Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2012, 10:15   #5
Jerdas
 
Jerdas's Avatar
 
Reputacja: 1 Jerdas nie jest za bardzo znanyJerdas nie jest za bardzo znany
- Dość tego! - Oskar huknął kuflem w stół i podniósł się z ławy - Nikt nigdzie nie jedzie! Nie możemy pozwolić sobie na stratę kolejnych ludzi. Jutro Neller odprawi nabożeństwo za zmarłych, by ich dusze bez przeszkód trafiły do dziedziny Kelemvora. I na tym koniec!

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=je8AfwFkxdI[/MEDIA]

Po tych słowach Solmyr przetoczył wzrok, po viseńskiej młodzieży, na chwilę zatrzymał się na Svenie, którego uśmiech i zaciśnięte pięści nie wskazywały na potulne słuchanie sołtysa. ~Będzie trzeba wybrać się do młyna.~ Wyszedł przed karczmę i usiadł na ławce. Spojrzał się na Sigrid, która obserwowała wychodzących ludzi, niektórzy rzucali niechętne spojrzenia w jej kierunku. Wsłuchał się w jej emocje, które wyrażały to samo co jej zachowanie – ciekawość. Po chwili zadumy, rozejrzał się i zobaczył jak Anna z Zuzą kierują się w kierunku bramy wiodącej do kryjówki bandy Svena. Spojrzał jeszcze na wychodzącą Eldę. Idź za Eldą, spotkamy się potem – powiedział do swojej łasicy, jednocześnie wysyłając jej obraz Eldy. Łasica podbiegła do zaklinaczki, która się do niej uśmiechnęła. Spojrzała się na Solmyra i wysłała mu smutne spojrzenie. Prawdopodobnie przeczuwała, że jutro raczej się nie spotkają. Wyruszył, za dziewczynami.

W piwnicy starego młyna nie było zbyt przyjemnie, jednak jemu to nie przeszkadzało. Jedyny dyskomfort jaki odczuwał wiązał się z tłumem, w jakim przyszło mu być, a do jakiego nie był przyzwyczajony. Wsłuchawszy płomiennego przemówienia Svena, nie podniósł ręki. Nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Kiedy usłyszał jak Sven mówi: Spotkamy się przed młynem jutro o świcie. Weźcie żarcie, wodę, jakąś broń i ruszamy! - Ulotnił się z młyna i ruszył w kierunku swojego domu.

Spojrzał na słońce, które szykowało się do zachodu. ~Nie mam dużo czasu.~ Poczuł się strasznie pusto kiedy uświadomił sobie, że nie ma żadnego kontaktu z Sigrid. Zatrzymał się, wziął kilka głębokich oddechów. Zaczął biec. Na szczęście tego dnia nie wykonywał żadnej pracy fizycznej, więc miał wielkie pokłady energii. W miarę jak zaczął zbliżać się do zewnętrznej osady odzyskiwał kontakt z Sigrid, a pustka którą czuł, zaczęła się wypełniać. Czuł podwójną radość - swoją i jej. Kiedy znalazł się w osadzie, słońce wydawało ostatnie tchnienie. Zziajany, napił się wody z beczki na deszczówkę, która stała przy jego chacie po czym usiadł, opierając się o nią, aby złapać oddech.

To był pierwszy raz kiedy całkowicie urwała mu się więź z Sigrid. Fakt zostawiał ją czasem pod opieką Eldy, jednak nigdy nie oddalał się na taką odległość. Nigdy więcej, szepnął po czym ją pogłaskał. Miał chwilę na przemyślenie całej sytuacji. Sigrid ułożyła się obok niego.

~To oczywiste, że wybiorę się wraz z nimi, nie zabronią mi tego. A nawet jeśli i tak pójdę za nim. Przecież mnie nie zabiją, mimo, że nie darzą mnie sympatią. Muszę się spakować. Mam czas, więc nie będę musiał biec. Jednak dziś się nie wyśpię.~ Wstał, spojrzał na rozgwieżdżone niebo. Córo Nocnego Nieba, dziś nie spotkasz mnie w swoim królestwie - powiedział przepraszającym tonem. Spojrzał na Sigrid. Musisz się najeść, nie wychodź z osady. Zabraniałem Ci tego, jednak jest to wyjątkowa sytuacja, możesz coś podwędzić. Z Damielem i tak mam na pieńku, więc nie krępuj się. Kiedy skończył przemowę, Sigrid czmychnęła w kierunku chaty Damiela, podekscytowana i wdzięczna.

Wkroczył do chaty, jego rodzice spali, wszedł do swojego pokoju. Pieczołowicie zaczął się pakować. Włożył do plecaka swój codzienny strój, na sobie zostawił tylko ochraniacze. Oraz ten lepszy, wytrzymalszy, który od biedy można nazwać strojem podróżnika. W sumie były do dwie pary spodni, dwie koszule i para butów. ~Na Bogów, pożyczyłem pułapki na ochronę osady, poprzednie się zepsuły.~ Westchnął i wsunął resztę rzeczy. To dołu plecaka przymocował rondel, który zwinął z kuchni matki oraz linę z hakiem - tę podwinął ojcu. ~Zorientuję się pewnie po tygodniu.~ Z boku przypiął futerał na mapy bądź inne pergaminy. U górze, na dwie sprzączki zapiął koc. Poprawił swoją chustę na głowie, pasy na biodrach oraz lepiej przymocował sakiewki. Z jednej wyjął sztukę złota. Wsunął sztylet i proce.

Założył plecak i załapał za swój kostur. Jestem gotowy. Powiedziawszy to, rzucił ostanie spojrzenie na swoją izdebkę i łóżko po czym wyszedł. Przywołał myślami Sigrid, podszedł pod dom Eldy i Damiela, i rzucił pod ich próg wcześniej wyjętą monetę. Kucnął, rzucił w kierunku łasicy krótkie Wskakuj! - ta skoczyła między koc a jego szyję, zwinęła się w kłębek i ruszyli w kierunku młyna.

Dopóty wstrzymywał swoje myśli dopóki nie wyczuł, iż Sigrid zasnęła.

~Czekałem na tą wyprawę, od kiedy umarł mój brat, wtedy poczułem, że jestem inny. Jednak losie, czemuś sprawił, że mój początek podróży, zacznie się z ludźmi z którymi się nie rozumiem. Znam ich, jednak nie wychowywałem się z nimi a obok nich. Czy jestem inny? Co we mnie siedzi? Uczyłem się i obserwowałem chyba najcudowniejszych ludzi w Visenie. Obdarzyłem ich tym samym czym oni mnie. Szacunkiem, sympatią, może nawet przyjaźnią. Jednak nie jestem pewny czy się rozumieliśmy. Księżycowa Pani, Mistyczna Wieszczko, powiedz mi, co mnie czeka? Jaką rolę odegram w tej wyprawie? Jak mam postępować? Czy oni mnie zaakceptują?~

Myśli Solmyra krążyły w kierunkach przyszłości wymieszanej z niepewnością. Gdzieś w głębi znajdowała się obawa o los wioski i jego przyszłych współtowarzyszy. Jedno wiedział na pewno. Czyni dobrze. Ma wiarę, ma nadzieję, ma Sigrid. Jest w stanie sobie poradzić, nie jest dwunastolatkiem, choć dopiero wszedł w dorosłość to umie już to i owo. Kiedy uświadomił sobie te prawdy w jego sercu zapanował spokój. Zbliżał się do młyna.

Zobaczył przy nim Etroma, którego Sven wytypował i Jarleda, który zrobił to samo co on sam zamierzał – wyruszyć na gapę. Zanim go zauważyli przez myśl przemknął mu żal – nie pożegnał się. Zbliżył się do nich, jednak kiedy spojrzeli się na niego, delikatnie ściągnął plecak. Łasica przebudziła się - uspokoił ją myślami i ułożył na dobytku który ze sobą zabrał.
Złapał za kostur, wyprostował się.


Kiedy nawiązał kontakt wzrokowy z Etromem i Jarledem, lekko im się skłonił. Nie bardzo wiedział, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Wydawało mu się, że wszystko jest jasne i nie trzeba do tego komentarza.
 
Jerdas jest offline