Rosalinda rozejrzała się po ich „obejściu”. Oczywiście, warunki były spartańskie i w niczym nie przypominały tych, do których Rosalinda przywykła. Była jednak elastyczną osobą i potrafiła się odnaleźć w róznych okolicznościach.
Zatrzymała posłańca Lamberta - Znajdźcie mi, proszę, jakąś dziewczynę na służącą – powiedziała, uśmiechając się do mężczyzny – Wiem, że nie zajmujecie się takimi drobiazgami, ale liczę na waszą pomoc.
Nie szkodziło jej spróbować, jeśli nie on, to na pewno tamta kobieta z portu kogoś jej poleci.
Jej towarzyszki opuściły ją, pozwalająca na spokojne zapoznanie się z otoczeniem. Przynajmniej było tu sporo miejsca nie śmierdziało jak na statku.
Rosalinda bez pośpiechu wybrała najlepszą izbę, a resztę popołudnia wykorzystała na odświeżenie się i rozstawienie swoich rzeczy. Wyglądało na to, ze na razie tutaj będzie jej dom.
Posłaniec de Gotta stawił się, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi. Rosalinda poszła za nim i po kilku chwilach marszu stała przed Wicekrólem.
Skłoniła się z szacunkiem - Dziękuję, że znaleźliście dla mnie czas – powiedziała.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |