W tym przypadku, pod pojęciem heroizmu miałem na myśli to, że BG, na początku są ciurami obozowymi/cieciami/chłopami, itd. z czego wynika, że na początek zajmują się ratowaniem Koziej Wólki przed zmutowaną mućką sołtysa. Później jednak mają zostać (jak dożyją, rzecz jasna) arycmagami/zabójcami demonów/fechmistrzami/itd a "skala" ich przygód obejmuje najczęściej właśnie owo ratowanie Imperium (albo chociaż prowincji czy jakieś metropolii) przed czymś-tam. Ba, w oficjalnych przygodach czytam, że to są kampanie dla "bohaterów zaczynowych, względni kończących drugą profesje" więc i tym jeszcze nie są.
IMO młotek jest nawet bardziej heroiczny od klasycznego DnD, bo co za heros co teoretycznie idzie zabić smoka, ale ma w plecaki trzy mikstury zmartwychwstania i tyle magicznych przedmiotów, ze to biedny gad powinien być chronimy przez greenpace, jako gatunek na wymarciu. Heroizm, tak jak ja go rozumiem i jaki moim skromnym zdaniem jest w młotku, to np. żołnierz, który zostaje przy rannym towarzyszu, walcząc np z trzema zwykłymi orkami. Względnie obrońca Imperium w lśniącej zbroi, który walczy z demonem, mimo, że wie, że tamten zarazi go mutacją, za którą "uratowani" spalą go na stosie.
Przyznam, że nie ma dużego doświadczenia w tym systemie. Znam też tylko drugą edycje, więc nie dotyczą mnie "naleciałości" z oryginału. Tym niemniej, jak wyobrażą sobie finałową scenę jakieś kampanii, to widzę np. Ostatnich dwóch pozostałych przy życiu herosów, którzy właśnie po epickiej walce zabili jakiegoś demona/czarnoksiężnika czy coś tam a jeden musi teraz zabić drugiego, bo przed swoim zgonem zły pan dorobił mu trzecia rękę i druga głowę wystającą z brzucha. W tle maszerujący z pochodniami chłopi, prowadzeni przez pana w szerokim kapeluszu. Będą walczyć, czy może kompan poprosi o cios litości? A może doświadczywszy czym jest owa "chwała" bohaterów, przejdzie na ciemna stronę mocy? A możne kompletnie zwariuje i zamkną go w psychiatryku, względnie strzeli sobie w łeb, aby nie zdychać powoli od prezentów Ojczulka Nurgle (każdy seting ma swego Świętego Mikołaja, hehehehe)? Jest heroik i epickość opowieści? Jest mrok i jesienne klimaty? Po co się ograniczać, jak można mieć oba.