Muszę przyznać, że mam trochę inne podejście.
Ostatecznie Astartes to więcej złego niż dobrego.
Jest ich za mało, żeby w jakikolwiek sposób ochronić Imperium.
Masa w ich szeregach fanatyków i innych popaprańców.
Narobili więcej burdelu niż ktokolwiek, kiedykolwiek byłby w stanie posprzątać.
No i jakby nie było to oni potrzebują bardziej Imperium i wszystkich ich organizacji, niż odwrotnie.
Strach - ok. Kiedy widzisz kupę metalu z lekką domieszką ludzkiej tkanki to nie możesz nie czuć choć odrobiny respektu.
No ale z tym rycerstwem i pastuchami? Really? W Imperium wcale nie tak trudno o admirałów, inkwizytorów i generałów, którzy wsławili się bardziej niż całe Chaptery.
Druga sprawa, że nawet jeśli spojrzysz na samą hierarchię poszczególnych organizacji w Imperium, od razu widać, że daleko im do tego porównania rodem ze średniowiecza.
Jeśli ktokolwiek miałby całkować Marina w tyłek to tylko dlatego, że darzy ich jakimś szacunkiem. No albo właśnie biegnie na niego wataha orków, a wokół tylko Astartes.
W sumie podobna sytuacja jak z Jedi w Star Wars. No ale tak to jest jak coś jest symbolem całego uniwersum. Ludzi zaczyna ponosić wyobraźnia.
Właśnie z tego powodu rozumiem skąd wzięły się większe wymagania Seachmalla względem SM.