Tomas wychodząc z pomieszczenia, jako ostatni poprawił nieco spodnie, które pod ciężarem sztyletów i innych rzeczy zjeżdżają mu na biodra, zawieszając się na szerokim pokaźnym pasie z dużą klamrą. Wyciągnął jeden motylkowy sztylet z piękną rękojeścią w kształcie małej kulki, na której roiło się od pięknych żłobień, które układały się w chaotyczną całość. Lecz widniał na nim jeszcze wygrawerowany znak, przedstawiał on literę "R", jak Russ.
Tomas zrobił parę kroków do przodu. Po czym nagle się zatrzymał .
- Przepraszam na chwilę, dogonię was. Zostawiłem kapelusz.
Po tych słowach szybko wrócił do biblioteki gdzie został tylko Sven, który sprawdzał kolejny regał z księgami. Nie przeszkadzając podszedł do krzesła, na którym siedział i wziął zarzucony na niego kapelusz w dłonie. Już chciał zarzucić go na głowę, lecz w net się upomniał. Popatrzył na kapelusz, otrzepał go i ruszył do wyjścia by dogonić towarzyszy. Dalej szedł za nimi nie oddalając się na krok.