Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2012, 10:59   #66
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Albert, Detlef, Knut, Mordrin ***

Łowca zignorował porady Mordrina, o tym jak dobrze zachowywać się w towarzystwie. Jak także i inne bezpośrednie zwroty do niego. Widocznie i sam uznał, że nie ma co zaogniać sytuacji, dostrzegłszy zamiar współpracy.

Nie odezwał się już do nich, ani słowem. Oni za to, bez problemu utwierdzili się w przekonaniu, że łowca wykorzystywał to iż w zaledwie stuosobowej wiosce, był praktycznie ponad wszelkim prawem. Mieszkańcy z którymi przebywał, byli pewnie tak zastraszeni, że robili wszystko, byle by nie zostać posądzonym o współpracę z mrocznymi bogami. I do tego sam Ludwig Kreibich się nad wyraz przyzwyczaił.

Kreibich polecił jednemu pomocnikowi zająć się rannym i odprowadzić do wioski. A pozostałym dwóm ‘eskortę’ nowoprzybyłych. Nie da się ukryć Heisenburg nie przywitał Bohaterów Taugegeberg z otwartymi rękami.

Ludwig zaprowadził ich do swoje domu. Znajdował się on niedaleko palisady, więc nie byli w stanie dostrzec zbyt wielu szczegółów wioski do której przybyli. Po dotarciu do środka, zostali zaprowadzeni najprawdopodobniej w stronę piwnicy. Gdy zeszli na dół łowca zatrzymał się i usłyszeli ostateczne, zdecydowane wezwanie do oddania broni . Ludwig stał przed nimi, przed drzwiami wejściowymi do jakiegoś pomieszczenia. Za nimi stało dwóch jego pomocników. Z tego co już zauważyli, to łowca sprzeciwu nie znosił, a ton z jakim teraz mówił z pewnością nie był proszący.



*** Melissandra, Zebedeusz ***

W końcu, po krótkiej gimnastyce, i oni dotarli do granic Heisenburgu. Ustaliwszy za kogo się podadzą, szli w kierunku karczmy, ciekawi też, jak pozostali towarzysze tu dotarli. Do wsi, weszli za rannym mężczyzną, któremu pomagał iść inny człek. W końcu ich jednak minęli. Zaskoczyło ich, iż dostrzegli znany im wóz i konia, na którym pokonali większość drogi. Dziwne było to, że nie znajdowały się one przy karczmie, tylko przy pewnym budynku niedaleko palisady. Do tego razem, a przecież mieli wkroczyć osobno.

Para jednak trzymała się planu. Szli dalej przed siebie. Dochodząc na mały, miejscowy plac, przypadkiem dostrzegli, stojący niedaleko, spalony budynek. Znowu na samym placu, na wietrze powiewali sobie…dwaj wisielcy. Najwidoczniej wiszący dla przestrogi innym.

W końcu znaleźli i karczmę, zwała się ‘Wesoły Kubeł’. Jedyna karczma tutaj. Wypytawszy się o ceny i wolne pokoje, dowiedzieli się, że mogą bez problemu się w niej zatrzymać. Karczmarz wydawał się bardzo przyjemny, był on niziołkiem imieniem Thomas. Sama karczma tętniła życiem, patrząc na ilość osób będącą tu w środku, widać było, że było to centrum wszelkich spotkań mieszkańców Heisenburgu.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 21-02-2012 o 13:00.
AJT jest offline