Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2012, 20:02   #50
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
koprodukcja z Liliel i Harardem

Tereska doszła jako tako do siebie, przyłożyła nawet starań aby nie wyglądać jak ostatnie nieszczęście choć nie była pewna efektów. Blada cera, lekko podkrążone oczy, pozostałość opuchlizny na wardze, niedogojony siniec, a teraz jak wisienka na torcie całości dopełniał opatrunek na czole.
Wolnym krokiem dowlekła się do mieszkania Gawrona, gdzie - jak dowiedziała się po rozmowie telefonicznej koczował Hirek i Patryk. Zapukała wygładzając włosy jakby miało pomóc to jej wyglądać korzystniej.

Gawron otworzył drzwi gwałtownym ruchem, jakby szykował się na przyjęcie tłumu wieśniaków z widłami. Gdyby nie to, że drzwi otwierały się do środka, do obrażeń Tereski dołączyłby właśnie złamany nos. Na widok przyjaciółki na dłuższą chwilę odjęło mu mowę.
- Alleluja, kurwa. - wybełkotał w końcu i chwiejnie cofnął się w tył. - Właź, poka się Hirkowi bo mi się tu zaraz posra z nerwów.

Tereska weszła do środka siląc się na wymuszony uśmiech.
- Hej brat - uniosła rękę w geście powitania i tak jak stała, w płaszczu i kozakach, opadła na kuchenne krzesło. - Wybacz za wczoraj. Pewnie się denerwowałeś. Denerwowaliście - sprostowała przenosząc wzrok na Gawrona. - Głupio wyszło, chyba wpadłam w jakiś szok czy coś. Totalnie mi odbiło. Pewnie przez tą krew. No i w łeb dostałam zdrowo - wskazała na opatrunek. - Dwanaście szwów.

- Ja pierdolę - Patryk pokręcił głową z niedowierzaniem. Postawił przed Tereską kubek z gorącą kawą, obrzydliwą, o zapachu żużlu, specjalność zakładu. Sam mrucząc coś pod nosem wrócił do przedpokoju i zaczął mocować się z zabytkowymi zamkami.

- Kurwa mać! - Hirek zwlókł się z tapczanu, nie zważając na pulsujący łeb. - Denerwowaliśmy się?! Tereska na litość boską, gdzie ty byłaś? Dlaczego nie zaczekałaś na mnie tylko wpakowałaś się... dlaczego nie dałaś znać. Pół nocy żeśmy... Po szpitalach, po mieście...
Klął i wrzeszczał ale już po kilku sekundach po tym jak zaczął się nakręcać, siostra tkwiła duszona w niedźwiedzim uścisku. Dopiero po chwili Hirek wypuścił ją i zaczął się przyglądać opuchniętej ranie.
- Jak się czujesz? Jadłaś coś, blada jesteś jak śmierć. - Powoli ręce mu się przestawały trząść a do głosu zaczął dochodzić mały skurwiel w jego skacowanej głowie. Właśnie zaczynał walić w gong podpięty do systemu nerwowego, tak że ćmienie i łupanie we łbie przesłaniało większość innych bodźców. Hirek usiadł w końcu koło siostry - Kurwa, wykituję przez ciebie Tereska na zawał. Jak boga kocham, myślałem że zwariuję. Najpierw... i jeszcze ta historia z Czubkiem, on ciągle przecież łazi po ulicach. No gdzieżeś była?
- Hirek, weź się uspokój, dobra? - Teresa wstala od stołu, dość już rozgarnięta, zdjęła płaszcz, buty i wyciągnęła się po całej długości kuchennej ławy. - Mówię ci, że to moja wina. Byłam w szoku, przez to uderzenie, nie? Zaćmiło mnie, gwiazdy przed oczami. Toatalna abstrakcja. Pojawił się ten człowiek, a ja mu nawrzucałam, że nie chcę żadnej milicji, że nie chcę składać zeznań... I chyba przeze mnie spanikował. Narobiłam rabanu... Zabrał mnie do siebie. Pozszywał. O czym tu gadać? Wyszłam na jakąś histeryczkę. Aż mi wstyd. Nawet Paweł spanikował, że mnie tyle nie ma. Myślał, że mnie zamordowali i zgwałcili. Był w takich nerwach. On mnie jednak kocha, wiecie? Popłakał się jak stanęłam w drzwiach. To takie dziwne.... Łzy mu się lały jak dziecku. - Teresa wysupłała z kieszeni papierosa i odpaliła ze zwieszoną obojętną głową.. - Jakie to wszystko chore.... Moje całe życie... jest... - chwila milczenia przeciągała się w nieskończoność. - ...chore. - to była nadmierna, jak na Tereskę wylewność. Zeskoczyła z krzesełka, przysiadła na parapecie nie patrząc na chłopaków, podciągnęła kolana pod brodę zagapiwszy się na rozrzażony koniec papierosa. - Gawron, nalej mi wódki, co? Setkę, nie więcej. Co by mnie od środka rozgrzała. Jakoś mi zimno.

- A ja muszę wpaść kiedyś tam do was - Hirek poruszył się niespokojnie i spuścił łeb po czym podrapał się po nieogolonym policzku. - Wiesz, było dość nerwowo i …
Pewnie obite gęby jego i Pawła dość szybko skojarzy więc wolał sam się przyznać.
- Zdenerwowałem się, wystraszyliśmy Antka. Kiepsko wyszło - powiedział smętnie, kiedy Gawron szukał jeszcze resztek jakiejś gorzały z wczoraj. - Ale uczciwie ostrzegam, jeszcze raz mi wykręcisz taki numer i osobiście cię uduszę. Od zmysłów odchodziliśmy. No i... przygotuj jakieś szybkie wytłumaczenie - łypnął na nią spod oka. - Bo reklamy ci narobiłem we wszystkich szpitalach, zaczynając od tego twojego. Na razie wie tylko cieć na bramie i dyżurny konował, no ale przecież rozgadają zaraz.

- Ważne, że wszystko dobrze się zakończyło - Tereska chyba chciała już uciąć temat. - Po prostu będę się trzymała z dala od Przemysłowej i tyle. Kłopoty zdają się imać głównie tego miejsca.

- No i git - Patryk wręczył Teresce kieliszek z zawartością dna jakichś trzech butelek. - To może teraz mi jedno z drugim łaskawie wyjaśni, po cholerę żeście tam w ogóle po nocy poleźli?

- Przejść się - Tereska odwróciła wzrok od Gawrona bo nie lubiła mu łgać w żywe oczy. No ale przecież prawdy mu nie powie. Dla odwrócenia uwagi przechyliła kieliszek i wlała hurtem do gardła. - Wiesz, że tam gdzie mieszkam nie da się normalnie porozmawiać. No to wyszliśmy, gadaliśmy... Aż pod wiaduktem dostałam w łeb kamieniem. Ot, cała opowieść.
- Gawron, to wszystko jest jakieś popieprzone dokumentnie. Ja pobiegłem na wiadukt by zajebać tego gnoja co kamieniem rzucił, Nikogo tam nie było, a sprawdzałem dobrze. Tylko Słowik ze swoją bandą pijaczków, ale oni nie mogli tego zrobić. Nie daliby rady. - Hirek też patrzył po kątach.

- Wiecie co, naprawdę wystarczyłoby krótkie "pieprz się Gawron, gówno cię to obchodzi". Czy wy sami słyszycie jak pierdolicie? - Gawron wykonał jakiś niezidentyfikowany gest, mało nie tracąc przy tym równowagi, chyba był nieco bardziej pijany, niż się początkowo wydawał. - Zresztą faktycznie, na dobrą sprawę chuj mnie obchodzi po co, ale... Spacer? Na cholerną Przemysłową? O północy? Kurwa, gdzie wyście mieli mózgi?! Andrzej się, kurwa, jeszcze dobrze nie rozłożył. Tamten skurwiel nadal gania po mieście! Ja naprawdę muszę wam wszystkim wyjaśniać z osobna?! Kurwa, jak dzieci! I co ty mi tu Hirek próbujesz wcisnąć? Że się kamień sam rzucił? Że jakiś czarodziejski? Opętany? Kurwa, czy w tym tygodniu całemu miastu odpierdoliło? -zakończył wrzaski niemal refleksyjnym tonem i opadł na krzesło. Oddychał ciężko patrząc to na jedno, to na drugie, wzrokiem, jakby rodzeństwo Bułek było dwójką szczeniaków, które właśnie napaskudziły mu na dywan.

- Masz rację Patryk - przytaknęła Teresa. - To było nieodpowiedzialne i niebezpieczne. - Przez chwilę czuła się dziwnie jakby zamienili się rolami. Przecież to ona była zawsze tą odpowiedzialną a nie Gawron. No i miała większe od niego doświadczenie w moralizowaniu. - To nie był przypadek - w zamyśleniu pokręciła głową. - Kamień się sam nie rzucił kiedy rozwalił mi przednią szybę i o mało nie rozbiłam malucha. A tym bardziej nie rzucił się sam drugi raz. Chłopaki, ja myślę... - podniosła na nich poważne spojrzenie - że ktoś chce mnie zabić.

Hirek milczał ze spuszczonym łbem, ciągle oglądając ceratę na Gawronim stole.
- Nic ci nie próbuję wcisnąć - burknął w końcu. - Mówię jak było. Popytam jeszcze Słowika, niech stracę, dam mu z patyka. Niech myśli,może coś sobie przypomni.
Spojrzał na siostrę, szukając u niej potwierdzenia.
- Na przypadek to mi już nie wygląda - pokiwał głową - jutro zabiorę cię na komisariat. To już nie są żarty, Tereska. Nikt nie wiedział, którędy pojedziesz maluchem i... nikt nie wiedział, że pójdziemy na spacer, ktoś więc łazi na tobą.
Racjonalny umysł nie dopuszczał innych rozwiązań, choć w tyle głowy aż się kłębiło od narastającego strachu.
- Nie idę na policję - w jej głosie zabrzmiał znajomy upór. - Poszłam do nich po wypadku w maluchu. Nikt nie potraktował mnie poważnie. Poza tym... - wyglądała jakby miała jeszcze coś dopowiedzieć ale skończyła na typowo kobiecym. - Nie i koniec.

Patryk zgarnął kawę zrobioną dla Tereski i dwoma łykami opróżnił kubek do połowy.

- Nie świruj. Nawet jak cię zleją, to lepiej żeby mieli w papierach, że coś się działo. Nie będą potem pierdolić, że nie wiedzieli. Chuj wie, co się tak naprawdę dzieje. Może chcą zabić ciebie. Może chcą zabić Baśkę. Może chcą zabić nas wszystkich, a może po prostu nam wszystkim odpierdala. Obstawiam to ostatnie, ale na wszelki wypadek wbijcie sobie do łbów, że po dwudziestej drugiej siedzicie na dupie w domu. I nie ma że "bo chciałam pogadać", że "ja tylko do piwnicy", że "bo mnie mąż nie kocha". To nie są, kurwa, żarty. Jak nie możesz wysiedzieć z Cichym, co mnie akurat ni chuja nie dziwi, to siedź z dzieciakiem tu, albo u Hirka, albo se pokój wynajmij, ale zapomnij, kurwa, o szwendaniu się po mieście. Godzina milicyjna jak za najlepszych lat Jaruzela. Dotarło?! - skończył na stojąco, znów nieco zbyt obszernie gestykulując. - Aha, Hirek, za patyka Słowik gotowy sobie przypomnieć, że widział jak tym kamieniem rzucała jego własna stara. Ja z nim pogadam. Wiecie, jak menel z menelem. Wy może faktycznie lepiej idźcie na gliniarnię. I pogadajcie z Baśką, ona też... powiedzmy, że kogoś widziała, może to ten sam gnój. Mnie nowy gach Zielińskiej nie wpuści teraz za próg.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 27-02-2012 o 20:08.
Gryf jest offline