Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2012, 20:08   #18
Gegrol
 
Gegrol's Avatar
 
Reputacja: 1 Gegrol nie jest za bardzo znany
Saelim zdążył już zapomnieć o myślach, które dopadły do niego podczas marszu do młyna. Znalazł o wiele lepsze zajęcie niż użalanie się nad sobą. Sprawiał by to inni użalali się nad sobą.
Nie spodziewał się tutaj Grobokopa i może nawet był pod lekkim wrażeniem jego obecnością, ale nie dał sobie tego po sobie poznać. W końcu jak mógł odpuścić wioskowej ofierze paru słów kpiny. Zdenerwowanie chłopaka sprawiało jedynie, że Oszust się uśmiechał. Właściwie nie wiedział czemu to robi, nigdy nie odczuwał nienawiści do syna grabarza, a dręczył go tylko dlatego, że inni to robili, on nawet starał się tego unikać. Jednak nie dlatego, że czuł litość, po prostu uważał, że ma lepsze zajęcia niż ciągłe znęcanie się nad jedną ofiarą. Wciąż jednak lubił utarczki słowne, to go uszczęśliwiało i choć było to chore, pokręcone, a nawet sadystyczne szczęście mu w zupełności odpowiadało.
Jest jeszcze Fernas, który niepotrzebnie włączył się do rozmowy. Wtedy być może Saelim nic nawet nie wspomniałby o jego grze. Aż ciężko uwierzyć, że to nie on stał się kozłem ofiarnym. Delikatny młodzian, wiecznie chodzący ze swoją lutnią i opowiadający o swoich wyprawach. Dużo osób miało ochotę zamknąć mu jego zbyt szeroko otwartą gębę. Powinien się cieszyć, że tak się nie stało.
Reszta drużyny nie wydawała się zresztą lepsza. O ile do myśliwych nie mógł się przyczepić, zapewne posiadali lepsze zdolności od niego, to jednak miał pewne pretensję do zwierzyńca, który tworzył się przy młynie. „Jastrząb i łasica, mam nadzieję, że się nawzajem pożrą” pomyślał Saelim dokładnie wyobrażając sobie tą scenę. Nie interesował się nigdy magią, choć jego siostra i matka posiadały talent, ale wiedział, że między tym i zwierzętami, a ich właścicielami istniała pewna więź. Mimo wszystko obecność zwierząt, szczególnie jastrzębia sprawiała, że czuł się nie swojo. Aż za dobrze przekonał się jak fauna ma wyczulone zmysły, szczególnie psy mabari, które już kilkakrotnie zbudziły wioskę, by poinformować o intruzie, którym niestety zazwyczaj był on.

Wkrótce ruszyli. Właściwie Oszust nie do końca wiedział kto ogłosił wymarsz, ale nagle wszyscy byli na nogach i spokojnie zmierzali na trakt. Znów powróciły myśli o tej wyprawie. Saelim zaczął rozumieć, że jego decyzja była pochopna i nieco głupia. Nie robił tego dla wioski, rodziny, czy własnej satysfakcji. Nie ma zamiaru się poświęcać dla dobra ogółu, by osiągnąć własny cel potrzebował utrzymać się przy życiu. Oczywiście wątpił by inni także pragnęli swej śmierci, ale zapewne oni mieli zamiar uratować swoje rodziny, tak więc nawet jeśli nie powrócą z tej wyprawy będą mogli umierać z przeświadczeniem że zrobili to co chcieli. Złodziej nie mógł tego samego powiedzieć o sobie.
Nagle z własnych myśli otrząsnął go czyjś głos. Oszust spokojnie spojrzał na uśmiechniętego mężczyznę, a zaraz potem na jego wyciągniętą dłoń.
- Cześć Oszuście. Sporo nas, nie? – powiedział.
Poznawał go, to ten nadgorliwy myśliwy, raczej nie mieli okazji się lepiej pozna. Zdaje się, że mówili na niego Ralfi. Zapewne Saelim nie zwróciłby uwagi na niego uwagi, gdyby nie fakt, że z wielką łatwością i bez często spotykanej krępacji użył przydomka Oszust. Poza tym coś w jego aż nazbyt przymilnym głosie i spojrzeniu sprawiało, że łotrzyk uścisnął rękę myśliwego.
- Tak, spodziewałem się prawdziwym tłumów. - Odpowiedział Saelim z przekąsem, zrozumiał jednak, że jest to jedynie zaczepka.
- Co jest ze Svenem? Nic ci wczoraj nie mówił? – zapytał Ralfi, spoglądając jak zareaguje Oszust, a cwaniacki uśmiech powoli zniknął z jego twarzy.
Oszust skrzywił się słysząc to pytanie. Spodziewał się, że to on będzie musiał tłumaczyć nieobecność przywódcy bandy.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Wczoraj wyglądał na aż za bardzo podnieconego wyprawą i ostatnia rzecz, której się spodziewałem to, że go tu nie będzie. - Powiedział chłopak nadzwyczaj spokojnie, choć nie podobało mu się, że jest zmuszony usprawiedliwiać Svena. Z pewnością na to nie zasługiwał.
- Dziwne.. Bardzo dziwne... - Rafael uważnie przyjrzał się Saelimowi, po czym spuścił wzrok. - Nie ma też nikogo z bandy poza Tobą, musisz mieć jakiś ważny powód, że się nie wycofałeś. - tym razem zerknął tylko kątem oka, ponawiając “złodziejski” uśmiech.
- Cóż, zapewne nie uwierzysz w moje szlachetne zamiary i chęć uratowania wioski, co? - Powiedział Saelim wpatrując się we własne buty i uśmiechając się. - [i]Na tą wyprawę wyruszyłem jedynie dla siebie, a moje cele niech na razie pozostaną tajemnicą. Nie spodziewaj się jednak, że zobaczysz mnie w drodze powrotnej. - Twarz złodzieja nie okazywała żadnych uczuć. - A ty? Po co to robisz? - Zapytał Oszust chcąc zmienić temat.
- Z tą drogą powrotną.. Czy to, aby nie groźba? - Spytał Ralfi nieco ironicznym głosem, żeby podkreślić swoją nadinterpretację słów Oszusta. Spojrzał na chłopaka, aby upewnić się jak to odebrał. [i]- Jakby co, tu wiele nie znajdziesz -[i] zaśmiał się i podrzucił lekko sakiewkę, którą uprzednio wyjął zza pasa. - A ja? Sprawy rodzinne, może osobiste. Własne życie też może być nie lada zagadką, nie uważasz? - Uniósł brwi i wykrzywił usta, po czym oddalił się nieco od rozmówcy, jakby zostawiając go samego z tym pytaniem. W międzyczasie uważnie schował sakiewkę na swoje miejsce, obserwując kroki Saelima.
- Spokojnie, o swoją sakiewkę nie musisz się martwić. - Rzucił Saelim uśmiechając się, nawet nie próbował szukać odpowiedzi na drugie pytanie. Pozwolił Rafaelowi odejść.
 

Ostatnio edytowane przez Gegrol : 02-03-2012 o 16:12.
Gegrol jest offline