Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2012, 11:07   #209
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Walka dobiegała końca. Grupa bojowa "Bezimiennych" wygrała, ostatni z żywych przeciwników nie był dla nich bowiem żadnym zagrożeniem. Mimo to nie poddawał się, zupełnie jakby nie widział swojego beznadziejnego położenia. Walczył zaciekle do samego końca, które związane było z jego śmiercią. Nie dał się bowiem pochwycić i wszelkie próby obezwładnienia go aby uzyskać od niego jakiekolwiek informacje spełzły na niczym. Aglaron wyprowadził ostateczny cios, który przebił płuco mężczyzny. Ten padł na ziemię i z krwawymi bąbelkami wydobywającymi się z jego ust skonał cierpiąc kilka chwil później.

Jaskinia wypełniła się kompletną ciszą. Ciężkie powietrze nie ułatwiało uspokojenia pracy serca i płuc zmachanym towarzyszom. Zimne podłoże i ściany chłodziły rozgrzane walką i emocjami ciała. Po chwili potrzebnej na dojście do siebie kamraci skierowali się do rannego elfa, przy którym znajdowął się już Tim. Xander uklęknął obok niego, poszukując rany. Po jej zlokalizowaniu nałożył na nią swoje dłonie, po czym z przymkniętymi oczyma rozpoczął modlitwę do swego boga o zesłanie mu mocy wyleczenia rany Iana.

Chwilę później rana była zasklepiona i nie zagrażała życiu młodego elfa. Ten otworzył oczy i popatrzył na Xandera. Wszyscy zgromadzeni obok leżącego wojownika mogli dostrzec, iż jego oczy są mętne i jakby gasnące mimo uleczenia niegroźnej rany.
- Witajcie. - z bladym uśmiechem powiedział do Tima i kapłana. Mężczyźni w mig spostrzegli, iż dawny uśmiech i wesołość w oczach elfa zniknęły gdzieś bezpowrotnie. Był to ten sam Ian którego poznali w karczmie kilka dni temu, był też jednak zupełnie innym Ianem.
- Nie widzieliśmy się jakiś czas. - dodał, wstając z ziemi. Otrzepał się, zrzucając z ubrania kawałki ziemi i kamieni. Podniósł z ziemi upuszczone ostrze, po czym schował je do pochwy.
- Widzę że nie podróżujecie w starym gronie. - zwrócił się bardziej do Iliego i Aglarona.
- Zwą mnie Ian Rosehood. Do usług. - przywitał się delikatnym skinieniem głowy, nie podał im jednak ręki.


Nadszedł czas na przeszukanie zwłok. O ile mężczyźni raczej nie mogli mieć nic interesującego przy sobie, o tyle wyposażenie drowa mogło być wielce interesujące. Zgodnie z przewidywaniami, przy zwłokach mężczyzn znajdowało się tylko kilkadziesiąt sztuk złota, zwykła, acz bardzo dobrze wykonana broń, bukłak z winem i worek z dziwnie pachnącymi ziołami. Co dziwne, żaden z nich nie miał mimo zimy jakiegokolwiek płaszcza czy futra. Przy ognisku nie było żadnych plecaków czy worków, czy choćby koców do spania. A sama jaskinia i ognisko nie były w stanie zapewnić ciepła w zimie.

Drow był znacznie lepiej wyposażony. Jego główną bronią był lekki, piekielnie ostry sejmitar którym walczył. Na plecach przyczepioną miał pochwę w której znajdował się drugi miecz, podobny w kształcie do pierwszego.


Jego ostrze było zakrwawione, co mogło świadczyć o jego niedawnym użyciu, krew była bowiem nie do końca zakrzepła. Jedyne co mogło dziwić to to, że wojownik tak zdyscyplinowany i doświadczony jakim z pewnością był mroczny elf, schował zakrwawioną klingę nie czyszcząc jej uprzednio.
Po za mieczem w ekwipunku drowa znalazła się lekka kusza drowia, przytwierdzana z reguły do nadgarstka. Przy pasie znajdowały się liczne strzałki pokryte dziwną substancją - zapewne trucizną. Na szyi zawieszony był medalion ze znakiem przynależności do danego domu. Nikt nie był jednak w stanie zidentyfikować choćby miasta z którego pochodził ów drow.


Czarne, skórzane buty ozdobione klamrami w tym samym kolorze skrywały mały, lecz równie ostry jak sejmitar sztylet. Krótka analiza pozwoliła kapłanom stwierdzić, iż większość ze znalezionych przedmiotów jest magiczna. Buty, pas oraz medalion a także obie sztuki broni oraz sztylet emanowały tajemną mocą. Aby poznać dokładnie właściwości oręża oraz pozostałych przedmiotów potrzebne było rzucenie odpowiednich czarów.

Xander nie zadowolił się przeszukiwaniem jedynie ciał poległych. Po rzuceniu proste zaklęcia, w jaskini zrobiło się jasno niczym w dzień. Jak się okazało, jaskinia nie należała do małych. Pomieszczenie miało ok trzydzieści metrów długości i piętnaście szerokości.

Pod jedną ze ścian znajdowały się ułożone równo plecaki należące do martwych już podpalaczy. W śród nich nie znajdowało się jednak nic cennego po za dwustoma złotymi monetami. Jak widać ktoś, kto najął owych bandytów musiał być szczodry. To, co zdziwiło Xandera najbardziej była zalakowana koperta z jego imieniem, znajdująca się na jednym z plecaków.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline