Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2012, 18:10   #18
pawelps100
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Tak jak Fred miał zamiar zrobić tak uczynił. Czas , jaki mu pozostał przed odpłynięciem z Marienburga wykorzystał po to, aby powęszyć wśród kupców, marynarzy i innych postaci, które mogłyby wiedzieć cokolwiek na temat tajemniczych zniknięć statków.

Od wielu ludzi dowiedział się nieco więcej na temat cichej wojny gildii kupców, która się tu toczyła. Wędrowiec całkiem niedawno temu znajdował się w stolicy Imperium i tam słyszał pogłoski na ten temat, a teraz już mógł więcej powiedzieć coś na ten temat. Zresztą zastanawiające było to, że atakowane były statki tylko jednej strony tego sporu, co mogło sugerować, że za tymi atakami stoi gildia z Talabheim.
Tylko komu chciałoby się ćwiartować zwłoki ofiar, bez kradzieży ładunku? To było z pewnością niepasujące do zwykłych korsarzy. A może to naprawdę miał być jakiś morski potwór, który w dodatku żywi się ludzkim mięsem?

Nie minęło wiele czasu od nadejścia tych mrocznych myśli, gdy spotkał jednego z barbarzyńców, którzy mieli razem z nim odpłynąć. Tamten nie był zbyt miły i w niedwuznacznych słowach ostrzegł, że powinien „pomagać” Norsmenom, w przeciwnym razie może go spotkać wypadek.
Ale sam Fred był człowiekiem dość elastycznym, ponadto siła argumentów barbarzyńców bardzo przemawiała do niego, więc nie mając innego wyjścia zgodził się.

Świetnie- najpierw potwór morski, potem Norsmeni. Włóczykij coraz bardziej zaczął żałować, że zaangażował się w tę wyprawę.

Gdy nadszedł dzień wypłynięcia, Fred stawił się razem z resztą drużyny na miejscu.
Tam dowiedział się też, że wszyscy mają wystawić swojego kapitana. Na te słowa trzech Norsmenów wdało sięw dyskusję, po czym „Niedźwiedź” stwierdził, że Fred powinien nim zostać. Nie obchodziło go to, że wędrowca nie miał nic wspólnego z morzem i że to nie jest zbyt dobry pomysł. Ale przynajmniej obiecał, że poprą jego kandydaturę.

Mimo to włóczykij i tak był niezbyt szczęśliwy.

Gdy wszedł na pokład, przedstawił się wszystkim:
- Witam wszystkich, jestem Fred.
 
pawelps100 jest offline