Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2012, 09:17   #10
Eillif
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Eillif otworzyła swoje wielkie, zielone oczy. Było jeszcze ciemno. Wyjrzała przez okno.
~ Ciemno, nikogo nie ma, i bardzo dobrze. Wyjdę cicho i niespostrzeżenie. Nie chcę się z nikim żegnać, udawać, ze będzie mi kogoś brakować, a tym bardziej tłumaczyć się. To taki mały sekret. A sekret, aby pozostał sekretem musi być nieznany zupełnie nikomu.~ pomyślała. Jednak za chwilę przez głowę przebiegły jej kolejne, niepokojące myśli. Kto by się w ogóle o mnie martwił? Kto zawracał by sobie głowę, pytaniami dokąd się wybieram tak wcześnie? Czy ktokolwiek zauważyłby, ze zniknęłam?
Ze smutną miną sprawdziła jeszcze raz, na wszelki wypadek, czy wszystko zapakowała.
~ Jedzenie? Jest. Płaszcz? Jest. Ciepły koc do spania? Jest. Bukłak z wodą, hubka i krzesiwo, zapasowe ubranie i 15- metrowa lina z hakiem? Są. ~ wyliczała w myślach.
Jeszcze raz dokładnie wyszukała sztyletu. Brakowało tylko włóczni i skórzni, którą kiedyś zrobił dla niej ojciec. Gdyby tu teraz był... na pewno nie mogłaby tak bez problemu wyjść. Ale jest tylko Dargorad, jej starszy brat, a on na pewno nie zorientuje się dokąd wychodzi jego przyrodnia siostra.
Wszytko zapakowane. A więc, czas wyruszać! Przewiązała swoją długą, zieloną tunikę rzemykiem w talii i zarzuciła torbę ta ramię. Zdecydowanym krokiem ruszyła do drzwi. Ale w jednej chwili zatrzymała się. Jeszcze raz spojrzała na swój własny, mały, ciepły kąt. Wyszła. Po cichu, na palcach doszła do drzwi wejściowych. Już była na zewnątrz.
- Witaj Eillif! Jak się dziś miewasz? Piękny... przed poranek, nie sądzisz? A co ty tu tak wcześnie robisz?
~ O nie! Dlaczego mój brat właśnie w tym momencie musi pracować przed domem?
- Wychodzę nazbierać ziół. - odpowiedziała wymijająco i szybkim krokiem odeszła.
Po chwili zauważyła, że z oczu pociekły jej łzy. Mimo iż tego nie okazywała, na prawdę bardzo kochała swojego przyrodniego brata. A teraz żałowała, że pożegnała się z nim tak jak należy.
~ Ale przecież to sekret! Nikt nie może mnie zobaczyć.~ pomyślała Eillif, a następnie szybko otarła je wierzchem dłoni, bo zbliżała się do miejsca, w którym wczoraj zostawiła swoją włócznię i zbroję. Wyjęła z linę z torby i zarzuciła hak na palisadę. Zaczęła się wspinać, co jednak nie okazało się tak proste jak wydawało jej się wczoraj. Kilka razy po prostu spadła, nie dała rady wspiąć się a potem przeskoczyć na drugą stronę, nie mówiąc już o przeniesieniu rzeczy. Ale próbowała dalej. Spadła jeszcze raz. I kolejny raz... W końcu podniosła się, spakowała linę, wzięła rzeczy i poszła w kierunku północnym, wciąż idąc wzdłuż palisady. Była zła na siebie, że nie zadbała o to wcześniej. Ale idąc tak, zauważyła, że w jednym miejscu obok palisady stoi pieniek, a koło niego, na ziemi leży worek z sianem. Bez namysłu przerzuciła plecak i włócznię na druga stronę. Ona sama weszła na pieniek, a na szczycie palisady położyła worek z sianem, aby przypadkiem się nie nadziać. Chwilę potem była już po drugiej stronie. Ucieszyła się swoją pomysłowością i łatwością tego zadania. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że ktoś musiał to zostawić stosunkowo niedawno. Przypuszczała, że ten ktoś już może czekać przy młynie. Więc szybko zarzuciła na siebie skórznie i ruszyła.
Oddalając się od wioski wciąż myślała o swoim bracie, o Aldonie - jej nauczycielce zielarstwa i o Annie. Zastanawiała się czy po dojściu do młyna zobaczy tam córkę zielarki. Może się to wydawać śmieszne, ale o wyprawie dowiedziała się od Anny.

***

W czasie kiedy cała wioska zebrała się w karczmie, córka kowala uczyła się zielarstwa pod okiem Aldony. Kiedy podekscytowana Anna wpadła do domu i zaczęła opowiadać o wszystkim matce, Eillif już wychodziła. Jednak zaraz dogoniła ją córka Aldony. Mimo, iż dziewczyny rzadko ze sobą rozmawiały, Anna opowiedziała Eillif o spotkaniu w piwnicy młyna i o tajnej wyprawie Viseńskiej młodzieży. Prosiła ją także o to, że jeżeli wyruszy, aby uczennica jej matki zastąpiła ją w opiece nad mabari.
- Czy każdy może wyruszyć? - zapytała młoda uczennica.
- Tak, tak myślę - odpowiedziała Anna.
Eillif o nic już nie pytała. Po prostu odeszła. Biegła, aby jeszcze przed zmrokiem dotrzeć do lasu. Biegła, aby opowiedzieć o tym, że świtem zjawi się pod młynem. Biegła, aby porozmawiać po raz ostatni z jej najlepszymi przyjaciółmi. Zwierzęta w lesie chętnie wysłuchały jej historii. A jastrząb wyruszy razem z nią.

***

Zbliżał się świt. Robiło się coraz jaśniej. A zielarka uznała, że ma jeszcze chwilę, aby uzupełnić swoje zapasy ziół.
~ Mięta, piołun, krwawnik, tak to może się przydać. Ale gdzie jest Thorbrand? Mamy mało czasu. ~ pomyślała.
I jak na zawołanie, nadleciał i na ramieniu usiadł jastrząb. Jej nowy towarzysz.
- Spóźniłeś się, musimy się pośpieszyć. - Powiedziała Eillif, oczekując na odpowiedź.
Nie doczekała się jednak, bo już zbliżali się do młyna.
- To nasza wieka szansa. To początek nowego życia... - powiedziała cicho. A ptak na jej ramieniu, delikatnie wyjął dziobem liść wystający z włosów jego towarzyszki.
Dochodząc do młyna, młoda zielarka spanikowała. Zresztą jak zawsze, gdy widzi ludzi, a tym bardziej kilku mężczyzn, z którymi nigdy dotąd nie rozmawiała. Dotarła. Zatrzymała się, przełożyła włócznię z prawej do lewej reki i zamarła w dość głupiej pozie - z szeroko otwartą buzią i oczami. Nie miała ochoty nic mówić, ale wiedziała, że z tymi ludźmi będzie musiała spędzić najbliższy czas i wypadałoby przynajmniej się przywitać.
- Jestem Eillif. Chcę wyruszyć z wami.
 

Ostatnio edytowane przez Eillif : 24-02-2012 o 19:42.
Eillif jest offline