Wątek: Obłędny Kult
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2012, 18:34   #3
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Początek podróży, Wyspy Moonshae

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=BjxlOw-RT9w[/MEDIA]

Gdy tylko statek przybił do portu Caer Calidyrr na wyspie Alaron, okazało się iż Lairiel, która prawie przez całą swą podróż nie wychodziła z swej kajuty teraz stała gotowa do jak najszybszego opuszczenia okrętu. Drobne podniecenie które towarzyszyło tej chwili było niewątpliwie spowodowane faktem iż do tej pory dziewczyna nie była jeszcze nigdy tak daleko od domu, w dodatku za ogromnym Morzem Mieczy. Nieco rozmarzonym wzrokiem powiodła po wielkim porcie stolicy i horyzoncie na którym widać było wśród przelatujących mew zamek. Zdziwiło ją natomiast to jak mało stało tu zakotwiczonych okrętów.
Nim opuściła wielki statek podziękowała jeszcze kapitanowi za bezpieczną podróż, co w wypadku tak wielkiej jednostki nie było przypadkiem. Lairiel Shi’nayne prawie pierwsza wyrwała się na ląd, a gdy już jej stopy stanęły pewnie na ziemi nie mogła powstrzymać gorejącego na twarzy i nieco zaczerwienionych policzkach uśmiechu. Taka właśnie była, czasem delikatna, beztroska i ciepła, innym razem stanowcza i zimna. Te dwie natury mieszały się w niej nieustannie od czasu tragedii z Nes’yavel, miejscu które kiedyś nazywała swoim domem.

Jak u wielu elfich dziewcząt i jej uroda nie pozostawiała wiele do życzenia. Dar krwi pięknej, słonecznej rasy nadaje jej wyjątkowo kobiecego, delikatnego uroku który teraz w kwiecie wieku promienieje najbardziej. Zgrabną i kuszącą sylwetkę zaznaczają długie nogi, pełne biodra, dość wąska talia i biust który nie wprawiał jej w kompleksy. Te kryją się w innej sferze gdzieś w głębi teraz zapomnianej i porzuconej w cieniu.
Zazwyczaj ubrana elegancko i stylowo, potrafi przystosować się do sytuacji i gdy trzeba założyć byle jakie, lniane ubranie bo choć wygląd jest dla nie ważny, nie jest nań ślepo zapatrzona.
Lairiel bardzo lubi dbać o siebie, pielęgnować swoją urodę i pilnować czystości. Nie potrzebuje ku temu żadnych konkretnych powodów, po prostu taka czuje się lepiej i pewniej.
Mimo wojowniczej przeszłości i ostrego temperamentu jej skóra nie nosi na sobie ani jednej blizny których zawsze pozbywała się za pomocą magii i wszelakich maści.

Delikatny nosek, zmysłowe usta, pulchne policzki i miękka skóra razem z spojrzeniem jej morsko-zielonych oczu nadają każdemu uśmiechowi niesamowity charakter.


Niegdyś była blondynką o słomianym odcieniu włosów, odkąd jednak nastąpiło w jej życiu szereg zmian zmieniła ich kolor, na podobny oczom. Nigdy nie lubiła skomplikowanych fryzur, a jej proste włosy albo spływały wdzięcznie po ramionach, albo spinała w kucyk, bądź koński ogon. Rozpuszczone jednak sięgały za łopatki, lub do lędźwi, ale nigdy dalej gdyż tak odpowiadało jej najbardziej.
Zazwyczaj jej zapachem były różne perfumy, od owocowo-cytrusowych, lekkich i przyjemnych po kuszące owocowo-orientalne. Maści, olejki do kąpieli.. jeśli tylko dało się z nich skorzystać robiła to z chęcią i przyjemnością. Był to główny z powodów dla którego elfka starała się unikać Filuta, planując już jego mycie, nawet jeśli miałaby go do tego skłonić ogniem i mieczem.

Zmiana koloru włosów nie była jedyną. Sztuka była zawsze bardzo bliska jej elfim zmysłom, dlatego gdy trafiła do klasztoru Corellona Larethiana z chęcią oddała się ręce jej znajomej która pokryła je dwoma tatuażami. Pierwszy ciągnący się od podbrzusza, przez bok i biodro, zahaczając aż pod pierś, pachę i lekko za plecy przedstawiał kwiat Ehnel. W elfiej kulturze symbolizował on odrodzenie, jako że według legend rósł tylko tam gdzie niegdyś spoczął elf. Drugi tatuaż zaczynał się na brzegu pośladka, wspinając po lędźwiach na plecy w formie wielobarwnych, delikatnych i jakby ulatujących motylków.


Jej zbroja i oręż były pamiątką z Silverymoon. Wykonane z niesamowitym zadbaniem o estetykę i szczegóły, zachowywały swe walory obronne ukazując przy okazji piękno rzemiosła elfów.






Z tarczą na plecach i bagażem przewieszonym w worku przez ramię w drugiej trzymając wsparty o biodro stalowy hełm stanęła dumnie na samym przedzie. Na okręcie oprócz niej było kilku znanych elfów Randal, Salarin i Baelraheal, a także jeden zaniedbany człowiek o imieniu Filut. Ich znajomość była dość powierzchowna, ale postanowili razem udać do oberży „U Szczerbatego Griga”. Nazwa ta jeszcze nic jej nie mówiła, ale już niedługo miała zapaść w pamięć wystarczająco.

Widok miasta był dla niej studzącym entuzjazm zaskoczeniem. Gdzie nie spojrzeć ludzie je zamieszkujący byli wyraźnie strapieni, bez sił do życia jakby coś pozbawiło ich kompletnie. Przypominało jej to kogoś… kogoś z przeszłości, a uczucie to było dość przykrym wspomnieniem.
Czas ten miała już dawno za sobą, chroniąc się w objęciach Stwórcy i odnajdując spokój ducha. Teraz chciała dowiedzieć się co takiego wydarzyło się w królestwie Kendrików iż mogło doprowadzić dumny kraj do tego stanu. Lairiel jako paladynka musiała poznać się nieco na okolicznej szlachcie i władcach, tak więc to nazwisko nie było jej obce. Strzępki informacji i plotek na temat królowej były dość niepokojące co z obrazem który ukazał się jej oczom wcale nie było pocieszające.

Wtedy mały ludzki chłopiec wyskoczył naprzeciw ich zbrojnego orszaku, wyraźnie zagubiony przekazując informacje od Griga. Same informacje mało zainteresowały elfkę, ale gdy patrzyła na zawstydzonego chłopca jej twarz rozpromieniała ciepło. Lairiel miała słabość do dzieci, czy to z powodu że jeszcze nie miała własnych, czy też wspominając siebie w tym wieku. Widok kobiety zakutej w zbroję najwyraźniej jeszcze bardziej speszył małego który uciekł jak mógł najprędzej.

- Poczekaj! – Krzyknęła za nim z nadzieją że jednak wróci, bo chciała wręczyć mu jaką monetę, od której ona i tak nie zbiednieje, a chłopiec kupiłby sobie jakiś słodycz.


Dzielnica miasta w którym mieścił się przybytek Griga uderzał w nią coraz bardziej swoją tak niepodobną do elfich miast prostotą i brzydotą. Większość domów była w opłakanym stanie, a jej oczy tylko szybko mierzyły każdy z nich w nadziei że żaden nie ma na sobie szyldu. Całości „kolorów” tego miasta dodały jeszcze prostytutki, czyli coś czego Lairiel nie mogła pojąć. Powiodła po nich bez cienia wstydu wyjątkowo ciekawym spojrzeniem. W typowo elfich społeczeństwach nie istniały takie miejsca, jako że wszyscy mieszkańcy potrafili znaleźć sobie zajęcie dzięki któremu można było utrzymać się przy życiu, a w biedzie wspierali nawzajem. Seks był zarezerwowany dla miłości, uczucia, a na pewno nietraktowany jako potencjalne źródło zarobków. Zastanawiała się czy ma to związek z różnicą ich kultur, gdzie wśród jej rasy kobiety bardzo często podejmowały się męskich zajęć, jak na przykład łowiectwo, podczas gdy u ludzi było inaczej.
Czy nie mają po prostu ambicji, czy może nikt nie wyciągnął im pomocnej dłoni by mogły zacząć żyć normalnie? Lairiel miała zamiar poznać się na tym nieco później, teraz miała inne zadanie które nie cierpiało zwłoki, a oberża Griga znajdowała się zaraz obok.

Gdy tylko przestąpiła próg, znienacka nogi dziewczyny mimowolnie zatrzymały się aż ktoś z tyłu nie uderzył o jej plecy. Zapach który trafił ją w nos, na pewno nie był czymś do czego przywykła kobieta jej pokroju. Mieszanka męskiego potu, wymiocin, stęchłego zapachu alkoholu i duchota w jednej chwili sprawiły że treść żołądka podeszła paladynce do gardła. Oczy zaszkliły się jej lekko, gdy dłonią zasłoniła delikatnie usta i nos, mimo oporów idąc dalej w głąb. Uszy zaś wpierw stanęły na sztorc, potem zaś gdy już chwilę podusiła się w tym smrodzie zdecydowanie opadły. Nie zamawiała nic. Nawet gdyby podawali tu elfie wino zapewne nie byłaby go w stanie przełknąć, czy nawet zmoczyć ust. Czym prędzej poszła na zaplecze które wskazała im Taria, gdzie nieco odetchnęła a jej twarz znów nabrała kolorów.
Gustav Bronith był pierwszą osobą która dała jej nadzieję na to że nie będzie wspominać tego miejsca tylko w negatywny sposób. Całkiem przystojny, młody rycerz o długich, brązowych, miękko spływających na ramiona włosach nie licząc kilku przekleństw zdawał się mieć dobre maniery. Jego wyraźne spięcie sytuacją i ich obecnością mówiło jej że nie był do końca przygotowany do roli jaką mu powierzono. Postanowiła nie wtrącać się i pozwolić mu skończyć, z zainteresowaniem wysłuchując i oceniając słowa.

Pierwszy odezwał się Randal i choć miał nieco racji, gdy mówił o tym że nie chciałby się dać zmanipulować w polityczną grę między królestwami, zachował się też zupełnie bez taktu przy każdej swej wypowiedzi. Nie wypadało tak mówić do rycerza, gdyż tytuł ten nie był przyznawany bez powodów i nie każdy wojownik mógł się nazywać rycerzem. Jej nieco zirytowane spojrzenie skarciło Randala piorunującym wzrokiem który wyraźnie kazał mu się już uciszyć. Wstała i podeszła nieco by skłonić się wdzięcznie i przyklęknąć na jedno kolano przed Gustavem po czym uniosła na niego wzrok i rzekła w ludzkim języku choć dalej niezwykle melodyjnym akcentem.

- Przepraszam za niego. Randal na pewno nie chciał Cię urazić, ani się targować. Po prostu musi odpocząć po podróży. – Tu lekko zwróciła oburzony wzrok w kierunku elfa, by podciągnąć do piersi hełm i znów skupić swą uwagę na Gustavie.

Na imię mi Lairiel Shi’nayne i jestem paladynką klasztoru Pierwszego z Seldarine. – Urwała na chwilę by uśmiechnąć się wdzięcznie. – My elfy, choć wierzymy w innych bogów, dzielimy z wami wiele wspólnych, bardzo pozytywnych cech, jeśli tylko uchowają się one w ludzkich sercach. W przeciwieństwie do tego co powiedział Randal, chcę zaznaczyć że nie każde z nas czuje się traktowane gorzej z racji naszej inności. Doceniamy współpracę jaka wywiązuje się miedzy naszymi kulturami, dając każdej coś dobrego. Ucząc się od siebie wzajemnie sięgnęliśmy nowej ery naszych cywilizacji i szczerze chciałabym aby współpraca ta była pozbawiona odtrąceń, lęków i niechęci…
Przytoczę cytat słów jednego człowieka które zapadły mi w pamięci: „Żeby mieć piękne oczy, szukaj dobra w oczach innych, żeby mieć piękne usta wypowiadaj piękne słowa.”


Lairiel urwała robiąc krótką pauzę by przejść do ważniejszego tematu.

- Gdy nasz okręt przybił do portu tego niegdyś na pewno pięknego miasta moją uwagę zwrócili zwykli ludzie, którym brak wiary, którzy boją się i są nieszczęśliwi. Wiedz więc że elfie serca nie są obojętne na cierpienie innych, nawet jeśli słowa taktują o tych którzy nie zakończą swej podróży na Evermeet. Dlatego, zachowując rozsądek i honor pomogę na tyle na ile będę mogła aby odnaleźć przyczynę tej skazy i usunąć ją, powierzając w czystości Twych słów swoje życie jeśli tak trzeba, i tego oczekuje ode mnie Stwórca... Paladyni Pierwszego, nie szukają zysków. Przyjmę tyle złota ile uznasz za wystarczające by wesprzeć mnie w tym zadaniu, chcę jedynie godnie wystąpić w pole gdy zajdzie taka potrzeba.

Elfka uniosła się powoli ze skupionym, dość zamyślonym wyrazem twarzy. Odwróciła miękko ku siedzącym towarzyszom i mocniej ścisnęła w dłoni swój hełm. Wpatrywała się tak chwilkę by w końcu rzec.

- Nie możemy zagrzebywać dobra w naszych sercach, nie możemy przejść obojętnie. Ci ludzie potrzebują naszej pomocy, a my mamy okazję zrobić coś czego się nie zapomina. Bezinteresownie pomóc drugiemu choć będziemy przy tym ryzykować nasze dobro. I wierzę że każde z was ma w sobie cząstkę którą rusza cudza krzywda, także Ty Randal i nasz pachnący Filutek..

- Pomóżcie mi stawić temu czoła.

Jej delikatny wzrok, przemknął przez twarze gości Grika, po czym nieco zaskoczona sama swoją przemową, cofnęła się i stanęła z boku z zatroskaną miną. Lekko odgarniając kilka włosów które ześlizgnęły się jej na twarz i zerkała to na Gustava to resztę osób. Chciała w nich szczerze wierzyć, bo choć ona sama miała wiele obaw dotyczących problemu tego królestwa to przecież wychowano ich ucząc miłości do życia i walki w jego obronie. Na tą myśl pobladła, wspominając swego ojca...



.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 24-02-2012 o 18:46.
Kata jest offline