Rosalinda podziękowała skinieniem głowy i usiadła.
Poczekała, aż sekretarz wyjdzie. - Król martwi się o was, panie – powiedziała – docenia wasze zasługi, ale wieści o waszym stanie zdrowia docierają do niego i wprawiają go w smutek. Wieści nie przesadzone, jak widzę- przesunęła spojrzeniem po jego wychudzonej sylwetce. – Nie trzeba być medykiem, żeby zorientować się, że już niedługo naszemu panu służyć będziecie w stanie. Medycznie wam nie pomogę, nie znam się na tym. Ale mogę pomóc w innych sprawach, tutaj, na miejscu. - Króla martwi nie tylko wasze zdrowie. Plotki mówią rozprzężeniu w kolonii – którego, aby być szczerą, nie zauważyłam, ale dopiero kilka godzin tu jestem. Rozrost osady poza palisadę wydaje się nierozsądny, na ile mogę to osadzić. - Jeszcze jedna sprawa… niezręcznie mi o tym mówić, ale sami wspomnieliście o pogrzebie, panie. Co po nim będzie? Kto zarząd przejmie? - Plotki mówią, że wasza ręka nie jest już tak silna jak kiedyś. I tu pomóc mogę. Oferuje moje świeże spojrzenie. Osoba z zewnątrz potrafi zobaczyć więcej, niż ktoś, kto uwikłany jest w sytuację. Potrafię rozmawiać z ludźmi, wiem, kiedy kłamią, rozpoznaje nastroje. Rozwiązuję problemy. Rozporządzajcie mną. Jestem na wasze usługi.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |