Knut miał ambiwalentne uczucia. Był wszak już przekonany, że dojdzie do mordobicia, a tu zostali wypuszczeni wolno. I to dzięki jego – Knuta – słowom. Może słowa potrafią być bronią? Może ozorem daje się fechtować tak jak mieczem? Może nie wszystkie konfrontacje trzeba wygrywać siłą mięśni? Żołnierz nigdy nie był dobry w walce na słowa, ale coś w jego szczerej, dumnej wypowiedzi musiało spodobać się łowcy czarownic. Był więc Szłomnik jednocześnie zdziwiony, zaskoczony i w pewien sposób zadowolony z siebie. - Widzisz, Bert – zwrócił się do towarzysza – Ty to taki światowy człowiek, a koniec końców ja prosto i twardo przegadałam łowcę.
Miał też plan na resztę wieczoru: - Weźmy wóz i do karczmy chodźta. Odpocząć nam trzeba, piwa się napić – po czym dodał ciszej – Odczekać godzinkę, czy dwie…
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |