Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2012, 10:56   #68
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Ty masz swoją drogę. Ja mam swoją. Jeśli chodzi o właściwą drogę, poprawną drogę, jedyną drogę, taka nie istnieje.

- Rozumiem, że Twoi przełożeni nadal nie wiedzą o tym, co dzieje się za ich plecami?
- Nic a nic. Są oślepieni swoją arogancją i poczuciem władzy. Zbyt zajęci potrząsaniem sznurkami Koalicji Lotosu, aby zdawać sobie sprawę, że ktoś powoli przecina ich własne. A czy na Twoim końcu wszystko przebiega zgodnie z tym, co zamierzyłyśmy? Te niepokoje na terenie Heigenchou były...

Srebrnowłosej nie dano możliwości w pełni wyjawić swoich lęków odnośnie przeprowadzanych machinacji, ponieważ kobieta w metalowej masce natychmiast przerwała wypowiedź wzgardliwym machnięciem ręki. Dając jednoznaczny sygnał do zamknięcia ust na kłódkę. Asaito Chikako, która dla swoich shinobi stanowiła fizyczną formę słów ‘władza’ i ‘determinacja’, opuściła pokornie barwne spojrzenie fiołkowych oczu. Jakby sama była zaledwie uniżoną służącą, albo zatrwożoną, najmłodszą przedstawicielką rodu, dostosowującą się z najwyższą dozą pokory do woli starszych. Widocznie zadowolona z tej oznaki potulności, zamaskowana uznała, że istotnie, wypada udzielić wyjaśnień.
- To fakt. Były. Ale już ich nie ma. Poprzedni plan nadal obowiązuje. Co zabawniejsze, przypadkowa śmierć jednej z wysłanych przez Ciebie osób także okazała się zdarzeniem niosącym ze sobą sporo korzyści. Nasz dobry znajomy z Klanu Żelaza był więcej niż rad, dowiadując się o śmierci dziewczyny. Jego apetyt na zemstę został zaspokojony, a my zyskałyśmy przychylność osoby u samego szczytu łańcucha dowództwa. Wciąż bawi mnie to, jak bardzo uśmiechają się do nas Fortuny. Ha!
Kobieta ukrywająca swoją twarz za płatem metalu zaśmiała się, ale bardziej teatralnie niż szczerze. Jakby chciała przekonać samą siebie, że święcie wierzy w wygłoszony monolog. Albo, że jeśli wystarczająco długo będzie to powtarzać, słowa w końcu nabiorą większej wagi w rzeczywistym świecie. Para fiołków odbijających światło pojedynczej świeczki w ciasnej komnacie, uniosła się.
- Znam ten błysk w twych oczach, siostro. Masz do mnie dalsze pytania. Pytaj, więc.
- A ta druga śmierć? Kurogane Iori? Twój list nie był zbyt jasny odnośnie tego, co go spotkało.



Chociaż przywódczyni Ukrytej Wioski sprawnie i szybko skorzystała z luki, jaką wypatrzyła w obronie swojej koleżanki, natychmiast pożałowała tej decyzji. Odruchowo odchyliła się do tyłu, jakby ta druga miała ją zaraz ugryźć! Twardy stop ani trochę nie pomagał w ukryciu istnej burzy emocji, która przewinęła się przez wizaż Pani Dziewięciu Cynobrowych Sieci na samą wzmiankę imienia tego skundlonego bękarta, który kosztował ją parę dni temu tak wiele zdrowia. A może przede wszystkim, chwilowo roztrzaskał jej samoopanowanie na drobne kawałeczki. Zdziwienie, agresja, wspomnienie bolesnej śmierci antagonisty, błogie zadowolenie, ukojenie. Mętlik! Nieład! Chikako musiała postawić kolejny krok bardzo ostrożnie. Mruknięcie było wszystkim, co wykrzesała z siebie na tę chwilę. Ponaglona w ten sposób, zagadkowa Shinobi z Miasta Równin, otrząsnęła się.
- Był niebezpiecznym ekstremistą, który mógł przyczynić się nie tylko do upadku naszej organizacji, ale także i do śmierci wszystkich ninja w Cesarstwie. Podjęłam działania, które uznałam za słuszne.
- A nie takie, jakie wymusiły na Tobie stresująca chwila oraz negatywne emocje?
- Zważaj na słowa, siostro! Twoje wypowiedzi ocierają się niebezpiecznie o brak szacunku!


Boleśnie ukłuta tak oczywistą szpilą, Pani Sieci natychmiast przybrała kapotę zdystansowanego profesjonalizmu. Przedstawicielka rodu Asaito uśmiechnęła się iście niewinnie, promieniując wręcz przesłanką nieszczerych przeprosin. Potencjalna osoba obserwująca z boku tę wymianę zdań, miałaby poważne problemy z oceną, która z kobiet dzierży prym w konwersacji. Oczywistym wydawało się, że zamaskowana jest starsza stopniem, ale z dozą cierpliwości, ta drobniejsza mogłaby owinąć ją sobie wokół małego palca. Gdyby zaistniała taka konieczność. Pazurzaste dłonie przesunęły po słomianej macie czarną kopertkę. Te o smukłej, mlecznobiałej skórze natychmiast ją otworzyły.
- Lunatyków jego pokroju może być więcej. Oto lista osób, które dla mnie sprawdzisz. Pierwszym na liście jest niejaki Akira z Klanu Chwytających Cieni. Jeśli nasze przypuszczenia się potwierdzą…
- Zostanie skierowany przez Wioskę na misję niezwykłej wagi i po nim także zaginie wszelki słuch.

Dokończyła swoim aksamitnym głosem Asaito Chikako, nie siląc się na zbędne metafory ani barwne opisy. Ot po prostu, wykwitł przed nimi kolejny problem, którego trzeba się pozbyć dla większego dobra wszystkich wojowników cienia. Cynobrowa Niewiasta przytaknęła z aprobatą.
- Wysnułaś szybki i rzeczowy wniosek. Twoja zdolność do idealnego równoważenia celnej obrazy z taktyczną wnikliwością sprawia, że nie mogę długo pozostawać na Ciebie zagniewana.
- Dziękuję siostro. Twoje ciepłe słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą.
- W korespondencji zwrotnej wspomniałaś o pomniejszych problemach w Wiosce?

Znudzona łaszeniem się, ninja z Heigenchou przekierowała konwersację na inne tory.

Dziewczyna o włosach chwytających światło księżyca zaczęła nabijać fajkę mieszanką rozmaitych ziół. Robiąc to, uwolniła z siebie cichutki chichot, który nijak nie pasował do tak poważnej konwersacji.
- To bardziej ciekawostka, niż problem. Kuriozum. Nic, co by nam zagrażało.
- Przestań zachowywać się jak nastoletnia trzpiotka i przejdź do rzeczy!

Tym razem to ta mniejsza łypnęła na partnerkę w konwersacji tak ponuro i zmierźle, że tamta odczuła dreszcz wspinający się po jej plecach. Wyraźnie nie lubiła, gdy ktoś posiłkował się argumentami dotyczącymi wieku. Nie mniej jednak, Cynobrowa Pani nie dała poznać po sobie zmieszania, utrzymując swoją wiodącą pozycję. Nawet łupnęła wyczekująco jedną z metalowych ozdób. Asaito wyzwoliła z siebie przeciągłe westchnienie i skapitulowała. Nie miała zbytniej ochoty na sprzeczki.
- Mój poprzednik, Chuushin Gurasu, wyznaczył do tego zadania szóstkę osób. Nie licząc jednego, wszyscy ninja wysłani na pomoc panu Neitaki są albo martwi albo uznani za zaginionych.
- Jak to? Ktoś ich przechwycił w drodze powrotnej?! Mówiłaś, że Mistrzowie Klanu nic nie… (!)
- Nie, nie. Spokojnie! To zwykły przypadek. Kaprys losu, jeśli wolisz. Lepiej ode mnie wiesz, co spotkało pierwszą dwójkę. Po powrocie, Nguyen Sil zdała mi raport… następnie, co mnie bardzo zdziwiło, poprosiła abym porozmawiała z drugim dowodzącym oddziału - Yuenem Biao.

Zaciekawiona nietypowym kierunkiem jaki obiera ta opowiastka, Pani Dziewięciu Cynobrowych Sieci powstrzymała kreację teorii spiskowych w zarodku i poczęła wsłuchiwać się dokładniej w to, co miała jej do przekazania siostra. Opowiadająca przyjęła to wyraźną ulgą. Paranoja była dobra, ale tylko jeśli odpowiednio się ją dawkowało. A to nie zawsze pokrywało się z zachowaniem zamaskowanej.
- Nieco o nim słyszałam, podobno jest wybitnym szermierzem, znającym od podszewki dwa style.
- Tak. Był wybitnym szermierzem. Ale nie wybiegajmy zbyt daleko naprzód. Jak się dowiedziałam od Nguyen, chłopiec miewał regularne wahania nastrojów. W drugi dzień misji popadł w depresję, która pogłębiała się coraz bardziej i bardziej. Aktywnie rozważał samobójstwo, aby oczyścić swój honor.
- Oczyścić swój honor. Czy byłaś w stanie ustalić, w jaki sposób ten został splamiony?
- Chcąc go przywołać do porządku, Kąsająca Żmija użyła względem niego niewłaściwego tytułu.

Nastała chwila ciszy. Gdzieś za oknem można było usłyszeć delikatne cykanie świerszczy.

- Zatrzymaj się na chwilkę, proszę. Chcę się upewnić, że niczego nie pomyliłam. Yuen Biao chciał rozpruć swoje wnętrzności, bo jego współ-dowodząca, Nguyen Sil, zwróciła mu uwagę, że zachowuje się jak naburmuszone dziecko? Nie jestem wtajemniczona odnośnie jego pochodzenia. Kim on był? Znamienitym synem jednego z Cesarskich Namiestników? Wychowankiem sławnego generała?
- Z tego co zasłyszałam, zwykłym przybłędą odnalezionym przez prostego rzemieślnika. Następnie trafił do klasztoru, jak większość Strażników Równowagi, gdzie otrzymał swoje szkolenie.

Przybyła z Heigenchou opuściła głowę i zmarszczyła wyregulowane brwi. Siedząca zaraz naprzeciw konspiratorka musiała z niej drwić, inna możliwość po prostu nie istniała! Nabrała powietrza w płuca, żeby zaprotestować, jednak Asaito Chikako, widząc co się święci, zareagowała pierwsza.
- Przysięgam, że mówię prawdę. Niech Kami-sama zabije mnie na miejscu, jeśli jest inaczej.
-… kilkanaście lat treningu. Uczenia się subtelnej manipulacji Chi. Taktyk grupowych! A on pragnie się uśmiercić po czymś takim? Nawet nie dla dobra swojego Klanu, czy Sojuszu? Uszom nie wierzę! Co za egocentryzm i parszywa samolubność! Jestem zdegustowana, absolutnie zde-gu-sto-wa-na!

Wybuch współ-kolaborantki uchodził w jej oczach za bardzo zabawny, ale dziewczyna o włosach ze srebra nie była sadystką. Nie kiedy nie wymagało tego od niej dobro Koalicji. Po prawdzie, to bardzo współczuła podkomendnym Pani o Złotej Twarzy. Oni musieli pewnie słuchać tego bez ustanku.
- Jesteśmy ninja. Ninja, nie wojownikami Cesarza! W oczach wszystkich innych klas uchodzimy za nie-ludźi! Zabijamy bez wahania, trując, zdradzając, atakując po kilku na jednego! Liczy się tylko przynależność i to żeby jak najefektywniej spożytkować dla Klanu swoje istnienie! Nawet jeśli całkowicie odjęło mu rozum, powinien dążyć do konfrontacji, nie zaś podkulać ogon!
Jej szał był jak wulkan, który rozpoczął przydługą historię tego wspaniałego imperium. Zawierał też w sobie spore pokłady hipokryzji, bo przecież ona działała przeciw woli Klanowych Mistrzów.
- Odetchnij… czy już lepiej? Prawy gniew Cię opuścił, siostro?
- Ja… tak. Wybacz, to uniesienie. Co się wydarzyło po tym, jak odbyłaś z nim ową rozmowę?
- Zakończył misję, dałam mu wolną rękę do podejmowania decyzji. Zabił się następnego dnia. Przywdział nawet odpowiednie do ceremoniału szaty. Niestety, nie udało mu się znaleźć sekundanta w Wiosce. Może nie próbował, obawiając się, że bardziej uziemieni w rzeczywistości ninja doniosą mi o tym, co zamierza. A ja go powstrzymam. Ciężko rozszyfrować jego zamysły.



Odziana w karmazyn wstała, kręcąc głową. To co usłyszała, skutecznie zniechęciło ją do ciągnięcia konwersacji dalej. Następnie podeszła do jednego z okien. Szczęśliwie, kolor jej twarzy powoli stawał się inny od tego noszonych przez nią szat. Chikako także powstała i czyniąc bose kroki dołączyła do rozmówczyni. Stały tak chwilkę, wpatrzone w księżyc i gwiazdy. Noc działała naprawdę kojąco.
- Daje nam to połowę. Co z drugim Herbalistą oraz Żmiją i Roninem?
- Herbalista jest tym rodzynkiem, o którym Ci wspomniałam. Natomiast Nguyen opuściła nasz obóz z Bezklanowcem. Nie prosząc mnie o zgodę na jakkolwiek wyprawę i nie udzielając żadnych wyjaśnień.
- To nie czyni z nich ani martwych ani zaginionych. Przynajmniej jeszcze nie. Co knujesz, Chikako?

Odpowiedział jej uśmiech który z taktem, szacunkiem i godnością nie miał nic wspólnego. Kojarzył się raczej ze sprośnymi żartami oraz niesfornymi dziećmi, lubującymi się w wyszukanych psikusach.
- Powiedzmy, że w swojej lekkomyślności i trzpiotowatości zawieruszyłam gdzieś ich list gończy oraz moje kondolencje dla Klanu Kąsających Węży. Będę musiała zająć się tym później, jeśli nie zapomnę. Nie patrz na mnie w ten sposób! Przecież doskonale wiesz, jaka bywam zapracowana od kiedy zostałam Mistrzynią Wioski! Urwanie głowy! Tyle obowiązków, nigdy czasu dla siebie!
Ku niememu zdziwieniu młodszej, która nader pewnie oczekiwała kolejnego, przepełnionego furią monologu o wartościach, ta starsza położyła prawą dłoń na jej głowie i delikatnie ją pogładziła.
- Widzisz? Wcale nie jesteś taka zimna i bezduszna, na jaką się kreujesz, Chikako-chan. Mogłabyś jeszcze ubierać się ładniej. Wtedy Twoja starsza siostra nie musiałaby się za Ciebie wstydzić.
Warkot. Białe jak śnieg policzki zaróżowiły się w irytacji, zaś izbę wypełnił śmiech Cynobrowej Pani.

- - Koniec - -
 
Highlander jest offline