Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2012, 18:31   #20
Lakatos
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Post wspólny

Podczas marszu Jarled jako pierwszy przerwał luźne rozmowy mówiąc:
- Obawiam się pościgu. Czy wszyscy umieją pływać? Gdybyśmy szli po drugiej stronie Wartki nie zobaczyliby nas tak łatwo jak na trakcie. Poza tym przydałoby się wybrać przywódcę tej wyprawy jeżeli Svena nie ma. Jest ktoś chętny?

Początkowo pomysł Jarleda, że zostanie za nimi wysłany pościg, wydawał się Yarkissowi dziwny, lecz gdy się na tym zastanowił, zmienił zdanie. Skłonny był przyznać racje Grobokopowi w tym, że ich zniknięcie nie przejdzie bez echa w Visenie, ale już pomysł, żeby przeprawiać się na drugi brzeg rzeki, nie przypadł mu go gustu. Powód był prosty. Yarkiss nie potrafił pływać i nie chciał się tym za bardzo chwalić. Postanowił jednak, że na razie będzie milczał.

Pierwszy odezwał się Fernas idący spokojnie na tyle grupy.
- Liderem musi być ktoś rozważny i opanowany, proponuję Rafaela. - uważał, że ów łowca to jedyne słuszne rozwiązanie kwestii przywódcy.

Po zabraniu głosu przez Jarleda, Rafael zbliżył się do Yarkissa. Propozycję Fernasa skomentował przeczącym kręceniem głowy.
- Dziękuję za uznanie - zwrócił się do barda. - Myślę, że jeśli już ktoś ma prowadzić, ty powinieneś się tym zająć Yarkissie. Jesteś najstarszy, poza tym znasz się na lesie, więc najlepiej ocenisz jaką drogę mamy wybrać. Ja w razie czego służę pomocą. - Oznajmił pewnie, uśmiechając się serdecznie na koniec.
Sugestia Rafaela nie ucieszyła Yarkissa. Nawet nie chciał sobie wyobrażać, że mógłby zostać liderem grupy. Zawsze wolał żyć na uboczu i starał się nie być w centrum uwagi, dlatego postanowił przekonać Rafaela, żeby ten wziął na siebie odpowiedzialność za losy wyprawy.
- Pozwól. - Yarkiss pociągnął łowcę za ramię i odszedł z nim na bok. Nie chciał, żeby inni słyszeli co ma mu do powiedzenia. - Myślę, że wiesz w co się wpakowaliśmy? Nie wybieramy się na zwykłą przechadzkę po lesie, a spójrz na nich. - Wskazał ruchem głowy na resztę grupy. - Może i się na czymś znają, ale na pewno nie na tym jak przeżyć w głuszy. Jeśli ta wyprawa ma się udać, ktoś musi ich poprowadzić, a do tego nie jest potrzebna tylko znajomość dziczy. Wiesz chyba o czym mówię? - Spojrzał porozumiewawczo na tropiciela. - Ja już na dzień dobry posprzeczałem się z Fernasem, za to ty zawsze potrafisz się dogadać i cieszysz się ich sympatią, dlatego zgadzam się z bardem, że to ty powinieneś zostać liderem grupy. Chyba nie odmówisz? - Zapytał z uśmiechem na twarzy. - Oczywiście jeśli będziesz potrzebował pomocy, to służę radą.
Rafael zaczął intensywnie myśleć, kiedy Yarkiss przekonywał go o słuszności propozycji barda. Schlebiało mu, że starszy od niego łowca również uznał go za odpowiednią osobę do prowadzenia grupy. Starał się utrzymywać dobre kontakty z ludźmi, co nie przychodziło mu bez wysiłku, więc cieszyło go, że ktoś to docenia. Z drugiej strony pomyślał o wszystkich niedogodnościach, z jakimi będzie miał do czynienia podczas dowodzenia tymi ludźmi. Nie chciał robić za sędziego, czy jakiegoś mediatora podczas sporów, tym bardziej za tyrana.
- No cóż, rozumiem, nie chcesz wziąć tej odpowiedzialności na swoje barki. Dogadanie się dogadaniem, ale robienie za niańkę też mi się nie uśmiecha.. - odpowiedział Yarkissowi na stronie.
“Widać nie tylko ja nie chcę użerać się z innymi.” - Pomyślał Yarkiss, uśmiechając się pod nosem.
- Mam propozycję. Nikt nie powiedział, że koniecznie musi być jeden prowadzący. Zgódź się byśmy we dwójkę przewodzili podczas tej podróży. Tak czy siak będziemy musieli się naradzać, a we dwóch nie będzie tak ciężko - kontynuował Rafael.- To optymalne rozwiązanie, poza tym skoro uznajesz mnie za dobrego przywódcę, uszanuj moje zdanie co do twojej kandydatury. - Skwintował, spoglądając z ciekawością na rozmówcę.
- Uszanować twoje zdanie? - Zaśmiał się Yarkiss. - Sprytnie, sprytnie, ale dobrze, niech tak będzie. Nie jestem zwolennikiem rozwiązań pośrednich, ale w tym wypadku chyba tak będzie najlepiej. - Mówiac to, wyciągnął do Rafaela prawą dłoń na znak zgody w sprawie przywództwa.
Ralfi odwzajemnił uśmiechem reakcję Yarkissa na swoją propozycję. Ucieszył się, że ktoś będzie dzielił z nim obowiązek podejmowania decyzji, które napotkają na swojej drodze.
- Cieszę się, że się zgodziłeś. - Uścisnął rękę towarzysza.
Yarkiss miał nadzieje, że będą oni zgodni co do swoich decyzji i obędzie się bez większych sporów.
- Dobrze więc jeśli uzgodniliśmy już mniej więcej warunki naszej współpracy, czas na pierwszą decyzje. Co myślisz o pomyśle Jarleda, że wyślą za nami pościg?
- Szczerze mówiąc, nie zastanawiałem się nad tym wcześniej... ale może rzeczywiście kogoś wyślą... - odpowiedział Rafael.
- Ja też nie jestem pewny, czy aby kogoś za nami poślą, ale sądzę, że lepiej dmuchać na zimne. - Yarkiss należał do ludzi, którzy zazwyczaj przedkładają ostrożność nad brawurę.
Rafli zmarszczył się lekko. - Moim zdaniem wystarczyłoby wejść głębiej w las i iść wzdłuż traktu. Ale w razie czego, mogę się zamoczyć. – Nawiązał do pomysłu Grobokopa, rozkładając ręce przy wzmiance o “zamoczeniu”. Spojrzał uważnie na Yarkissa.
- Lepiej trzymajmy się z dala od rzeki, podobno roi się tam od skrzatów. Wolałbym ich uniknąć.- Argumentował Yarkiss, nie wspominając nic o tym, że nie umie pływać. Po chwili dodał. - Pozostaje jednak jeszcze jedna sprawa, która wypadało załatwić. - Mówiąc to spojrzał w kierunku towarzyszy. - My się dogadaliśmy, ale to wcale nie oznacza, że reszta to zaakceptuje. Podejrzewam, że ktoś będzie miał inne zdanie na ten temat, dlatego jeśli mógłbym prosić mistrza dyplomacji, załatwisz to?
Rafael wyraźnie się uśmiechnął. ~ Myśli, że jestem próżny? ~ zastanawiał się.
- Wiesz, wydaje mi się, że nie będą specjalnie protestować.. W naszej grupie jesteśmy chyba najlepiej znającymi się na terenie ludźmi. Choć oczywiście mogę się mylić, w końcu Fernas ponoć kiedyś wędrował daleko w las, idąc za półelfim grajkiem. - Jego głos zrobił się ciut tajemniczy.
- Jeśli tak samo dobrze gra na lutni jak wędruje po lesie, niech lepiej uważnie patrzy pod nogi. - Yarkiss nie dawał wiary opowieściom Fernasa.
- Ustalmy co robimy, żebyśmy mogli jakoś poprzeć swoją koalicję przed resztą. - Rafael zabrzmiał nieco komicznie, mówiąc o koalicji. Oczywiście taki miał zamysł.
- Koalicję, powiadasz? - Zaśmiał się syn Petera. - A nie mówiłem, że mistrz dyplomacji? Według mnie nie ma co wielce debatować. Będziemy tu tak stać jeszcze trochę, to się jakieś licho do nas przyczepi. Na razie podążajmy lasem wzdłuż traktu, później się zobaczy co dalej. Ruszajmy już, bo reszta pewnie się zastanawia co knujemy. - Mówiąc to ruszył z powrotem w kierunku grupy.
 

Ostatnio edytowane przez Lakatos : 02-03-2012 o 00:43.
Lakatos jest offline