Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2006, 15:53   #39
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
To co wydarzyło się na scenie...
To nie było normalne...
Skupiła się na niewidocznych aspektach dziejących się wokół rzeczy , ona potrafią powiedzieć bardzo wiele...
To co zobaczyła zastanowiło ją nieco, ale postanowiła zachować to jak na razie dla siebie....
Wstała i podeszła do siedzących w pobliżu Arcybiskupa, Jean- Marca i Krakena.
Ukłoniła się im lekko, odpowiedzieli tym samym , po czym Jean złapał ją za rękę. W jego oczach ciągle widziała strach...

-To co się wydarzyło jest....interesujące na swój niepokojący sposób...cóż mogło być tego przyczyną? Mówiła spokojnie, uważnie dobierając słowa.
Arcybiskup załozył ręce na [iersi i spojrzał na Krakena i Jeana.
Kraken uśmiechnął się do niej , dość dziwnym uśmiechem a potem przeniósł wzrok Jeana.
- No co się stało? Nie widziałaś? - Jean nerwowo odpowiedział.
- No też byśmy chyba chcieli wiedzieć co tu się wydarzyło - Kraken już bez uśmiechu zapytał Jeana.
- Widziałam, że zwyczajna śmiertelniczka jakimś cudem zawstydziła, prawdę mówiąc na oczach nas wszystkich, Sashę z Cór Kakafonii...A powiem szczerze był to spory wyczyn, aby coś takiego zrobić, niestety raczej już tego owa kobieta nigdy nie powtórzy...
- Och, problem robicie! - Jean podreptał chwile w miejscu a potem słuchając na przemian Nosferata spoglądał w ich stronę.
- Tak Aliya była wspaniałą śmiertelniczką, odkryłem ją podczas pobytu w Meksyku
-Sądze, że ktoś lub coś ta kobietę kontrolowało. I interesuje mnie kto lub co to było. Ananke wyraźnie czuła, że cos tu jest nie tak.
- Umiała wydobyć ze zwykłego przedmiotu wspaniałą muzykę, gdybyście słyszeli jak grała Vivaldiego.... - rozmarzył się nieco
-I...nie wzbudziło niczyjego zainteresowania, iż ma ona ...dar, jakiego mogą jej pozazdrościć członkowi naszej... społeczności? Czy Sasha wiedziała o talencie dziewczyny? Chciała dowiedzieć się czegoś konkretnego, a marzenia o przeszłości w wydaniu Biskupa Toreadorow raczej jej w tym teraz nie pomogą...
Kraken usmiechnął się do niej czule, jakby popierał to co powiedziała. a Arcybiskup zachowywał się jakby juz dawno wszystko wiedział, choć oczywistym było to że nie wiedział ... nic
- Annabell moja droga! Przecież zainteresowałem się nią! Sprowadziłem tutaj, pomogłem, dałem jej dużo, nawet to!
-Wybaczcie me słowa, lecz to co dziś się stało słusznie może zostać uznane za prowokacje.
Kraken spojrzał nagle na Ananke, jakby nie przychodziło mu to na myśl wcale.
-A gniew jej matki może skupić się teraz na nas
- Sasha wiedziała o niej, mówiłem jej, sama poprosiła abym ją tu zaprosił, chciała ją poznać - Jean ciągnął dalej
- Poznać...rozumiem..Ale wcześniej nie słyszała jej gry?Jej pomysłem było aby zagrały razem? Czy ...czyimś innym?zapytała ostrożnie.
- Annabell nie wiem co ty insynuujesz? Razem w sumie wpadliśmy na taki pomysł, zwykły pomysł - nic dziwnego - trochę się uniósł.
-Dopiero dziś przybyła do miasta, nie miała wcześniej okazji widzieć jak gra Alyja.
-Wybacz, naprawdę nic nie sugeruje, staram sie znaleźć w tym chaosie jakąś prawidłowość...
Nie chciała urazić Jeana, jednak chciała wiedzieć tak dużo ile tylko mogla w tej kwestii.
-Dobrze, teraz najważniejsze pytanie. Czy Alyja była na pewno tylko człowiekiem?
-Tak! Nie spoufalam się z Magami, miła moja - Jean trochę się zdenerwował jej pytaniem.
- Komu mogłoby zależeć na takiej sytuacji? Czy kogokolwiek podejrzewacie?
- Tylko Lojaliści - Odezwał się Arcybiskup
Kraken pufnął ustami.
-Bo mam wrażenie,ze to co się stało ni było zwykłym przypadkiem. Człowiekiem da się sterować...Sami o tym doskonale wiecie. Stwierdziła analizując to co usłyszała dotychczas.
- Potrzebujemy czasu aby dowiedzieć się czegoś więcej - odezwał się Kraken
- Teraz najważniejsze jest aby Córa nie narobiła nam problemów! - Arcybiskup nieco poirytowany pufnięciem Kraken powiedział bardzo stanowczo,mimo wszystko zabrzmiało to jak zgoda z tym co powiedział Kraken
-Sądze, że tą sprawą zajmuje się właśnie teraz Christian de Brasco. I żywię nadzieje w jego zdolności....Oskarżenia jest rzucać łatwo. Ale ich konsekwencje mogą być trudne do opanowania. To czego teraz nam potrzeba to spokój i opanowanie. Należałoby tą sprawę chyba jak najszybciej wyjaśnić, za twoim pozwoleniem, Arcybiskupie...
- Oh ,oczywiście - powiedział Arcybiskup - Macie moje poparcie jeśli chodzi o tą sprawę, wierze w wasze umiejętności. Tylko proszę bądźcie ostrożni, nie należy ignorować Lojalistów
Doskonale znała podejście Arcybiskupa do lojalistów. Jeśli tylko by mógł oskarżyły ich o wszystko o co tylko by się dało....
-Dziękuję...kolejny krótki ukłon w stronę Arcybiskupa.
- Choć przyznać muszę, że nie wierze, by dopuścili się aż tak przebiegłej prowokacji - zaśmiał się jakby do siebie
- Mam nadzieje, że będziemy mogli liczyć na twą pomoc...? Z lekkim uśmiechem zwróciła się do Krakena
- Oh moja droga! Zawsze wam pomagam - uśmiechnął sie do ciebie
Sala zaczęła klaskać i wołać Sashę.
Jean dołączył się do skandowania.
Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli jej najśmielsze obawy byłby prawdą, to Jean straci stołek i pozycje, a nawet zostanie ukarany za to co się dzisiejszej nocy stało...
Teraz miała tylko nadzieje, że Jatagan zdołał uprzątnąć zwłoki skrzypaczki ze sceny, a Chrisowi powiedzie się próba ułagodzenia Sashy...
Talent Dirka zadziałał tak jak się tego spodziewała...
Miał tłum w swej władzy...chwilowo, ale zawsze....
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline