeniu, przytłaczającym swoją surowością, zdała sobie sprawę, że już nigdy nic nie będzie takie samo. I nie chodziło tylko o wonne kadzidełka i eleganckie kwiaty brzoskwini i wiśni wyszyte na czarnym płótnie które pojawiły się na ścianach. Nie chodziło nawet o samą Asaito-san. Nguyen straciła przyjaciela, kogoś o statusie podobnym do brata, a na koniec okazało się, że jakimś niezrozumiałym dla niej sposobem pchnęła go w objęcia śmierci pozbawiając jednocześnie honoru. Zginęła dwójka jej podkomendnych. Trójka, jeśli doliczyć stojącego nad grobem Yuena, który zgodnie z umową, miał postąpić według własnej woli. A najgorszy ze wszystkich był oczywiście Ronin. Od samego początku wiedziała, że to nie oznacza nic dobrego. Co miała z nim niby zrobić? Zaraz po zdaniu raportu i, jakby się zdawało, szczerych słowach wdzięczności ze strony osoby, która wysłała ich na misję, Sil ukłoniła się i ruszyła do jadalni. Miała ochotę się napić, najlepiej sama. Pomyśleć nad tym jak się zachować. Rodzina mogłaby zaaprobować Oni... ugh, odpędziła tę myśl wychylając pierwszą porcję sake i odpalając fajkę. Dzisiaj nie będzie żałowała tytoniu.

W tym czasie, Onimaru snuł się bez celu po osadzie. Postanowił, zostać na jeszcze jedną noc. Był zbyt rozkojarzony żeby podróżować samotnie, a tutaj czuł się względnie bezpiecznie. Nie mógł zasnąć, czuł się nieswojo. Targały nim sprzeczne myśli i uczucia których nie pojmował. Usłyszał śmiech, przez okno w pobliskiej chacie. Ktoś wyraźnie świętował... to właściwie nie głupi pomysł, zalać wątpliwości sake i zapomnieć o wszystkim na chwilę. Skierował swoje kroki w stronę jadalni. Po chwili zobaczył strumień światła, wylewającego się z wejścia do izby. W jego nozdrza uderzył zapach ciepłej strawy, alkoholu i... goździków? Wszedł do środka niepewnie, rozglądając się po przyciemnionej sali. Jego uwagę przykuła postać, siedząca w rogu pomieszczenia. Pochylona nad czarką, odziana na czarno postać, której twarz była zakryta kaskadą czarnych jak noc włosów. Podszedł powoli, niepewny, ale pełny nadziei.
- Sil... -sama?

Podskoczyła jakby przestraszona i podniosła spojrzenie na stojącego nad nią mężczyznę. Zabawne, przecież tak mniej-więcej się poznali. Tylko, że wtedy to ona zabijała go wzrokiem, a on... on pewnie planował jej śmierć w myślach. Dziewczyna zaczesała włosy do tyłu nieświadomym gestem. Uśmiechnęła się starając ukryć choć trochę strapień.
- Oni-kun... - przesunęła się by zrobić roninowi miejsce obok siebie. Tyle z postanowienia “samotnego upijania się”. Bezklanowy ninja z trudem odpowiedział uśmiechem, po czym zajął miejsce u boku Małej Żmii. Zabawne, ostatnio jak tu byli, był pewien, że ich ewentualne spotkanie po misji, skończy się pojedynkiem na śmierć i życie. Teraz, nie wiedział, czy miał by dość siły, żeby sięgnąć po broń. Odsunął myśli na bok, gdy zdał sobie sprawę, że wpatruje się w swoją byłą dowodzącą od dłuższej chwili. Uśmiechnął się nerwowo, nie dając po sobie poznać, że na moment odpłynął. Jego twarz zrobiła się znowu poważna, gdy zobaczył smutek w jej oczach.

- Coś się stało? Wyglądasz na strapioną...- zapytał bez zastanowienia, w jego zwykle lekkodusznym głosie wyraźnie pobrzmiewała troska.
- Dlaczego odszedłeś od nas? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, wydając się w tej chwili po trochu nawet oburzona myślą, że ktoś może opuścić klan. To co dla niej było najważniejsze. Z tym, że teraz nie była zła. Obawiała się, że wkrótce i ona może nie mieć wyboru. Spojrzał na nią uważnie, zastanawiając się, jakie ma intencje. W jej oczach zobaczył tylko ciekawość.


- Dziękuję, że pytasz. - powiedział szczerze. Nikt nie zadawał takich pytań roninowi. Dla nikogo z jego byłego klanu nie miało to znaczenia, liczyło się tylko, że w ich oczach był zdrajcą.
- Dobrze, powiem Ci. - tak też zrobił. Opowiedział jej, o spisku, który uczynił jego ojca hininem, a tym samym całą jego rodzinę. O tym, jak wrogowie jego ojca wykorzystali to, by się go pozbyć, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Powiedział też o kochance swojego ojca, która zajęła się nim po jego śmierci, tylko po to, by paść pod ciosami zdradzieckich ostrzy nie wiele później. Następnie, zwierzył się z tego, jak musiał sobie radzić, nie chciany prze nikogo, pogardzany przez wszystkich. A ona słuchała uważnie. Początkowo nie wierząc, że ktoś może zostać tak dotkliwie pokrzywdzonym przez los. Życie chyba nie powinno być aż tak trudne.
- Nic mnie tam nie czekało, to była droga donikąd. Dlatego odszedłem.
Spuentował swoją opowieść i zamilkł. Zamrugała kilka razy, oczyszczając oczy i pozbywając się rzewnej miny, która niewątpliwie pojawiła się na jej twarzy. Wypuściła głośno powietrze.
- Właśnie to mnie trapi - powiedziała krótko, wypijając kolejną cierpką dawkę napoju pokory i zapomnienia - Gdybym chociaż miała wybór, ale nie... - oparła policzek na pięści i się gorzko uśmiechnęła patrząc Roninowi w oczy - ...ty musiałeś klęknąć na tej głupiej polance. Gdyby nie to, to dawno jedno z nas by nie żyło, a drugie nawet by nie tęskniło.
Onimaru uśmiechnął się szelmowsko do rozmówczyni, jak to miał w zwyczaju, kiedy coś wywinął. Dobrze pamiętał tamten dzień. Przyszło mu do głowy pytanie.
- Sil-sama, muszę Ci zadać pytanie... Dlaczego uwierzyłaś mi wtedy na słowo? Przecież jestem roninem, dobrze wiesz, że moje słowo jest nic nie warte. - zastanawiał się nad tym wcześniej. Wtedy myślał, że to dobra karma, że będzie mu łatwiej w ten sposób pozbyć się zagrożenia, jakim była Sil. Skorzystać z momentu jej niepewności.
- A dlaczego go dotrzymałeś? - zdała sobie sprawę, że znowu zamiast udzielić prostej odpowiedzi odwróciła kota ogonem. Przewróciła oczami, zdenerwowana na swoją głupotę i w pośpiechu dodała pierwszy powód, który był w miarę wiarygodny, a nie zdążyła wystarczająco szybko zatrzasnąć zębów - Jesteś zbyt przystojny, by ci nie wierzyć.
Ronin uniósł sugestywnie lewą brew w powątpiewającym geście.
- Naprawdę, Sil-sama, schlebiasz mi, ale wybacz, nie wierzę, że to był... jedyny powód.
Wychylił powoli czarkę, kupując w ten sposób trochę czasu. Napełnił ponownie oba naczynia. Nguyen westchnęła ciężko i spojrzała na niego jak na kogoś, kto zadał właśnie nie do końca mądre pytanie. I to dwa razy z rzędu. Chciała mu powiedzieć prosto z mostu, ale... po dwóch dniach znajomości rozmawiać o uczuciach? Wsparła głowę na jego ramieniu mając nadzieję uniknąć nagle krępującego zaglądania sobie w oczy. I tak dawno przeczytał wszystko, co do przeczytania w nich było. Pytanie tylko, czy umiał czytać ze zrozumieniem.
- Dokładnie znasz powód, więc dlaczego pytasz?

Wiedział od dawna o czym mówiła, ale do tej pory, nie dopuszczał do siebie myśli, że to może być prawda. Zdawało mu się to nie możliwe, nielogiczne, a jednak... nie mniej, chciał dowodu. Pragnął się przekonać, że to rzeczywistość. Spojrzał na profil dziewczyny, która od samego początku robiła jedynie uniki i delikatnie, zawadiacko podbił jej głowę na ramieniu. Zgodnie z oczekiwaniami Mała Żmijka nie tylko odtuliła się, ale także odwróciła w jego stronę, by wyrazić swój sprzeciw wobec takiego traktowania. Nie zdążyła tego uczynić, ponieważ szorstka ręka uniosła jej brodę ku górze, a następnie usta poczuły najsłodszy, najdłużej wyczekiwany pocałunek jakiego kiedykolwiek doświadczyła. Zaparło jej dech w piersiach. Dźwięki zgasły, wszystko dookoła przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Oprócz niego. To było zupełnie niesprawiedliwe, bo w tej chwili nawet klan zdawał się znacznie odleglejszy. Tak samo jak i etykieta, bo na pewno nie powinna całować się z (bezklanowym) nieznajomym w miejscu publicznym. A już z pewnością powinna się powstrzymać przed zarzucaniem ramion za kark, by utrudnić Roninowi przerwanie tej nowo odkrytej rozkoszy.


Choć jednak spędzenie wieczności w tym stanie było kuszącą opcją, chciał wyjaśnić kilka spraw. Delikatnie, acz pewnie odsunął jej ramiona od siebie. Otworzyła oczy. Zainteresowania, a przy tym z uroczo zaróżowionymi policzkami. Zadziwiające, że ta dziewczyna wyglądała na tak wiele różnych sposobów, wśród gamy zdarzeń jakie stanęły jej na drodze podczas tych dwóch dni. Ronin w zamyśleniu przesunął kciukiem po jej policzku.
- Sil, zostań ze mną - poprosił manipulując słowami jak tylko mógł, choć spodziewał się, że wojowniczka szybko przetworzy prośbę na działania i ich konsekwencje. Nie spodziewał się, jak wielką ulgę może przynieść widok czerwonych ust układających się w nieme “dobrze”.

 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 21-02-2012 o 01:00.
Eyriashka jest offline