- Ale mnie zrobiła na szaro! Tak się dałem… Całe pieniądze poooszłyyy! – zrzędził Ton, gryząc mufinkę i groźnie wymachując plastikowym młotkiem.
Jednak nie zapominajmy, że Tallyho to pomysłowy i zaradny człowieczek (choć pewna część jego pomysłów napotyka problemy w realizacji i w konsekwencji okazuje się popisową klapą
). Więc, wykazując się pomysłowością i zaradnością, znalazł sposób na uzupełnienie braków finansowych. Ton zniknął w toalecie (tej na kółkach), a gdy wyszedł…
… uczerniona twarz, pobielone włosy, dwa lipne sejmitary z telezekupów Mango. To nie może być Ton – toż to prawdziwy drow!
Obrazki poglądowe:
(Wiem, że nieładnie się nabijać z kolegów larpowców, ale… sami się podkładają )
Tak przebrany wyszedł na ulicę i wmieszał się w karnawałowy tłum. Skierował swe kroki ku najbliższej siedzibie krasnoludzkiego banku. A na miejscu…
- To jest napad! Wszyscy na glebę, łapy na głowę! Jestem drogi srał… eee znaczy srogi drow i zabiorę wam wszystkie pieniądze! Ty tam, ręce precz od różdżki magicznego alarmu, albo poobcinam! Teraz oddawajcie: złoto, srebro, kosztowności, magiczne pierścienie (o ile nie przyciągają Nazguli), czeki banku krasnoludzkiego, wysokopoziomowe artefakty, magiczne lampy z dżinami spełniającymi życzenia i akwaria ze złotymi rybkami (też spełniającymi życzenia). Ale chyżo, bo sejmitarem pogonię!