Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2012, 13:53   #77
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Ylllaatris przysłuchiwała się wymianie zdań miedzy czarodziejem a służką z zainteresowaniem. A na słowo “najemnik” stała się jeszcze bardziej czujna. Wprawdzie szansa na to, że mogli to być najemnicy, których szukali była marana, ale grzechem byłoby niesprawdzenie tego. Kapłanka wyszukała w tłumie Dotesa. Ruchem głowy przywołała go do siebie.
- Widzisz tą dwójkę tam?? - Oczami wskazała na opuszczającą salę dwójkę. Ochroniarz przytaknął. - To jakaś służka di Grizz. - Służka Sune pociągnęła w miedzy czasie mężczyznę w kierunku wyjścia. Dzięki temu mogli spokojnie porozmawiać i śledzić owego maga.
- A ten z nią to jakiś mag. Najemnik. - Dalej szeptała do swojego ochroniarza. - Podsłuchałam przypadkiem ich rozmowę. Może to są szukani przez nas najemnicy?? - Wraz twarzy Dotesa powiedział jej, ze on nie tak do końca orientuje się o czym ona mówi. Więc Yllaatris musiała mu opowiedzieć o ich wcześniejszym spotkaniu z najemnikami koło świątyni Ilmatera i o podejrzeniach jakie mieli w stosunków do owych zbirów. Nie omieszkała również wspomnieć o związku najemników i di Grizzy. Nie wspominała oczywiście, ze nie za bardzo mają dowody na takową współpracę. Ale tym już ochroniarza, w mniemaniu Yllaatris, głowy sobie zaprzątać nie powinien.
Ich wyjście z balu, czy nawet udanie się do ogrodu nie wzbudziło jakiejś większej sensacji. Wszak większość gości gdzieś się rozpłynąć już zdążyła. Nie mniej jednak ogród nie był taki popularny, co było trochę im nie na rękę. Wśród większej ilości par mogliby się łatwiej ukryć. Ale niestety. W zasadzie byli tylko oni i śledzeni przez nich mag i służka.
Pewnie w innych okolicznościach kapłana Sune podziwiałaby ogród i pewnie zastanawiałby się co możnaby byłoby ewentualnie przenieść do swojego ogrodu. Albo jakby to było gdyby zakupić sobie taką podmiejską posiadłość, zamiast gnieździć się w kamienicy w mieście.
nie mniej jednak w tych jakże przepięknych okolicznościach przyrody Yllaatris nie miała na to czasu, więc nie podziwiała ogrodu lady di Grizz. Co było tylko stratą dla niej samej, gdyż ogród był naprawdę piękny i zadbany. Widać właścicielka posiadłości lub jej poprzednicy włożyli dużo wysiłku w to aby tak ukształtować przyrodę.

Jakoś udało się dotrzeć niezauważonym przez śledzonych do altany o której wspominał mag. Yllaatris i Dotes ukryci za jakimś krzewem obserwowali jak najemnik uprzednio jakoś skłoniwszy służkę do zamknięcia oczu najordynarniej w świecie ogłusza ją uderzeniem w głowę. To jednak był dopiero przedsmak tego co czarodziej chciał biednej, głupiutkiej dziewce zgotować. Gdy tylko dziewoja padła nieprzytomna na ziemię Edwin rozpoczął pokaz swojego kunsztu, chociaż zapewne nie zdawał sobie sprawy, że ma widownię.



Yllaatris aż cichutko jęknęła gdy stwór zmaterializował się tuz obok maga. Dontes natomiast zaklął cicho pod nosem. Co nie wróżyło nic dobrego.
Kapłanka wpadła na jakże genialny pomysł. Najprościej było uśpić maga. Przy niewielkiej pomocy swojej patronki, a właściwie wielkiej. Czymże byłby kapłan pozbawiony patronatu swego bóstwa?? Yllaatris mogła liczyć na przychylność Sune, o czym kobieta przekonała się już niejednokrotnie.
Modlitwa z prośba o wsparcie i błogosławieństwo. Chwila skupienia i … najemnik powinien był paś uśpiony.
Niestety tym razem nie podziałało.
Yllaatris zaklęła pod nosem. Nie było czasu się zastawiać co dalej z tym fantem zrobić. Czar kapłanki musiał wytrącić maga z równowagi i odwrócić jego uwagę od nieszczęsnej, głupiutkiej służki. To była szansa dla bożej służki. Ale tym razem trzeba było ręcznie wyeliminować przeciwnika.
Yllaatris chwyciła więc dość grubą gałąź, która szczęśliwie leżała nieopodal i z całej siły uderzyła maga w głowę. Potem drugi raz. Za trzecim razem nie trafiła już na nic, gdyż najemnik osunął się na ziemię. Czasami zwykły cios czymś ciężkim w głowę jest w stanie lepiej wyeliminować czarnoksiężnika z gry niż jakikolwiek, nawet najzmyślniejszy czar.

Radość kapłanki nie trwałą długo. Do pokonania pozostałą jeszcze zjawa przyzwana przez Edwina. Z tym mogło być gorzej. Wprawdzie Dotesowie jakoś udawało się związać walką wroga, ale bez wsparcia mógłby jednak tego starcia nie wygrać. I to wsparcie przydałoby się dość szybko, gdyż ochroniarz przechodził właśnie do defensywy.

Yllaatris upewniła się tylko, że Edwin nie ocknie się szybko, dziewczyną później mogła się zająć.
Skupienie się w takiej sytuacji do łatwych nie należało. Ba, okazała się nawet niezwykle trudne. Główną przeszkoda była oczywiście walka jak toczyła się nieopodal, a w której kapłanka miał wspomóc swojego towarzysza. A nie mogła tego zrobić, gdyż nie mogła się skupić. A skupić się nie mogła, bo widziała jak jej towarzysz przegrywa. I tak błędne koło się zamykało.
Dotes kilkakrotnie ponaglił Yllaatris, żeby ta jakoś mu pomogła, co wcale nie sprzyjało temu.
Jednak walka z demonami czy innymi upiorami nie była tym czym Yllaatris się na co dzień zajmowała.
W końcu jednak, po dłuższej chwili kapłanka była zdolna do zaczerpnięcia odrobiny mocy od swojej bogini. Dzięki czemu mogła wspomóc walczącego wojownika. Ich wspólny atak zdołał przerwać dobrą passe monstrum zawezwanego przez nieprzytomnego Edwiana.
Zraniony stwór wpadł w furię i zacieklej atakował. Jednak błogosławieństwa najpiękniejszej z bogiń Faerûnu, które spłynęły na Dotesa przy pomocy wiernej służki Pani Miłości, sprawiły że tym razem to demon przeszedł do defensywy. A wkrótce został pokonany.
Z tego szczęścia Yllaatris aż uściskała i wycałowała wymęczonego walką ochroniarza.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline