Wszystko wskazywało na to, że słowa Katarzyny zawierają aż za dużo prawdy.
- Spróbujemy to nadrobić, jak się zamieszanie skończy - obiecał Gottwin, sam nie bardzo wierząc we własne słowa. Cmoknął kobietę w policzek, po czym załadował kuszę i wręczył ją swej towarzyszce.
- Gdy któryś się ruszy, to go zastrzel - powiedział. Kto jak kto, ale kislevitka powinna wiedzieć, jak się posługiwać bronią.
Miecz w dłoni, tarcza w dłoni... Warto załatwić tamtych, póki sobie leżą na grzbietach jak nie mogące się podnieść żuki. Jeśli który się podda - trudno, niech na razie żyje. A reszta niech się stawi przed obliczem Morra.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-02-2012 o 21:08.
|