Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2012, 20:24   #199
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ragnar, Zirnig, Gracjan, Teodor

Nieugięty i nieustraszony Ragnar krzyknął z całych sił. Była to zaczepka, najwyższych lotów. Wojownicze uderzanie bronią w tarczę było w stanie rozjuszyć każdego ze zwierzoludzi. Prawie każdego. Bestie wejrzały zdziwione na Czerwonobrodego. Teodor i Zirnig już nie mogli się doczekać by wpędzić zwierzynę w pułapkę i tylko dobić ją kilkoma szybkimi ciosami. Byk, który próbował wyważyć kratę buchnął parą z nozdrzy i odepchnął stojących obok kamratów ruszając na przód w kierunku krasnoluda, jednak jeleniogłowy szaman musiał wiedzieć, co się kroi. Solidnym kopniakiem w zad byka, uspokoił jego zapędy. Kilka plugawych słów szamana sprawiło błyskawiczną zmianę szyku. Kozioł z włócznią stanął na miejscu byka oczekując nieruchomo ataku krasnoluda i jego ukrytych kompanów, byk powrócił niechętnie do uderzania w stalową kratę, zaś na samym końcu, najgłębiej w korytarzu stał szaman z głową jelenia, który począł inkantować jakieś zaklęcie. Gracjan aż poczuł jak wokół robiło się chłodno, czuł niemal jak wiatry magii muskały go po skórze. Musieli wymyślić coś innego i nie mieli na to zbyt wiele czasu...

Yerg, Twardy, Dawit, Felix, Wilhelm & Gottwin

-Prędko młodzieńcze! Trza ich wspomóc!- krzyknął Von Walter, unosząc bojowo miecz. Zakuty w zbroję Wilhelm ruszył ramię w ramię obok starego rycerza towarzysząc mu tak jakby był jego giermkiem. W sumie wyglądali dość spektakularnie i efektywnie. Niestety sam widok dwójki wojaków nie miał prawa zniechęcić większą grupę zdradzieckich strażników. Dwa trupy już leżały, trzeci konał u stóp Yerga.
Rycerz i giermek po chwili doskoczyli do pola walki. Część strażników zaczynała się podnosić, inni zdawali się być jeszcze ogłoszonymi za sprawą powietrznego wiru, wywołanego przez Gregora. Stary Eryk doskoczył do człeka, którego poznał po głosie. Ostrzem dwuręczniaka, skierowanym do ziemi przeszył udo człeka. Ten zawył żałośnie. Eryk poprawił tnąc po piersi, z łatwością rozpruwając skórzany kaftan i mundur a na koniec przebił pierś zdrajcy na wylot dobijając go w męczarniach.

Wilhelm również nie próżnował. Błyskawicznie zamachnął się mieczem, rozcinając ramię podnoszącego się męża. Ten upadł ponownie i młodzieniec chciał dokończyć swego dzieła jednak osobnik odtoczył się kawałek i Wilhelm nie trafił, uderzając ostrzem w nieskazitelnie gładką posadzkę korytarza. Strażnik widział, że ma szansę wstać, lecz niespodziewanie jego pierś przebił wystrzelony bełt. Wilhelm i pozostali wejrzeli ukradkiem w stronę z której nadeszła śmierć jednego ze zdrajców. Spodziewali się Gottwina, który zniknął jakiś czas temu, a ujrzeli damę która mu towarzyszyła. Trzymała kuszę niedoszłego kochanka z ogromnym zdziwieniem obserwując pierwszego w życiu własnoręcznie zabitego człowieka. Po chwili obok niej pojawił się i sam Gottwin.
Mężczyzna dopadł najbliżej leżącego osobnika, który był jeszcze ogłuszony. Jedno celne cięcie w gardło dało im pewność, że już nie wstanie.

Ze zdrajcami uwinęli się szybko. Teraz, kiedy dołączyli do nich Wilhelm, lord zamku, oraz Gottwin strażnicy nie stanowili najmniejszego zagrożenia. Von Walter nakazał jednego pozostawić przy życiu by wypytać o Idalgę i całą resztę, bo pytań było sporo, dlatego solidnym kopniakiem w głowę pozbawił przytomności młodego strażnika, gwarantując sobie, że ten nie czmychnie im w chwili nieuwagi.
Kamraci mieli powód do świętowania, jednak brakowało na to czasu. Osada pod murami zamku płonęła i trwała tam rzeź, a to nie był koniec problemów. Wyczulony na wszelkiego rodzaju drgania Twardy czuł jak coś biegnie w ich stronę. Bynajmniej nie było to małe i z pewnością nie samo. Khazad wejrzał na kompanów, którzy jeszcze nie byli świadomi zbliżającego się niebezpieczeństwa. Twardy domyślał się, że to coś większego niż zwykli, ludzcy wojacy. Czuł, że powodowane biegiem wibracje oznaczają znacznie większą ilość wrogów, niż Ci rozbici pod ich nogami...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 05-03-2012 o 13:45.
Nefarius jest offline