Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2012, 21:07   #12
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Narada powoli dobiegała ku końcowi. Pewne decyzje zostały podjęte, a uzbrojeni w garstkę informacji agenci, powoli szykowali się do rozpoczęcia swojego pierwszego zadania. Moment wyjścia był przez młodych agentów przedłużany, padały kolejne pytania, dyskusje ... próba przekonania pozostałych, do tego, kto najbardziej nadaje się do wykonania konkretnej części misji. Ich przełożony zdawał się nie zwracać na to uwagi. Wiedział, że pierwsza poważna praca, to nie przelewki i rozumiał ich zdenerwowanie.

W pewnym momencie operator radiostacji skinął na dowódcę berlińskiej siatki głową. Ten podniósł się z miejsca i odezwał do wszystkich

-Muszę odebrać, ważny meldunek. Przepraszam was - tym samym nie dał im więcej czasu. Chcąc nie chcąc agenci CIA powoli opuścili stryszek.

Grupkami, tak aby nie rzucać się zbyt bardzo w oczy zeszli na parter. W barze w tym momencie znajdowało się około 8 osób. W tym dwóch Brytyjczyków, zapewne oficerów, cieszących się z możliwości tanich zakupów. Reszta wyglądała na cywili.

Ich przyjście wzbudziło zainteresowanie tylko jednej osoby, stojący za barem blondyn uśmiechnął się lekko


Burnes zachowywał się spokojnie, nie dał też żadnego ze znaków, które miały zwiastować zagrożenie. Oznaczało to, że mogli spokojnie opuścić knajpę. Mieli nadzieję, że NKWD nie obserwuje ich gdzieś z oddali. Nie mogli jednak być tego pewni. Wiedzieli, że muszą zachować ostrożność. Jeżeli radziecka służba bezpieczeństwa dowie się o ich poczynaniach, ich misja skończy się szybciej niż zaczęła ...

Na ulicy panował mrok. Jak na październik było jednak ciepło. Pod stopami oprócz gruzu, znajdowały się również opadłe liście, a niezbyt silny wiatr gwizdał w ruinach opuszczonych budynków. Po raz pierwszy udali się na ulice Berlina z poważnym zadaniem ...



Alexanderplatz, Przed Kwaterą niemieckiej żandarmerii, Godzina 20:10

Hartmann i Blackwood od dobrych 15 minut siedzieli w cieniu zniszczonego biurowca obserwując wejście do dawnego Prezydium Policji, obecnie przerobionego na kwaterę żandarmów, którymi dowodził Fuchs. Z tego co udało im się dowiedzieć Niemiec znajdował się w środku budynku, do którego nie mieli dostępu. Woleli też nie kręcić się zbyt blisko komendy, Policjanci na całym świecie robili się nerwowi, gdy ktoś zbyt długo, bez wyraźnego celu kręcił się w pobliżu ich siedzib.

W końcu w drzwiach pojawiła się osoba, która jak ulał pasowała do posiadanego przez nich opisu.


Skinął głową młodzieńcowi, który trzymał dla niego otwarte drzwi i ruszył spacerem w stronę swojego domu.

Amerykanie śledzili go z bezpiecznej odległości. Policjant wydawał się zamyślony. Nie zwracał większej uwagi na otoczenie, nie zauważył nawet patrolu złożonego z jego podwładnych, którzy pozdrowili go przepisowym salutem. Po 20 minutach dotarli pod starą, niezniszczoną kamienicę.

-Tato !- mówiącym był około 20 letni mężczyzna idący z torbą z zakupami w towarzystwie starszej kobiety. Fuchs uśmiechnął się szeroko i poczekał, aż ta dwójka podejdzie do niego. Kobieta uśmiechnęła się, a Policjant pocałował ją.

Cała trójka rozmawiała o czymś chwilę, po czym Fuchs zabrał zakupy od syna i klepnął go przyjaźnie po ramieniu. W tym czasie kobieta otworzyła bramę i zniknęła w korytarzu. Starszy mężczyzna wydawał się przekonywać do czegoś syna, ten w końcu niepewnie kiwnął głową, powiedział coś i odwrócił się na pięcie idąc w stronę centrum.

Policjant patrzył chwilę za odchodzącym chłopakiem, po czym zniknął w korytarzu ...

Niedaleko wejścia do opuszczonej stacji metra


Miejsce to było w opłakanym stanie. W tej okolicy żaden z budynków nie ostał się w całości. Ulice były opustoszałe, a przechodnie pragnęli jak najszybciej opuścić te tereny. Nawet patrole wojskowe i żandarmerii pojawiały się sporadycznie. Było to zapomniane przez Boga miejsce.

Atkinson rozejrzał się po okolicy. Teoretycznie idąc tą drogą Major mógł dojść do swojego domu. Nakładał jednak drogi, chociaż ulica ta miała pewne plusy dla szpiega. Kikuty budynków i zwały cegieł utrudniały obserwację, a każda osoba, która chciała się poruszać w tej okolicy była widoczna z daleka.

Były policjant nie miał problemu ze znalezieniem miejsca zbrodni. Zaschnięta krew znaczyła bruk, tuż przed wejściem do stacji metra. W pobliżu pierwszej plamy znajdowała się przewrócona kupka cegieł. Amerykanin również na niej znalazł trochę krwi. Więcej śladów prowadziło w stronę metra.

Wejście było zasunięte dużą kratą, nie przeszkadzało to jednak Arthurowi, ponieważ przy samym wejściu znajdowała się największa plama krwi. Wyglądało na to, że w tym miejscu wszystko się zakończyło. Po uważnym sprawdzeniu schodów, nie znalazł na nich krwi. Mógł już zrekonstruować prawdopodobny przebieg zdarzeń ...

Pierwsze strzały musiały przewrócić go na cegły, Zimmer spróbował się podnieść i uciekać. Być może przewrócił się, a być może został zepchnięty ze schodów, a do leżącego (lub podnoszącego się) oficera oddano kolejne strzały i zostawiono na śmierć. Oczywiście nie mógł być niczego pewien, bez oględzin ciała ... wydawało się to jednak najlogiczniejszym przebiegiem zdarzeń.

Knajpka niedaleko domu Zimmera


Mała knajpka mogła pomieścić co najwyżej 20 osób i to przy założeniu, że nie przeszkadzało im obijanie się o siebie. Lilly "fachowym" okiem rozpoznała miejsce, w których każdy obcy od razu rzucał się oczy. Podejrzewała, że każdy z bywalców baru przesiaduje tu codziennie. Pewnie pojawienie się jakiejkolwiek nowej osoby, budziło sporą sensację ... nie miała jednak wyboru, jeżeli chciała się czegoś dowiedzieć musiała wejść do środka.

Otworzyła drzwi, a dźwięk dzwonka zawieszony nad nimi, spowodował, że każdy z obecnych w środku, od razu zwrócił na nią uwagę. W środku znajdowało się około 10 osób (sami mężczyźni), w różnym wieku. Ich postawa i ubranie nieodmiennie kojarzyły się jej ze słowem "proletariat". Ich twarze nie wydawały się jej przyjaźnie ... właściwie jedyną osobą, która lekko się uśmiechnęła i wyglądała na zadowoloną z przybycia gościa, był co najmniej 70 letni barman, czyszczący w tym momencie szklankę.

-W czym mogę panience pomóc? - zapytał ją spokojnie i głośno, jednocześnie omiatając spojrzeniem gości swojego baru, co spowodowało, że wszyscy momentalni stracili nią zainteresowanie. Dziadek uśmiechał się do niej, chyba był zadowolony widząc jakąś nową twarz ... zwłaszcza kobiecą ...


Okolice mieszkania Zimmera

Dennison nie był zadowolony. Większość drogi przeszedł razem z Lilly Joe, jednakże w okolicach mieszkania dziewczyna zdecydowała, że sama pójdzie "wybadać" bar, w którym niemiecki szpieg spotykał się z Fuchsem. Była przy tym pewna siebie, w końcu Robert ją puścił ... wszakże znajdował się niedaleko, a poza tym wątpił, żeby groziło jej większe niebezpieczeństwo.

Sam zawędrował pod budynek, w którym mieszkał Major. Miał on dwa piętra i kiedyś okrążał małe wewnętrzne patio. Dzisiaj ostało się jedynie osobne wejście na korytarz i jedna ze "ścian". Pozostałe legły w gruzach. Z tego co naliczył w tym miejscu znajdowało się 10 mieszkań plus prawdopodobnie jakiś lokal dozorcy ... o ile był jeszcze dzisiaj używany.

Z większości okien świeciło się światło. Jedynie dwa mieszkania wydawały się puste ... jedno z nich musiało należeć do Zimmera. Obserwując okolicę Dennison doszedł do wniosku, że sąsiedzi musieli się nieźle znać. W końcu nie było ich tutaj tak znowu wielu, a układ budynku niejako zmuszał do kontaktów ... mogło to być dobre miejsce do zaciągnięcia informacji o Zimmerze ... pytanie tylko, czego tak naprawdę chciał się dowiedzieć? I kogo pytać, żeby nie wzbudzić podejrzeń ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Hawkeye : 26-02-2012 o 21:17.
Hawkeye jest offline