Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2012, 14:21   #42
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Nigdzie nie idziemy. To oczywista pułapka. Oni już czekają, a wy jeszcze nic wiecie.- rzekła stanowczym tonem Aryuki sięgając ręką do plecaka i grzebiąc przez chwile. Po czym wyjęła granat hukowy - drewnianą tubę z zapalnikiem. Sięgnęła ustami do papierowego zabezpieczenia i zerwała je zębami. Kciukiem potarła zapalnik i gdy ogień zapłonął ,cisnęła przedmiot w głąb owego tunelu ze słowami.-Lepiej żeby oni przyszli do nas. Tam będzie gorzej nam walczyć.
- Przepraszam, przepraszam jacy oni? -zapytał Grum zatykając uszy przy wybuchu granatu hukowego. - O czym ty mówisz?
-Chyba nie sądzisz, że taką wielką budowlę zamieszkuje tylko... jedna istota?- odparła Aryuki z miną “to oczywista oczywistość” na obliczu. -Toż to wygląda jak miejsce zamieszkania jakiegoś roju.
Po chwili rozległ się głośny huk niesiony echem w korytarzach. A dziewczyna z wyraźnym zadowoleniem mruknęła.-No to zwróciliśmy czyjąś uwagę.
- No wiesz jeżeli to siedziba jakiegoś zadufanego maga to może tu żyć samotnie.-Stwierdził Jun, po czym dodał. - Teraz tylko rodzi się pytanie, czy słysząc ten hałas mieszkańcy zabunkrują się w środku czy może zlecą tu jak pszczoły do kwiatów. Nie wiem czy tak szybka decyzja była odpowiednim ruchem. -dodał sceptycznie naukowiec.
-Lepsza niż pchanie się na ślepo w nadziei, że nikt nie zauważy bandy złodziejaszków wchodzących główną bramą. Wierzcie mi. Jeśli się nie ma za plecami armii, nigdy nie należy wchodzić główną bramą.- odparła dziewczyna nie przejmując się zarzutami alchemika.-A jeśli to samotny mag, to ma pewnie demony, szkielety, golemy lub inne tałatajstwo za służbę.
Aryuki wysunęła ostrze katany z pochwy i stuknęła czubkiem podłoże.-A wy przypadkiem nie mieliście badać kryształów? Ustaliliście już coś ? Czy też dalej zamierzacie się pchać prosto w pułapkę, jak banda amatorów?
- Badania wymagają czasu, alchemia uczy cierpliwości... -odparł dyplomatycznie krasnolud składając ręce jak do modlitwy.- Póki co wiemy, że kryształy nie reagują z kwasem, są bardzo odporne na uszkodzenia mechaniczne... -dodał jeszcze by usprawiedliwić swój alchemiczny kunszt.
- I że nie reagują na pobożne życzenia. Może więc wy zajmiecie się badaniem, póki gospodarz nie wysłał jeszcze komitetu powitalnego? Póki jeszcze mamy czas. -odparła dziewczyna delikatnie wtykając ostrze pomiędzy kryształami i... ostrożnie próbując podważyć jeden z nich. Minimum siły, maksimum precyzji.
- To co robimy teraz? Czekamy tu z nadzieją, że jakiś wściekły mag nie zacznie ciskać w nas zaklęciami z okien? -zapytał Lao.
-Taki jest plan... gdy się mag odsłoni, żeby móc ciskać zaklęciami. My będziemy mogli uderzyć w niego.- odparła Aryuki pozornie skupiona na swym zadaniu.
Andher z politowaniem spojrzał na dziewczynę czekającą aż wrogowie sami się zjawią. Całe szczęście że dzięki strojowi nie mogła tego zauważyć, nie miał ochoty znosić rozmowy z tą dość humorzastą osóbką. Zamiast tego zwrócił się do Lao i wciąż obrażonej na niego Crony
- Chyba czas by działać tak jak zwykle. Widzimy się później
Po czym znikł.
Aryuki zauważywszy zniknięcie Andhera rozejrzała się dookoła mrucząc coś niewyraźnie pod nosem. Jej spojrzenie nagle się zmieniło.


Po czym ruszyła nagle do przodu w krótkim sprincie. Obnażone ostrze zatoczyło nagle łuk w powietrzu, zatrzymując się na czymś. Inni nie wiedzieli, ale dziewczyna wiedziała.
Katana uderzyła płazem w tors kapelusznika.-Tak, tak... Fajna sztuczka, ale nie tak idealna jak ci się zdaje.
Spojrzenie dziewczyny skupiło się na Andherze.-Wyjaśnię ci coś. Nie wiem, jak ci alchemicy, ale na mnie Fairy Tail nie robi wrażenia. Nikt mi nie płaci za pomoc, ani też nie mam żadnego powodu by wam pomagać w ratowaniu porwanej osóbki. I to co robię, czynię to w geście dobrej woli.
Po czym opuściła miecz dodając.-Nie chcesz naszej pomocy, to po prostu to powiedz. Wcale nie cieszę się, że tu jestem. Ale nie masz żadnego prawa traktować innych protekcjonalnie. Bo nie jesteś lepszy od nikogo.
Wskazała palcem wejście do tunelu.-Ja cię bez problemu przejrzałam, a tam cię bez problemu złapią. I ta twoja sztuczka ze znikaniem, przed niczym cię nie uchroni. Ale może tamta trójka znawców kryształu wykoncypuje coś wreszcie na naszą korzyść. O ile będą mieli czas.- i krzyknęła głośniej do Baina, Gruma i Juna.-I skupią się na odkryciu natury kryształu i sposobie zniwelowania jego zagrożeń.
Niechętnie postanowiła nieco zdradzić.- Takich jak to, że ten kryształ ssie magię, jak woda gąbkę i twoja niewidzialność znikłaby szybko. Tak jak paliwo do twej mocy.
Wzruszyła ramionami.-Tak przynajmniej słyszałam. Ale to bajania, być może prawdziwe, być może nie!Niech więc fachowcy, to sprawdzą!
Z powietrza ponownie zmaterializował się Andher w miejscu gdzie kończyło się ostrze dziewczyny. Tym razem kapelusz miał nieco uniesiony więc dało się dostrzec jego twarz - a ta wyrażała skrajne wręcz obrzydzenie. Dla tych którzy znali kapelusznika w porównaniu z jego zwykłym, bez-emocjonalnym podejściem do życia mogło to być nie lada szokiem. Trwało to tylko krótką chwilę, dosłownie ułamek sekundy po którym na twarz cienistego ponownie powrócił wyraz obojętności. Nie odpowiadając na zaczepkę odepchnął miecz dziewczyny, choć zdziwiła go nieco jej siła, po czym nie siląc się na razie na niewidzialność ruszył do wnętrza.

Grum szturchnął dyskretnie Juna po czym nie mieszając się w konflikt ruszyli w stronę wody zapewne w celu zbadania czy kryształy faktycznie pożerają magię jak szalone. Lao westchnął tylko mrucząc coś co zabrzmiało jak “ No i zaczyna się.... Crona... Crona natomiast nadęła wściekle policzki zacisnęła pięści i krzyknęła w stronę pleców kapelusznika. - Przestań się w końcu zachowywać jak skończony dupek!- po czym gromiła plecy Andhera wzrokiem.
-Ja go nie będę ratować. Co innego porwana osoba, co innego zadufany w sobie mag pchający się na oślep, prosto w paszczę lwa.- powiedziała głośno dziewczyna nie próbując już zatrzymać maga Fairy Tail. I zdjęła plecak, po czym wyjęła z niego kolejny ładunek wybuchowy. Tym razem świecę dymną. A nuż się wkrótce przyda. Spojrzała na plecy cienistego. Cóż... przecież nie jest w stanie uratować każdego człowieka na tym świecie.
- A ja skopie mu tyłek.- stwierdziła Crona i ruszyła za chłopakiem wściekła. Zaś Lao spojrzał na Aryuki przepraszająco i mruknął. - Lece z nimi nie można ich zostawić samych sobie, bo wcześniej się nawzajem pozabijają.
-Rozumiem lojalność. Współczuję ciężkiej decyzji.- rzekła w odpowiedzi Aryuki wyjątkowo grzecznym tonem i nawet skłoniła się Lao na pożegnanie.
- Miałaś rację. -stwierdził Grum podchodząc do dziewczyny.-Kryształy pożerają magiczną energię jak szalone, ba nawet twardnieją coraz bardziej w zależności od tego jak dużo jej pochłoną. Co ciekawe... magia Baina zdaje się z nimi współgrać -stwierdził krasnal zerkając na młodego maga kryształu.
-Szczęśliwy zbieg losu. Pasują do starej bajki o demonach i kryształowej wieży.- mruknęła Aryuki i spojrzała również na Baina.-A co to daje w praktyce?
- Już tłumaczę. -powiedział Jun poprawiając słuchawki na uszach.- Dzięki temu że magia Baina współgra z natura kryształu, one nie czerpią z jego mocy, jednym słowem nie czerpią z niego energii, a dobrowolne wpuszczenie magii w ich strukturę powinno mieć efekt odwrotny do aktualnego, czyli powinno je zmiękczać, co zresztą widzieliśmy gdy Bain stworzył tą dziurę.
-A więc to jednak jego sprawka?- zdziwiła się Aryuki drapiąc po karku. Dotąd sądziła bowiem, że przejście zostało otworzone przez Takera, i było przynętą dla grupy.Spojrzała na wieże.-Niemniej to i tak niewiele ułatwia. Bo i tak tylko on jest odporny. A reszta?
- Nie sądzę by reszta miała tyle szczęścia, natura magii Baina zmieniła się znacznie od kiedy wkroczył na wyspę, jak gdyby przystosowała się do środowiska w tempie ekspresowym -stwierdził Jun, zaś głos w głowie dziewczyny mruknął coś zdziwiony.
Gdy tylko zaczął się ten dzień, Bain był jakiś niespokojny, rozdrażniony. Nawet okoliczna fauna zachowywała się co najmniej dziwnie. A to wszystko przez aurę, jaką wytwarzała kryształowa wieża. Przyciągała młodego Egiladrie ze względu na unikatowy rodzaj magii. Gdy tylko postawił pierwsze kroki na powierzchni wysepki, jego ciało chłonęło tą potężną energię. Sprawiała przyjemność. Młodzieniec czuł, jakby odnalazł swoje miejsce na świecie.
Nie patrzył na Gruma, Juna, Aryuki, czy Andhera. Przyciągał go jeden cel - dostać się do wieży. I za sprawą drobnego gestu - dotknięcia ściany ręką, wejście stało otworem. Dziwiło go tylko, że dziewczyna zaczęła tak ostro. Za wszelką cenę chciał spotkać osobę, która włada tak niesamowitą magią.

- Zgodzę się z Grumem. Powinniśmy się rozdzielić i zbadać tą wieżę. Ale najpierw spróbuję rozmiękczyć to kryształowe podłoże. Sam jestem ciekaw wyników badań - bez zastanowienia aktywował rękawicę, po czym przykucnął i przyłożył rękę do powierzchni. Aura otaczająca jego rękę przybrała kolor kryształu pokrywającego wieżę. Kto wie, może podobną rękawicę posiadał właściciel tego miejsca? Musiał dowiedzieć się więcej o swojej dziedzinie magii, jak i o fenomenie rękawicy. Tymczasem czekał, aż koledzy z Konfederacji Alchemików pobiorą stosowne próbki.
- Teraz możemy iść. Nie sądzę, by gospodarz miał uraczyć nas czymś niebezpiecznym. Póki ja tu jestem, postaram się zniwelować jego ewentualną agresję.
W Aryuki się zagotowało wręcz. Czy oni wszyscy powariowali? Odetchnęła głęboko. Wdech wydech, wdech wydech. I stwierdziła, że ma dość. I aroganckich magów z Fairy Tail i alchemików pchających się prosto w pułapkę. I dość bycia ignorowaną i przez jednych i przez drugich. Zresztą, swoją misję już wypełniła. Wieże były groźne tylko dla głupców, którzy się do niej pchali. Nic tu po niej.
-To powodzenia. Niemniej nie myśl sobie, że tylko kryształki tam napotkasz.- odparła dziewczyna i chowając katanę w pochwie, ruszyła w kierunku łodzi. Zatrzymała się na moment i rzekła przez ramię Bainowi.-Pozdrów dziadziusia, jak go spotkasz.
-Co to miało... znaczyć”- spytał głos w jej głowie. Aryuki mu odparła.-”500 lat. To dużo czasu, wystarczająco by pewna dziewczynka wyszła z więzienia i dorosła. Spłodziła potomków i umarła. 500 lat. O tyle twoje informacje są nieaktualne.
Marai nie miała zamiaru pakować się prosto w głąb wieży i polegać tylko na mocy nieznanego jej chłopaka. W ogóle z każdą chwilą ta misja coraz mniej się podobała. Już raz niemal zginęła. Nie potrzebowała narażać swego życia dla całkowicie obcych osób i w dodatku za darmo.
Baina mocno zaskoczyła reakcja dziewczyny. Była taka... samolubna. Choć i on wolał działać w pojedynkę, ta misja wymagała pracy zespołowej, niestety. “Z nią, czy bez niej... Poradzimy sobie. Mamy tyle potencjału i przede wszystkim siły magicznej” - pomyślał z uśmiechem na ustach. Chociaż zaraz posmutniał, bo przypomniał sobie, że tylko on może korzystać z magii na tym terenie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 11-03-2012 o 22:58.
abishai jest offline