Mężczyzna zaprowadził kobietę do podejrzanego magazynu. Zabity dechami, jedynie dostępne drzwi to te, którymi wszedł mężczyzna. Ale czy na pewno ? W wyniku wstrząsów po ataku meduzy powstało uszkodzenie w dachu, niewielkie pękniecie, przez które dało się zajrzeć do środka. Dirith ostrożnie przeszedł po dachu do dziury i zajrzał do środka. Klapa w podłodze, wyszedł stamtąd drugi mężczyzna i ten, co przyprowadził kobietę, powitał go. Rozmawiali chwilę na osobności.
– Sory lala, szef mówi żadnych pasażerów – mruknął ten z piwnicy. Zaraz wypływamy.
– Ale... !
– Koniec tematu. Wywal ją stąd. Kasę wziąłeś ? Tym lepiej, chłe chłe!
Kobeta zaczęła piszczeć i krzyczeć kiedy mężczyzna ją ucapił, ale zakneblował jej usta dłonią i postraszył odpowiednio. Po chili wyprowadził pochlipująca kobietę siłą, a drugi mężczyzna zniknął znów za klapą w podłodze magazynu.
– Znikaj, paniusiu i żebym cie więcej nie widział, bo będą kłopoty, rozumiesz?! – ostrzegł zbir, wyprowadzając kobietę z magazynu.
Puścił ją za zakrętem uliczki i pospiesznie skierował się z powrotem do magazynu.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |