Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2012, 22:49   #244
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Czyżby to moja stara znajoma?...- burknął pod nosem. Cadarn nie kazał mu nikogo śledzić. Zrobił, o co prosił go barbarzyńca i zbyt wiele się nie dowiedział. Był zwyczajnie ciekawy, kim była dwójka tajemniczych osób, oraz jaka łączyła je sprawa. Ruszył za nimi, starając się być równie niewidoczny co druga z osób, będąca cieniem pierwszej. Udało się. Logan przedostał się niezauważony, lecz nie za sprawą swych umiejętności a raczej dziwnie ustawionego strażnika, który stał dość daleko, odwrócony plecami do niego. Nie zastanawiał się nad tym. Szedł do przodu. Godzina drogi. Dobrze, że Logan lubił się przemieszczać, bo pewnie dawno by machnął ręką na tę dziwną ucieczkę. W oddali Logan dostrzegł migające światło. To musiał być jakiś znak. Pewnie zasłaniana ręką latarnia.
-Kureskie życie... Kureska pogoda...- burknął, ścierając z twarzy spływające krople deszczu. Błysk piorunu ukazał mu w dali trzy czekające wierzchowce. Cholera jedna wiedziała, kto jeszcze miał trafić w miejsce tamtej zbiórki.

Kolejny błysk pioruna uratował Loganowi życie. Jedyne źródło światła w tych przeklętych ciemnościach sprawiło, że Rohirim dostrzegł kogoś w bliskiej odległości od siebie, tuż za plecami. Derenhelm skoczył krok w przód, po czym odwrócił się na pięcie dobywając dłuższego z mieczy. Osobnik był gotów do zadania skrytobójczego ciosu. Skrytobójczego i śmiercionośnego ciosu.
-Kim jesteś i czegoś chciał?- warknął złowrogo, tak by tamci z przodu go przypadkiem nie usłyszeli. Morderca nie odpowiedział. Jednym, zwinnym ruchem ręki cisnął swym sztyletem w stronę Logana. Loganowi natura refleksu nie poskąpiła. Miecz świsnął i zaiskrzył, kiedy sztylet został odbity i zniknął gdzieś w mroku burzowej nocy.
-Uspokój się! Nie chcę rozlewu krwi!- dodał po chwili krzywiąc się na twarzy.

-Arghhh- krzyknął osobnik. Rohirim wejrzał przez ramię. Tamci z przodu usłyszeli. Jeden, siedząc na wierzchowcu dobył broni i ruszył w ich kierunku pędząc na złamanie karku. Logan wejrzał złowrogo na tego, który stał naprzeciwko niego.
~ Chciałem zakończyć rozlewanie krwi. Chciałem przestać odbierać życie...~ pomyślał Logan spoglądając przez ramię.
- Nie chcę kłopotów. Jestem bardzo ciekawski i dlatego tu za wami szedłem, nie chce nikogo zabijać ani z wami walczyć! - oznajmił głośno. Tamci jednak nie chcieli słuchać.
Szarżujący konno człek uniósł rękę do zadania ciosu. Logan widział to kątem oka i na czas uskoczył w przód turlając się przez ramię. Odskoczył tak, by przypadkiem nie znaleźć się pod nogami nożownika. Apropo nożownika. Człek stał nieruchomo śledząc każdy ruch Logana.

Logan dobył drugiego miecza, wiedząc już na pewno, ze nie uniknie starcia. Rohirim niespodziewanie okręcił się wokół własnej osi nie tracąc przy tym krzty równowagi. Dziwaczne posunięcie zostało uwieńczone ciśnięciem mniejszego miecza. Broń z wielkim impetem wbiła się prosto w pierś nożownika. Na jego twarzy wymalował się strach i ból. Rohirim ostrzegał, że nie chce rozlewu krwi, ale nie chcieli go słuchać. Zanim życie w oczach oponenta zgasło, Derenhelm zrobił szybki sus do przodu, wyszarpując jednym, płynnym ruchem miecz z piersi swej ofiary.
Ten na wierzchowcu zdążył już zawrócić, jednak przybył za późno. Jego kompan już był martwy a jego krew zaplamiła wilgotną od deszczu glebę, spływając po nierównościach w dół wzniesienia.

Człek zeskoczył z konia. Miał długi miecz. Logan wiedział, że ma większe szanse od swego przeciwnika. Mąż skoczył do przodu biorąc zdecydowanie za wielki zamach. Derenhelm wygiął się do tyłu unikając ostrza agresora z wielką łatwością. Wyprowadził błyskawiczne cięcie krótszym mieczem w udo. Krew trysnęła a człek zadrżał i stęknął z bólu. Mężczyzn nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Zaatakował cięciem od dołu, lecz i tym razem Logan umknął robiąc ledwie jeden krok w bok. Mężczyzna chciał go zaskoczyć, od razu atakując w bok, ale Rohirim znów cofnął się na czas. W końcu trzeba było to zakończyć. Logan odskoczył w tył i ciął z boku długim mieczem. Na piersi jego przeciwnika pojawiła się spora, krwiście czerwona bruzda, wojownik poprawił krótkim mieczem od dołu pod kątem, rozcinając kolejną, ogromną ranę, tak że teraz tworzyły one literę „X”. Z ust osobnika popłynęła stróżka krwi a Logan jednym, płynnym ruchem odciął głowę przeciwnika.

Trup upadł na ziemię, a głowa potoczyła się w dół, znikając po chwili z oczu Rohirima. Tamci pewnie byli daleko, ale nie wszystko stracone. Tym bardziej, teraz, kiedy musiał przelać krew za sprawę. Najwyraźniej było to coś ważnego, skoro chcieli go zabić. Logan szybko wskoczył na konia wierząc, że jego rodowód pozwoli mu opanować wierzchowca na tyle dobrze, że da radę dogonić uciekinierów...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline