Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2012, 00:48   #192
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
- Rzecz wydaje się oczywista. - wtrącił Eckstein, odbierając od Isaaka pistolet laserowy i dwa magazynki oraz pas taktyczny z jedną łądownicą i zapasowy nóż do rpac polowych. Odebrał płaszcz, wpierw ostrożnie ściągając Boryę. W tym czasie Schmidt na szybko sprawdzał swój osobisty ekwipunek.
- Idziemy szukać Kastnera. Jest na pokładzie, pobiegł do sekcji medycznej po kapitana Emmericha. Połączył się ze mną na chwilę zanim całą łączność szlag trafił. Pójdziesz z nami. - rzucił jeszcze do lexmechanika.
- To zostawia... dziewięć osób. - Gregor zastanowił się przez chwilę.

- Wszystko zależy gdzie chcemy lecieć. Lądowanie orbitalne będzie niemożliwe, jednak lot na Praeco z jedną dodatkową osobą nie będzie prawdopodobnie problemem. Problemem jest to że Posłaniec Śmierci walczy z Ubojem na maksymalnym dystansie. Musimy polecieć po okrężnej, aby nas nie spostrzegli, a potem jeszcze obrócić i mieć nadzieję, że żaden pocisk z makrobaterii nie przeleci w naszym sąsiedztwie.

- Osiem osób. - wtrącił nagle Schmidt - Przykro mi chłopcze, ale najłatwiej znaleźć nowego snajpera. - zwrócił się bezpośrednio do Maxa - Pójdziesz z nami. - zwiadowca w skafandrze miał na twarzy wymalowane mieszane odczucia, ale skinął posłusznie głową. Jaki miał wybór?

Zbrojmistrzowi zrobiło się żal Maxa. Jednak Krieganin miał rację. Max był... “łatwy do zastąpienia”. Polubił bardzo snajpera przez te kilka godzin ich znajomości, ale teraz... ważniejsze było zadanie. W duchu poprosił Imperatora aby ten miał łaskę nad Vogtem.
- Teraz pozostaje ustalić gdzie idziemy dalej. - Gregor odwrócił się do postaci w habicie - Ty wiesz najwięcej o naszym celu. Uważasz że powinniśmy się kierować na Praeco czy też na powierzchnię Koryntu? - Co zostało niewypowiedziane to możliwość przeprowadzenia akcji ratunkowej dla pozostających na pokładzie lojalistów w przypadku drugiej opcji.
Osobnik w habicie nie odpowiadał przez chwilę, jedną ręką ściskając swój ładunek i idąc na drugą stronę iglicy, od wewnątrz pustej, o podstawie promienia może i siedmiu metrów. Zatrzymał się przy czymś, co musiało być ciałem w pancerzu wspomaganym. Dopiero gdy podszedł tam, wzrok Malrathora i Ardora zawędrował za nim.
Ciało Władcy Nocy.
- Nie sądzę, aby kierowanie się na Praeco Mortisa było opcją...
Odwrócił się do pozostałych.
- Posiadam informacje, cały rdzeń niezbędny do przybliżonej lokalizacji celu oraz lokalizacji. Znam także... osoby wywiadu Imperialnego działające na Nowym Koryncie. Tam jest nasz cel.
- Z drugiej strony, jedyne archiwa i przepastne zbiory materiałów, poza osobistym wydzielonym swantem kontradmirała przechowującym tę wiedzę, znajdują się zakodowane w głównej pamięci Praeco Mortisa i kapitan Amonlos Manlaure posiada także tę samą wiedzę co ja, oraz dostęp do archiw. Przeanalizowanie ich mogłoby wam dać więcej informacji o naszm celu... wyobrażenia, czego się spodziewać, choć nigdy nic bezpośredniego i dokładnego, poza oczywiście pozostałością jego działalności, która była całkiem namacalna.

- Nie autoryzowano mnie do wydawania takich decyzji. Na którą opcję się nie zdecydujecie, udam się z wami, zapewnić Wam wiedzę o tym, kogo macie uśmiercić i pomagając odnaleźć tych, którzy wiedzą więcej. Gdy tylko przekażę wam ją całą, rozpłynę się... moja obecność jest zbyt charakterystyczna i widoczna, nie tylko dla psioników. Może nawet będziecie musieli po prostu mnie zabić. W obecnej chwili ochronię was przed wykryciem przez czarnoksiężników. Jednak kontradmirał powołał kapitana Blinta, aby projektował operację, paladyna Domitianusa, aby podejmował ostateczną decyzję o momencie i uderzeniu na sam cel oraz Was, lordzie Malrathor... by podejmować wszelkie inne decyzje mające ukierunkować działalność waszej grupy. Decyzja jest twoja, i jeśli chcesz wzbudzić szacunek swych podwładnych...
- Skonsultuj ją z nimi. Są tutaj, by służyć Imperatorowi poprzez ciebie zdolnościami, wiedzą i doświadczeniem.

- Nie macie wiele czasu. Imperator z wami. - rzucił do nich Eckstein, gdy dozbroiwszy się w broń długą ruszyli z Isaakiem, Maxem i bezimiennym lexmechanikiem z powrotem do szybu.

Lord komisarz w duchu zgadzał się z bezimienną postacią w habicie. Jeśli ten zespół miał działać, musieli polegać na swoim doświadczeniu.
- Nie mamy wiele czasu. Z tym jednym się zgodzę. - potarł brodę w zamyśleniu - Wiemy że Praeco toczy właśnie bitwę z Ubojem. Wiemy też że arcynieprzyjaciel praktycznie bez żadnego wysiłku wymordował cały ten okręt. Możemy założyć że wysoce prawdopodobne jest że Praeco spotka ten sam los.
Haajve podniósł rekę aby przerwać Komisarzowi.
- Prawdopodobne, ale nie wysoce. Władcy to nasi odwieczni wrogowie. Mamy całe kroniki zapisane o nich razem z metodami ich walki. Sami wykorzystujemy podobne, w sensie zaskoczenia i szybkich uderzeń, bez ich plugawych metod siania terroru. Jeżeli już to będzie to wojna cieni. Najstraszliwszy rodzaj wojny jaki widziałem. Jednak... wiadomo w jakim stanie jest Szósta Kompania. Proszę kontynuować Lordzie-Komisarzu.
- Egzemplariusze mieli tu całą kompanię. Według naszych obecnych informacji, jeśli dojdzie do abordażu, Praeco upadnie. Możliwe że wygrają walkę na daleki dystans, jednak to w dalszym ciągu loteria. Dlatego też proponuję byśmy wylądowali na powierzchni Koryntu, i kontynuowali stamtąd. Jeśli to będzie możliwe, podejmiemy ocalałych z wodowania. Jeśli nie, kontynuujemy misję bez zmian. Czy ktoś ma jakieś uwagi?
Znowu ręka zbrojmistrza powędrowała w górę.
- Czy pośród kontaktów na planecie jest ktoś kto będzie w stanie nas... “przechować”? Byłem gotów na ruszenie z miejsca do Kopca, jednak teraz... nasz personel medyczny jest poważnie ranny - wskazał podbródkiem Siostrę i sanitariusza - Wyłamane ramię w pancerz wspomaganym co wymaga zwyczajnie narzędzi oraz brak nogi. I widzę że wy też dorzuciliście się do puli. Praktycznie rzecz ujmując... - tutaj się podrapał po metalowym wypełnieniu szczęki - Będzie trzeba spędzić jakiś czas na leczeniu ran oraz przygotowaniu odpowiedniego sprzętu, jeżeli mamy mieć pełną skuteczność.
- Posiadamy kontakty z częścią Arbites i pełnię dostępu do zasobów. Bardziej skrytym rozwiązaniem będzie wykorzystanie znajomości, czy też nadrzędności nad wysoko usytuowaną agentką przynależącą do lokalnej szlachty wysokiego kopca. Jest także baron narkotykowego syndykatu, który pozycję jako członek wywiadu imperialnego zdobył jeszcze dwadzieścia lat temu. Istnieje przynajmniej tuzin bardziej improwizowanych możliwości. Musiałbym pomyśleć. Do tego chciałbym wiedzieć, czy przeżyjemy. Wiedza ta może nie dojść do skutku wskutek nagłej śmierci, gdy tylko Władcy Nocy zadecydują, że dość mają straszenia Amonlosa mierzeniem z przyłożenia do pozbawionego jakichkolwiek osłon i możliwości obrony Łzawiciela. - nieznajomy cały długi monolog wypowiedział swoim powolnym i dokładnym monotonem, nie przerywając ani na chwilę, co nieco przeczyło treści jego przekazu.
- Przychodzi mi do głowy pewne niestosowne porównanie, lecz nawet nie wszyscy by je zrozumieli. Jeżeli ktoś ma faktyczne uwagi, niech je zgłosi, wątpliwości wyjaśnimy później.
Sorcane bez ceregieli zasiadł za sterami. Duch Maszyny został przygotowany... mogli w każdej chwili rozpocząć sekwencję startową.
- Racja. Usiądźcie wszyscy na swoje miejsca. Jak rzekłem, jeżeli ktoś zna się trochę na pilotażu niechaj siądzie na drugim miejscu.
Sprawdził jeszcze ostatni raz poszczególne systemy. Tajemniczy akolita miał rację. Czas się zabierać stąd.
- Wszystko zależy od tego w jakiej części Kopca będziemy działać, czy w górnych czy w dolnych partiach, czy może po środku. Skłaniałbym się za opcją zawiązania współpracy z półświatkiem. Tacy ludzie potrafią ukrywać co trzeba, otaczają się lojalnymi i milczącymi ludźmi. Nie mają problemu też z... legalnością niektórych rzeczy, jak i potrafią załatwić co trzeba bez zbędnego gadania. Hmmm...? Gotowi do startu?
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline