Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2012, 12:19   #190
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ragnar, Zirnig, Gracjan, Teodor

Zamknięcie stalowej kraty trwało krótką chwilę. Mechanizm był tak skonstruowany, że osoba obsługująca go nie musiała nawet zbytnio się męczyć i siłować z kołowrotem. Stalowe łańcuchy zabrzęczały i krata opadła zamykając mało znane mieszkańcom zamku wejście od kanałów. Kiedy Teodor zajmował się ów kratą, Zirnig na prędce przeszukał zwłoki Idalgi. Krasnolud nie znalazł niczego, co mogło by pomóc w jakikolwiek sposób. Kobieta najwyraźniej była inicjatorką ataku, albo dogadywała się z zleceniodawcą osobiście. Żadnych listów, wiadomości ani notatek. Była wojowniczką i miała przy sobie cały skarb wojownika. Zbroję, wykutą dla kobiety, buławę, oraz sztylet, który Zirnig powierzył Gracjanowi. Kiedy młodzieniec wziął w dłonie sztylet poczuł nieprzyjemny prąd w dłoni, który po krótkiej chwili zniknął. Bez wątpienia ostrze było niezwykłe. Z resztą widać było co zrobiło z Idalgą, w jaki sposób ją uśmierciło i dlaczego w ogóle postanowiła odejść w taki sposób.

-Szybko, potrzebują nas tam...- ponaglał ich Gracjan. Czwórka kompanów ruszyła wąskimi korytarzami kanałów, kierując się intensywnym smrodem piżma, które pozostawiła zgraja mutantów, biegnąca do zamku. Długo szukać nie musieli. Po pokonaniu jednych schodów w górę, dostrzegli wyłamane drzwi do lochów. Długi na kilkadziesiąt metrów korytarz był swego rodzaju aresztem. Po obu jego stronach znajdowały się liczne drzwi do celi. Mniej więcej w połowie korytarza, przy jednej z nich kotłowała się trójka zwierzoludzi. Osobnik z głową kozła, uzbrojony w włócznię, człowiek byk z zwierzęcą głową i nogami, uzbrojony w maczugę nabitą gwoździami, oraz Jeleń, który miast broni trzymał w ludzkiej ręce drewnianą laskę. Na jego szyi zawieszony był sporych rozmiarów wisior. Człek – jeleń bredził coś do swych popleczników wskazując im kogoś w celi. Byk z maczugą odepchnął na boki kozła i jelenia, po czym zaczął uderzać z całej siły w kraty do celi.

Yerg, Twardy, Dawit, Felix, Wilhelm

Wszelkie wystrzelone pociski zostały automatycznie wyrzucane gdzieś w przestrzeń korytarza. Mimo to, grupa była w lepszej pozycji do walki. Ich przeciwnicy byli ogłuszeni i poprzewracani, a dobicie ich było tylko kwestią czasu. Było ich ośmioro. W tym jeden zraniony przez Yerga. Mężczyzna krwawił i próbował wstać, lecz sprawę rozwiązał Felix, który widząc, że czarodziejski wicher ustał, posłał kolejną strzałę. Pocisk utkwił w barku gwardzisty odsyłając go w niebyt. Pozostali jeszcze na korytarzu byli przez chwilę bezbronni. Kompani, mogli wysypać się z komnaty próbując walki wręcz, lub najzwyczajniej w świecie spróbować sztuczki z podpaleniem. Mieli ku temu świetną okazję, gdyż tamci byli skupieni w grupce i płomienie mogły zabrać ich wszystkich naraz.

Gottwin


Czekali do ostatniej chwili. Kiedy magicznie wywołany wiatr ustał dostrzegli swoją okazję. Niczym dwa koty dachowce przemknęli pod okiem zajętego klientami karczmarza kierując się do korytarza, w którym znajdowały się komnaty ochrony Gregora. Po chwili Gottwin był już u siebie, zabierając swoją broń.
-Chyba jednak nie pobędziemy sami...- rzuciła przestraszona Katarzyna.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline