To co wydarzyło się na scenie...
To nie było normalne...
Skupiła się na niewidocznych aspektach dziejących się wokół rzeczy , ona potrafią powiedzieć bardzo wiele...
To co zobaczyła zastanowiło ją nieco, ale postanowiła zachować to jak na razie dla siebie....
Wstała i podeszła do siedzących w pobliżu Arcybiskupa, Jean- Marca i Krakena.
Ukłoniła się im lekko, odpowiedzieli tym samym , po czym Jean złapał ją za rękę. W jego oczach ciągle widziała strach... -To co się wydarzyło jest....interesujące na swój niepokojący sposób...cóż mogło być tego przyczyną? Mówiła spokojnie, uważnie dobierając słowa.
Arcybiskup załozył ręce na [iersi i spojrzał na Krakena i Jeana.
Kraken uśmiechnął się do niej , dość dziwnym uśmiechem a potem przeniósł wzrok Jeana. - No co się stało? Nie widziałaś? - Jean nerwowo odpowiedział. - No też byśmy chyba chcieli wiedzieć co tu się wydarzyło - Kraken już bez uśmiechu zapytał Jeana. - Widziałam, że zwyczajna śmiertelniczka jakimś cudem zawstydziła, prawdę mówiąc na oczach nas wszystkich, Sashę z Cór Kakafonii...A powiem szczerze był to spory wyczyn, aby coś takiego zrobić, niestety raczej już tego owa kobieta nigdy nie powtórzy... - Och, problem robicie! - Jean podreptał chwile w miejscu a potem słuchając na przemian Nosferata spoglądał w ich stronę. - Tak Aliya była wspaniałą śmiertelniczką, odkryłem ją podczas pobytu w Meksyku -Sądze, że ktoś lub coś ta kobietę kontrolowało. I interesuje mnie kto lub co to było. Ananke wyraźnie czuła, że cos tu jest nie tak. - Umiała wydobyć ze zwykłego przedmiotu wspaniałą muzykę, gdybyście słyszeli jak grała Vivaldiego.... - rozmarzył się nieco -I...nie wzbudziło niczyjego zainteresowania, iż ma ona ...dar, jakiego mogą jej pozazdrościć członkowi naszej... społeczności? Czy Sasha wiedziała o talencie dziewczyny? Chciała dowiedzieć się czegoś konkretnego, a marzenia o przeszłości w wydaniu Biskupa Toreadorow raczej jej w tym teraz nie pomogą...
Kraken usmiechnął się do niej czule, jakby popierał to co powiedziała. a Arcybiskup zachowywał się jakby juz dawno wszystko wiedział, choć oczywistym było to że nie wiedział ... nic - Annabell moja droga! Przecież zainteresowałem się nią! Sprowadziłem tutaj, pomogłem, dałem jej dużo, nawet to! -Wybaczcie me słowa, lecz to co dziś się stało słusznie może zostać uznane za prowokacje.
Kraken spojrzał nagle na Ananke, jakby nie przychodziło mu to na myśl wcale. -A gniew jej matki może skupić się teraz na nas - Sasha wiedziała o niej, mówiłem jej, sama poprosiła abym ją tu zaprosił, chciała ją poznać - Jean ciągnął dalej - Poznać...rozumiem..Ale wcześniej nie słyszała jej gry?Jej pomysłem było aby zagrały razem? Czy ...czyimś innym?zapytała ostrożnie. - Annabell nie wiem co ty insynuujesz? Razem w sumie wpadliśmy na taki pomysł, zwykły pomysł - nic dziwnego - trochę się uniósł. -Dopiero dziś przybyła do miasta, nie miała wcześniej okazji widzieć jak gra Alyja. -Wybacz, naprawdę nic nie sugeruje, staram sie znaleźć w tym chaosie jakąś prawidłowość...
Nie chciała urazić Jeana, jednak chciała wiedzieć tak dużo ile tylko mogla w tej kwestii. -Dobrze, teraz najważniejsze pytanie. Czy Alyja była na pewno tylko człowiekiem? -Tak! Nie spoufalam się z Magami, miła moja - Jean trochę się zdenerwował jej pytaniem. - Komu mogłoby zależeć na takiej sytuacji? Czy kogokolwiek podejrzewacie? - Tylko Lojaliści - Odezwał się Arcybiskup
Kraken pufnął ustami. -Bo mam wrażenie,ze to co się stało ni było zwykłym przypadkiem. Człowiekiem da się sterować...Sami o tym doskonale wiecie. Stwierdziła analizując to co usłyszała dotychczas. - Potrzebujemy czasu aby dowiedzieć się czegoś więcej - odezwał się Kraken - Teraz najważniejsze jest aby Córa nie narobiła nam problemów! - Arcybiskup nieco poirytowany pufnięciem Kraken powiedział bardzo stanowczo,mimo wszystko zabrzmiało to jak zgoda z tym co powiedział Kraken -Sądze, że tą sprawą zajmuje się właśnie teraz Christian de Brasco. I żywię nadzieje w jego zdolności....Oskarżenia jest rzucać łatwo. Ale ich konsekwencje mogą być trudne do opanowania. To czego teraz nam potrzeba to spokój i opanowanie. Należałoby tą sprawę chyba jak najszybciej wyjaśnić, za twoim pozwoleniem, Arcybiskupie... - Oh ,oczywiście - powiedział Arcybiskup - Macie moje poparcie jeśli chodzi o tą sprawę, wierze w wasze umiejętności. Tylko proszę bądźcie ostrożni, nie należy ignorować Lojalistów
Doskonale znała podejście Arcybiskupa do lojalistów. Jeśli tylko by mógł oskarżyły ich o wszystko o co tylko by się dało.... -Dziękuję...kolejny krótki ukłon w stronę Arcybiskupa. - Choć przyznać muszę, że nie wierze, by dopuścili się aż tak przebiegłej prowokacji - zaśmiał się jakby do siebie - Mam nadzieje, że będziemy mogli liczyć na twą pomoc...? Z lekkim uśmiechem zwróciła się do Krakena - Oh moja droga! Zawsze wam pomagam - uśmiechnął sie do ciebie
Sala zaczęła klaskać i wołać Sashę.
Jean dołączył się do skandowania.
Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli jej najśmielsze obawy byłby prawdą, to Jean straci stołek i pozycje, a nawet zostanie ukarany za to co się dzisiejszej nocy stało...
Teraz miała tylko nadzieje, że Jatagan zdołał uprzątnąć zwłoki skrzypaczki ze sceny, a Chrisowi powiedzie się próba ułagodzenia Sashy...
Talent Dirka zadziałał tak jak się tego spodziewała...
Miał tłum w swej władzy...chwilowo, ale zawsze....
__________________ Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay |