Wątek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2012, 16:27   #264
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Impreza na drzewie trwała.
- A to? Drow siedzi na podłodze, przeciąga się sugestywnie. Elfka siedząca obok; „ale jesteś rozgrzany, aż masz wypieki!... Chciałabym, żebyś się położył…” Drow z zawadiackim uśmieszkiem rozkłada się na podłodze i czeka. Elfka; „ O.o Ale nie tutaj, do łóżka, masz gorączkę, jesteś chory, musisz odpoczywać…!” Drow; Oh… [zawstydzająca chwila ciszy]
- Z drowami i ogólnie wojownikami nie jest tak łatwo. Ile razy mi się zdarzyło, że leży któryś ranny, rzucam się żeby mu pomóc a on mi miecz w brzuch! Pytam go potem o co chodzi, a, bo on myślał, że go atakuję! Nie można się nad nimi pochylać jak leżą na ziemi, gdyż wtedy czują się zagrożeni, na nie-dominującej pozycji i natychmiast atakują. Pochyl się nad takim to ci pierwsze co w oczy żgnie. To ja się go pytam: Nie mogę obok ciebie przysiąść, pochylić się, to co, mam wisieć nad tobą na wysięgniku i cię opatrywać?! Zdobyliśmy się na sposób i podszedłem do rannego drowa z tarczą przed sobą – uderzył półprzytomnie ręką o tarczę, a ja zza tarczy go opatrzyłem… a potem jak wstał to mnie skopał, w zemście za tom że palce złamał bijąc pięścią o tarczę…

Takie to były elfickie rozmówki. I takie tam. Chwilowo musiałaś rozstać się z Elsevirem, pora ruszać dalej, a on musiał pilnować reszty, grzebiącej się ze smoczymi siodłami. Następnej wskazówki należało szukać w lesie. Łatwizna… ! Po chwili jednak okazało się, że w gąszczu roślin zgubiłaś strzałki prowadzące do wskazówki! Albo się zgubiłaś, albo ktoś je usunął… Błądziłaś po lesie, kiedy nagle poczułaś ukłucie i nagle zrobiło się ciemno...
*

Problematyczne okazało się przywiązanie Kiti. Widocznie tubylcy mieli w zwyczaju robić z wilkami co innego niż przywiązywać je do pali. Najpierw zawiązali jej ciasne szelki. Stwierdzili jednak, że nadal ma za dużo swobody więc poprawili robiąc ciasną obrożę i przywiązując najbliżej kłody jak to było możliwe. Nadal im coś jednak nie pasowało i owinęli jej jeszcze pysk ciasno liną robiąc tym samym kaganiec. Dopiero wtedy zadowoleni z siebie, że nie ma szans na otworzenie pyska lub w ogóle obrócenie go w stronę liny poszli pomagać innym z resztą przygotowań. Nadal jednak obok pala Kiti i Barealrda stał wojownik z włócznią pilnując go i patrząc na ręce, czy nikt nie próbuje zrobić czegoś podejrzanego.

Wiocha. Dzikusy. Szaima.
Problem?...
To poniżej opisuje dobrze całą sytuację.
AC Brotherhood Leap of FAIL - YouTube

Tomisław;
W końcu udało się wleźć na tyranozaura. Miałeś wrażenie momentami, że w podróży towarzyszył ci ktoś jeszcze… i skąd ta muzyka ukulele? Dziwne, naprawdę… Ponieważ reszta poleciała na smokach, a ty wybrałeś drogę lądową, musiałeś nadrobić kawałek drogi, omijając góry, ocean i takie tam… Wreszcie dotarłeś do ogromnej rzeki. Kiedy ją przepłynąłeś, zdałeś sobie sprawę, że z tyranozaura została głowa, kawałek szyi i stado piranii doczepione do kości kręgosłupa. Ok.. No ale jesteś w Rio! Teraz tylko wybrać zadanie, dekorowanie pojazdu albo parzenie melisy… Czułeś, że dziś masz szczęście!
[jeśli podejmiesz sensowne działanie, wykonasz zadanie]

Ton;

Keeshe długo nie wracała. Kiedy w końcu wróciła, zauważyłeś, że ma nową fryzurę, nowe springi, jakieś nowe błyskotki we włosach, bransolety, kolczyki itd. itp., plus tatuaż w kształcie uśmiechniętego pająka na prawym pośladku. Przyniosła też narzędzia i zostawiła je przed tobą.


– masz – mruknęła. – Następnym razem sam sobie idź na zakupy, wiesz jakie kolejki były w Praktikerze?! Mieli promocję na muffinki – zjadła właśnie jeden. – Masz – wręczyła ci jedną babeczkę. – Taki prezent, podziękujesz kiedyś tam, najlepiej weź wtedy ze sobą brata bliźniaka jeśli masz. Dobra, idę zobaczyć co reszta patałachzawdników wyprawia – ziewnęła drowka i ruszyła szukać Niziołków.
http://lh4.ggpht.com/_qAhYR5frhzM/Sd...in-5_thumb.jpg

Osztan, Nevis;
Rio, carnawał.
- To gdzie te niziołki? – westchnęła Keeshe. – Długo to jeszcze potrwa?! Ty się zabawiasz z kumplami, a ja tu sterczę i tyję od muffinków!
Elsevir był zajęty zabawą i tańcem z zespołem elfów, które przybyły tu z Irlandi!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=W22gpBv00gg&feature=related[/media]
- Czy te niziołki to są Nevis i Osztan?! – spytał któryś elf.
- To te niziołki które przemierzają świat!
- Bracia! – zawołał Elsevir. – Ci kolesie są w porządku! To naprawdę odważne i nieulękłe ziomale! I to nie prawda co mówią ludzie! Niziołki nie grają non stop na lutniach, nie tańczą gołymi stopami na stołach i nie jeżdżą na kucykach! Powiem wręcz, że nawet na gargulcach potrafią latać! A do tego świetne surfują! A celem ich egzystencji wcale nie jest wyjadanie elfickich lembasów!
- Nie zjedzą nam lembasów?!
- Jesteś pewien?!
- Jasne, że nie! Ci dwaj idą z nami na imprezę!
- Yay!
Impreza trwała. Każdy tańczył jak umiał...

The Dangers Of Dancing - Dance Fail Compilation - YouTube
- Zabierzcie tych iblithów zanim mnie skrzywdzą! – skuliła się Keeshe.
- A pani Podporucznik nie zatańczy?:> Mwhahaha! – buchnął śmiechem Elsevir.
- Durny elfie, mogłabym cię pokonać w bitwie tanecznej nawet ze związanymi nogami, pod prądem i w swetrze starego prawiczka!!!
- No to dawaj!
- -.-
best of... So You Think You Can Dance S08E03 - 06 Los Angeles Auditions - YouTube
- Sssss! – skrzywił się boleśnie Elsevir.
- Dajesz!
Elsevir wyciągnął piersiówkę, sztachnął się melisy i otrzepał się.
Elf po melisie. Widzicie różnicę?
Lord Of The Dance - Warlords - YouTube

- Oh rly?! – oburzyła się Keeshe.
Arielle Coker SYTYCD season 8 LA Auditions2.flv - YouTube

- Nice! – zaśmiał się szczerze Elsevir. – To może Pani Podporucznik zatańczy? – skłonił się i wyciągnął do Keeshe rękę.
- What?! Won mi z tym odnóżem, durny iblithcie!!!
- No weź, Keeshe, impreza jest, karnawał!
- Pfff!
- Jesteś pewna, że Pani Podporucznik już nie tańczy...? Może kiedyś, w dzieciństwie, miałaą marzenie, żeby zostać słynną tancerką albo chodzić na wystawne bale w pięknych, falbaniastych sukniach? Może te marzenia małej Keeshe nadal są gdzieś tam, w głębi tego mrocznego i zepsutego serca Pani Podporucznik?:>
- Jakie bale, jakie falbany, i co to jest dzieciństwo, dyrny elfie?! Pogięło cię?!
- Zaar się nie dowie, matrona się nie dowie... Kaspara tu nie ma... Barbak zzielenieje... ;>
- Baran!... – warknęła Keeshe.
Podała jednak elfowi swoją dłoń i razem ruszyli w roztańczony tłum karnawału...
*
- Coś wam nie idzie... – mruknęła złośliwie Keeshe, teleportacją pojawiając się obok i zapychając się muffinkiem. – Dobra, słuchajcie, zrobimy tak. Zapłacicie mi, od obu powiedzmyyyyy... 150 monet, a dostaniecie premię +10 do rzutu. Możecie tam po 75 się złożyć, czy coś. To jak? Decydujcie się, piekarnię zamykają za godzinę!...

Barelard;
Wojownicze, kanibalistyczne plemię zamieszkujące dżunglę czciło bóstwo-tygrysa i oczekiwało jego przybycia. Ozdabiali wioskę posągami tygrysów, składali tygrysom z dżungli ofiary, ale nic się nie działo, żaden bóg-tygrys nie przybywał. Zaczęto uważać, że szaman jest stuknięty, ale on trwał przy swoim, zapowiadając przybycie Szaimy. Przybył za to zły duch, latający stwór-jaszczur zionący ogniem i przerażający tubylców. Szaman kazał stawiać więcej posągów i gorliwiej modlić się do Szaimy. Planowano już pozbawić go stanowiska, kiedy naraz, bez zapowiedzi, pojawił się w wiosce przedziwnie wyglądający osobnik. Ciemnoskóry, długouchy, z gustownymi tatuażami… Tak, tatuaże w kształcie białych pasków na skórze. To było to! To był Szaima, którego tak długo oczekiwano! Szaman opowiedział Szamie o złym duchu, i co się okazało? Nie minęło kilka godzin, a Szaima był już widoczny na niebie, na grzbiecie złego ducha! Szaima ujarzmił bestię z piekieł! Radości nie było końca! Ten pokaz siły był niepodważalnym dowodem na to, że Szaima to Szaima, którego tyle oczekiwano. Bóstwo było od tego czasu absolutnie czczone w wiosce i każde jego życzenie było rozkazem. Na dodatek, gusta Szaimy co do krwawych i brutalnych zabaw bardzo przypadły do gustu miejscowej społeczności dzikusów. Ogólnie trafił swój na swego i wszyscy byli szczęśliwi. No, wszyscy poza wami…


Wszystko poszło dokładnie tak jak spodziewał się mroczny elf. Udało mu się sprawnie uskoczyć przed pierwszymi pociskami okrążając przeciwnika. Zaślepiony nerwami mag dał się łatwo podpuścić i kiedy rzucił kulę ognia biorąc poprawkę na ruch drowa ten zwinnie zmienił kierunek. Rzucił także szybko sztyletem. Co prawda do końca nie wycelował, gdyż nie udało mu się trafić w pierś lecz tylko w ramię. Wystarczyło to jednak aby porządnym susem doskoczyć do maga skupionego na kolejnym ataku, kiedy bardziej powinien się skupić na utrzymaniu odległości przed wojownikiem. Boleśnie przypomniał mu o tym czubek miecza wbijany w bark. Zaraz potem Dirith uderzył wolną ręką w przedramię człowieka wytrącając mu z rąk broń. Jakby tego było mało kopnął go jeszcze w kolano sprowadzając do klęczek.
- No i było się tak rwać do walki? - powiedział z zadowoleniem. - Teraz wiem już czemu odebranie tej paczki poszło gładko. - dogryzł jeszcze tuż przed oswobodzeniem swojego ostrza.
Odwrócił się jeszcze bokiem i odkopnął kostur aby nie wpadło pokonanemu przeciwnikowi nic głupiego do głowy.
- Związać go i podleczyć. - rzucił do Szamana - Potem zabierzcie go do świątyni, niech się do czegoś przyda.

No to teraz się okazało, dlaczego drowi zabójcy mają taką złą sławę. Po prostu wiedzą co robią i pozbycie się ich jest problematyczne. Do tego efekt dopingu otoczenia i twoje osamotnienie w zmaganiach… Bądźmy szczerzy, magom nigdy nie idzie najlepiej walka w zwarciu… Potyczka była na tyle dynamiczna i nieprzyjemna, że skończyłeś ją nieprzytomny. Kiedy się ocknąłeś, zobaczyłeś nad sobą znajomego doktorka Voodoo, a obok Szamana wioskowego.
– Zenek, co ty tu robić?! – zdziwił się Szaman.
– Sup, moja mieć etata na leczenie członków zawodów.
– Fuj!
– Nyenyenye, moja leczyć zawodnik wielka wyścig! Moja być medyk! – powiedział z dumą Voodooo.
– Jajaja. Grats, bro.
– Moja musieć wyleczyć, inaczej pracodawca robić cięcia!
– Uuuuu! Ręki, nogi…?
– Nyenye, premia!
– Jajaja. Dobra, stara znajoma może leczyć członka.
– Thx, bro.
Doktorek zajął się tobą i poskładał cię jako tako. Co nie zmienia faktu, że jesteś dość mocno potłuczony i średnio nadajesz się na zawodnika wyścigu w tym momencie…

- Jak to szło w tym wyścigu? Macie tam do wykonywania jakieś zadania, tak? To teraz wykonasz jedno zadanie dla mnie. Banalne. Wystarczy, że z pobliskiej opuszczonej świątyni przyniesiesz mi pozłacaną czaszkę. Co prawda nie mam pojęcia, jak Ci to wyjdzie, ale może te fajerwerki bardziej się zdadzą na to magiczne piekliszcze pilnujące skarbu
- Uuuuu jajaja skarba ze świątynia! – poparli zadowoleni tubylcy, a ich uśmieszki trochę cię zaniepokoiły...

The Hidden Temple by ~r-w-shilling on deviantART

W sumie większeo wyboru nie masz, bo związali cię jak baleron i pochód wojowników odprowadził cię pod światynię.
Mexico - Chichen Itza by *lux69aeterna on deviantART

Drzwi.
Massassi Temple by ~draxmusthurt on deviantART

Jeden z wojowników odsunął ukrytą, kamienną płytę i zobaczyłeś wąskie przjście, pochylnie stromo biegnącą w dół. Rozcieli więzy, zachęcające pchnięcie w plecy i poleciaaaaaaaałeś! Płyta z hukiem zamknęła się za tobą, a ty koziołkowałeś po pochylni, by wreszcie zatrzymać się w wąskim korytarzu, zupełnie ciemnym... Ja pierdzielę, jak tu ciemno!!!
- Sssssst...
WTH co to było?!?!
- Ssss-s-t...
CO TO JEST?! GDZIE TO JEST?!

Barbak;
Cos nawet Emanuel, który z panią tyranozaur miał dobre układy, nie za bardzo pomaga w zamontowaniu siodła...
+3 tury

Astaroth;
Pora siodłać smoka...???
+6 tur...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline