Alan
Już miał wejść, gdy w ostatniej chwili odwrócił się do grubasa zdobywając się na szczerość. Aż tu nagle dostając tarczą znalazł się na ulicy. Słowa zamarły w ustach, wypowiedzenie ich nie miało już sensu, pomyślał więc tylko.
- Nie zasługujesz na tą księgę, nigdy do ciebie nie wróci. Nie jesteś uczciwym człowiekiem. Dlatego prędzej zniszczę ją, niż ci ją przyniosę ty zapchlony knurze. - Wtedy dopiero poczuł się lepiej, podniósł brelok z ziemi, schował do kieszeni i rozejrzał się dookoła. Zapalił latarkę trzymaną w ręku i przeczesał teren szerokim snopem białego światła. Zobaczył dziewczynę wychodzącą zza rogu. Na jej pytanie spojrzał po sobie, a następnie na Blackera i znowu zwrócił wzrok ku dziewczynie.
Obserwując dalej otoczenie z nadzieją, że są dalej w tym samym świecie i mieście szedł powoli w jej stronę. - A wyglądamy na takich, co by się zgubili? – zapytał z uśmiechem udając, że nic się nie stało. – Właściwie to zgubiliśmy książkę, nie widziałaś tu jakiejś przypadkiem? – skupił wzrok na jej twarzy i głosie próbując odczytać z nich emocje i prawdę. |